Co się dzieje w hotelu sejmowym pod tym numerem? Wiedzą chyba tylko posłowie PiS i posłanka Senyszyn, która nakręciła medialną akcję mającą na celu ustalenie rezydenta pomieszczenia? I wszystko stało się jasne – to przecież jakże rozrywkowy i zabawny poseł PiS Kazimierz Matuszny, którego nikt jakoś nie kojarzy. Ha. Cicha woda brzegi rwie.
I jeszcze jeden i jeszcze raz.
Swoją drogą Kazimierz to ostatnio bardzo głośne i równie głośno powtarzane imię. Kazimierz, Kaziu, Kazik, Kazek....w końcu Kazimierz pochodzi od Kazi – mir...co znaczy – ten, który niszczy pokój, a w zasadzie spokój i Kaziki niszczą. Jakby nie patrzeć.
Mężczyzna bardzo aktywny, otwarty na świat, potrzebuje zrozumienia i miłości, to wiele wyjaśnia.
Inna księga imion po wybraniu opcji Kazimierz prezentuje – człowiek o tym imieniu to najczęściej przestępca (ohoho). Każde zdanie kończy rżeniem w stylu kota (miau!), histeryzuje – a z łaciny podwórkowej znaczy ni mniej ni więcej jak jodłujący służący. No więc służba nie drużba i gości w pokoju przyjąć trzeba, jak się już zejdą, a potem i co postawić, i wypić. Bo jakże tak o suchym pysku. I posłanka Senyszyn wszystko to widzi, a potem chodzi i gada. Ech, posłowie z PiSu to ciężki żywot mają, śledzeni na każdym kroku, nawet w sejmowym pokoju, a niby miała być prywatność.
Odnośnie wcześniejszej notki polecam blog pani Zosi Czartoryskiej i jej ciekawą obronę mundurowego narzeczonego:
http://www.nasz-parlament.pl/blog_wpis?id=193
