Panie Grzesiu, jasne, że trochę idealizujemy wspominając stare "dobre" czasy, chociaż one nigdy nie były wystarczająco dobre. To my byliśmy młodsi a wiadomo, że z młodości najlepiej się pamięta najlepsze chwile.
Wie Pan, właśnie pisałem notkę o tym, że coś we mnie pękło, gdy u wielu piszących tu ludzi, tych, co się zapewne mają za wielkie autorytety moralne, tych wielkich, co z wierzchołka strony głównej swym prawie boskim blaskiem oświecają tę "ciemną, masę" (jak to ostatnio raczył napisać Azrael), dostrzegłem zupełną obojętność na to, co się tutaj ostatnio w Salonie wydarzyło.
Zastanawiając się, co we mnie pękło, napisałem:
O Wy wszyscy światli, mądrzy ludzie, krynice wszelkiej mądrości, co z wyżyn salonowego Olimpu, w poczuciu swej nieomylności, nauczacie mnie głupiego, co to jest prawość, uczciwość, dobro i zło,
Wy wszyscy, co oburzacie się na nieprawości tego świata i wytyczacie ścieżki,
Wy, co tropicie zło i niegodziwości rodu ludzkiego, piszcie dalej i nauczajcie, bo dobrze czynicie.
Ale napiszcie też, pięknie jak zwykle, dumnie i z patosem, coś o sobie, coś, na czym znacie się najlepiej, a znacie się najlepiej bez wątpienia.
Napiszcie nam piękną i mądrą rozprawę o moralności Kalego...
***
KONIEC