partyzantka partyzantka
626
BLOG

A ja mam Euro w ... poważaniu.

partyzantka partyzantka Rozmaitości Obserwuj notkę 23

Cieszmy się, alleluja, bo nadchodzą radosne dla nas dni! Nie marudźmy, nie narzekajmy, nie psujmy naszego święta! Nie prędko się ono powtórzy. Trzymajmy kciuki za naszych, witajmy przyjeżdżających do nas gości z serdecznością. Pokażmy się z najlepszej strony!

Nie wiem jak jest w innych miastach, ale to co się dzieje w Warszawie doprowadza mnie do szału. Utrudnienia komunikacyjne, którymi raczy nas wspaniała pani prezydent doprowadzają do wściekłości w zwykłe dni, co będzie się działo gdy do warszawiaków dołączy także znaczna ilość kibiców z innych krajów - strach pomyśleć.

Ja mam to całe Euro gdzieś. Niestety to całe Euro nie ma gdzieś mnie. Jutro pierwszy mecz a ja zamierzam przedostać się przez most Poniatowskiego dwukrotnie. Uda mi się? Wątpię. Co z tego, że potrzebuję, jest Euro i moje potrzeby są zupełnie nieistotne. Co z tego, że dwunasty czerwca jest normalnym dniem pracującym - mecz Polska-Rosja w dniu święta Rosji to mało. Ratusz zapewni nam więcej rozrywek - Rosjanie będą maszerowali świętując ów dzień. Z sierpami i młotami? Szkoda, że wileński w remoncie, ale blisko stadionu mają Park Skaryszewski i pomnik ku chwale żołnierzy Armii Czerwonej, będą mogli Feel like at home.

Nie daj Bóg jeszcze z Rosjanami wygramy tego dnia.. To się zadomowią u nas na dłużej. (Na fb jest wydarzenie: jeśli napadną na nas Ruscy wezmę udział w powstaniu - a nóż się przyda).

Z kim bym nie rozmawiała - wszyscy narzekają na utrudnienia, które naprawdę bardzo uprzykrzają życie w Warszawie. Nie wszyscy interesują się piłką, nie wszyscy mają więc jakąkolwiek motywację, by te utrudnienia znosić. O nich natomiast zupełnie się nie myśli - racją stanu państwa polskiego jest przeprowadzenie Euro niezależnie od woli Polaków. Zwłaszcza tych Polaków, którzy mieszkają w miastach, gdzie Euro się odbywa. Że niby zyskamy na Euro? Już wiadomo, że dołożymy. Infrastuktury obiecanej też nie widać.

W Warszawie co krok widać samochody z przywieszonymi do nich flagami. Można pomyśleć, że całe miasto tylko czeka by móc radować się wielkim sportowym świętem. Na początku to natężenie flag niezmiernie mnie irytowało, teraz mnie tylko smuci. Źle świadczy o społeczeństwie fakt, że swój patriotyzm (przyjmijmy umownie) i przywiązanie do barw narodowych umie okazać tylko w trakcie organizowanych u siebie imprez sportowych bądź gdy rozbije się samolot z prezydentem na pokładzie. Nie łaska tych flag wyciągnąć w prawdziwe polskie święta? Ciekawe ile osób z tych jeżdżących teraz z flagami jest w stanie daty naszych świąt wogóle wymienić. Bardzo, naprawdę bardzo mnie to smuci.

Ale cóż. Są i plusy. Mamy odmalowane barierki i latarnie na całym moście Poniatowskim a i piwo może w promocji będzie. A na rondzie de Palma stoi wielka piłka. Normalnie czad. Imponujący musi też być największy McDonald's w Polsce. Swoją drogą trochę mu współczuję - głupio być oficjalnym sponsorem wielkiej klapy.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości