Nie rozumiem. Nie rozumiem tego, jak jeden związek może tak wjeżdżać na drugi. Mamy rok 2009, rok o haśle dumnie brzmiącym w całym harcerskich światku. Tym hasłem jest "Braterstwo".
Od 20. do 30. czerwca bieżącego roku byłam na kursie drużynowych, gdzie zdarzyło nam się mieć zajęcia również poprowadzone przez harcerzy z ZHR, były świetne - ot, takie z wędrownictwa. Same zajęcia, to rzecz pierwszorzędna, jednak w tle... uświadomiłam sobie wiele rzeczy, spojrzałam na wszystko pod tym kątem, jakim do tej pory nie patrzyłam. Wszystko jakoś tak stało się jasne. Nie wiem czy ktoś inny też miał te same spostrzeżenia. Zresztą, może gdyby nas było więcej, to mniej byłoby podziałów? Nie wiem.
W każdym razie, przestałam rozumieć antagonistyczne zachowania ZHP w stosunku do ZHR i odwrotnie. Przecież obie oerganizacje harcerskiej niosą za sobą pewne wartości, może różnią się podejściem, ale jednak chyba chcemy jednego: wychowywać.
Rozumiem, że przez lata organizacja nasza (ZHP) była pod władzą ludzi, którym na niej nie zależało - chodziło tylko o rozszerzenie strefy wpływów poprzedniego ustroju, może teraz nadal ci ludzie są gdzieś tam na szczycie, jednak co do tego mają zwykli szeregowi członkowie? Chyba niewiele. Bądźmy ponad podziałami!
Pozdrawiam jednostki ZHR działające w Świnoujściu i dziękuję.
Druhna z ZHP
