Na swoim blogu Mirek Orzechowski pisze dzisiaj, iż otrzymał list e-mailowy od Pana Jacka Bez Nazwiska (pewnie też Bez Ziemi i może Bez Samochodu) w którym oświadcza, że media kłamią, a jego samochód przez Orzechowskiego staranowany nie był został. Może to wszędzie powtórzyć i prawdziwość oświadczenia potwierdza własnoręcznym podpisem.
I wszystko pięknie, ładnie, ale zastanawia mnie jeden drobny szkopuł, w jaki sposób własnoręcznym podpisem poświadcza się list emailowy?
Skądinąd jest to bardzo ciekawa sprawa. Ze słów Orzechowskiego wynika, że świadkowie zdarzenia kłamią, a policja niesłusznie zatrzymała go, gdy spacerował. No cóż sprawy do sądu nie kieruje się, jak nie kieruje się pojazdem. Więc jak to się stało? A może to świadkowie i policjanci byli pod wpływem i wpakowali siłą Orzechowskiego do auta, by mu potem zarzucić to i owo.
Czyja prawda jest cięższa? Podobno prawda jest tylko jedna, ale w to, to ja już dawno nie wierzę. I Panu Orzechowskiemu też jakoś nie.
Czy prowadził pod wpływem?: www.nasz-parlament.pl/forum/viewtopic.php