No i stanie się...
Już w lipcu marszałek Senatu, Bogdan Borusewicz, mówił publicznie (link), że wszystkie znaki na ziemi i na niebie wskazują, że intencją rządu jest sprzedać Grupę ENERGA S.A. Polskiej Grupie Energetycznej. I że on, ze swojej marszałkowskiej pozycji - nie jest w stanie nic zrobić przeciw takiej decyzji.
Pro forma zorganizowano "prywatyzację", w której - już rozstrzygnięto - wygrała państwowa Polska Grupa Energetyczna.
Uważam tą transakcję za debilną. Z dość wielu powodów. Nie czas ich tłumaczyć. Warto za to przytoczyć opinię Mariusza Swory, Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki:
"Po pisowskiej konsolidacji energetyki powstała brzydka panna, której nikt nie wróżył zamążpójścia - Energa. Panna okazałą się Kopciuszkiem, dobrze radząc sobie na rynku, proponując ciekawą ofertę opartą na innowacjach i inwestycjach. Problem w tym, że teraz bajki się pomieszały. Pojawił się wilk, któy przegryzł tętnicę, a leśniczy przyładował jeszcze z dwururki. Rachunek za całą rozróbę zapłaci oczywiście babcia. Każdy z nas jest babcią, która będzie musiała sięgnąć do kieszeni i dołożyć się do tej imprezy".*
I dalej: "Nie ma innych celów projektowanej koncentracji niż fiskalny. Szkoda, że umarła idea zbudowania polskiego koncernu nastawionego na rozwój i innowacje".*
* Źródło cytatów: R.Zasuń "Co PGE zrobi z Energą?", "Gazeta Wyborcza z 17 września 2010, s.30