Czy zostanę prezesm Stoczni Gdynia S.A.? Czy Skarb Państwa i Agencja Rozwoju Przemysłu w ogóle potrzebują w stoczni prezesa? Czego oczekiwać od kandydata?
8 września br. w notce "Grad Gradem, ale stocznia... Składam ofertę" zaproponowałem, że chętnie pozarządzam sobie Stocznią Gdynia S.A. - a być może również innymi stoczniami nadzorowanymi przez Agencję Rozwoju Przemysłu.
Zaprosiłem "wysokie władze" do negocjacji w tej sprawie. Kryteria kwalifikacyjne - jakby co - spełniam, nie tylko od strony formalnej, ale również mam dość ciekawe doświadczenia w zarządzaniu przedsiębiorstwami w sytuacjach ekstremalnych bądź przynajmniej trudnych.
I oto - w końcu września - jakby w odpowiedzi na moją ofertę - ukazało się... *
Nie ukrywam - zaskoczyło mnie to ogłoszenie. Tym bardziej, że, zgodnie z przepisami prawa i regulacjami dotyczącymi stoczni:
- Stocznia jest - ustawowo - skazana na upadłość.
- Ustawa kompensacyjna wyłącza majątek spod wpływu zarządu stoczni,
- Ustawa kompensacyjna wyłącza tylko niektóre obszary kodeksowej odpowiedzialności zarządu, głównie odpowiedzialność za niezłożenie wniosku o upadłość.
- Objęcie funkcji prezesa niekoniecznie wiąże się w Stoczni Gdynia z ustaleniem wynagrodzenia za pełnienie tej funkcji.
Mamy ponadto do czynienia z „kontekstem” - delikatnie mówiąc - niejasności związanych ze sprzedażą majątku, w sytuacji zapowiedzianego nadzoru wszelkich służb nad "przebiegiem procesu itd."
Czyli rola prezesa stoczni nie jest rolą wdzięczną.
Szanowni Blogerzy Salonu24, jak sądzicie: czy zgłaszać się, czy nie zgłaszać? Jakie mam szanse?
______________
* Żeby zobaczyć więcej szczegółów – można kliknąć w tekst ogłoszenia