Paulo Paulo
508
BLOG

Sojusz Platformy i Ołtarza

Paulo Paulo Polityka Obserwuj notkę 4

 Od pewnego czasu jeden ze znanych hierarchów Kościoła Katolickiego w Polsce – bp Tadeusz Pieronek – lubuje się w opisywaniu „atmosfery” lub też „powietrza” jakim jego zdaniem „oddycha” tenże Kościół. Używa do tego określeń takich jak zadymiony, zaczadzony PIS-em. Zastanawiam się czy w miarę zaostrzającej się walki bp Pieronek nie sięgnie po mocniejszy kaliber typu zagazowany. Ale zostawmy te epitety. Nie trzeba zresztą sięgać po przykład bpa Pieronka, wiele tzw. środowisk opiniotwórczych, medialnych (niegdyś zwanych tu ówdzie także lewicą laicką) zabiera w tej sprawie jednoznacznie głos, jakoby Kościół w Polsce to była niemalże przybudówka partii politycznej PIS. Lamentom, pouczeniom na pograniczu groźby nie ma końca. Kościół wedle takich opinii opustoszeje i zniknie. Tymczasem stan faktyczny wygląda jednak inaczej. Weźmy pod uwagę takie dwie osobistości, księży jak: ks. Dariusz Raś oraz ks. Kazimierz Sowa. Obydwaj jak się okazuje bardzo silnie (o czym mało kto wie) związani z partią PO.

Ks. Dariusz Raś to kapłan archidiecezji krakowskiej, osobisty sekretarz metropolity krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza. Jest starszym, rodzonym bratem krakowskiego posła Platformy Obywatelskiej Ireneusza Rasia. Ireneusz Raś to z kolei prawa ręka przywódcy „tytularnej”, konserwatywnej frakcji PO Jarosława Gowina. Jakkolwiek obydwaj wspomniani politycy na tle całego ugrupowania to niemalże postacie kryształowe, do których nie można mieć zarzutu jakiegoś szczególnego psucia czy nakręcania agresji wobec głównego politycznego konkurenta, ale niestety trzeba jasno stwierdzić w ich kontekście jeden bardzo przykry i brzemienny w skutki fakt. To właśnie w tym trójkącie, braci Rasiów i Gowina, powstała (ok. 2006 roku) w moim przekonaniu koncepcja podziału polskiego Kościoła na tzw. Kościół Toruński (wspierający rzekomo PIS) i tzw. Kościół Łagiewnicki (wspierający PO). Musieli sobie zdawać oni sprawę, że próba podziału wielowiekowej instytucji od zawsze wspierającej w różnych trudnych okresach historii Polski, wspólnotę Polaków, najważniejsze wartości i polskie tradycje nic dobrego nie przyniesie, poza osłabieniem więzi społecznych i narodowej tożsamości. To na bazie takich szkodliwych działań rozkwitł cały przemysł pogardy do każdego kto nie wyznaje „establishmentowej” wizji Polski jako patologicznej III RP z PO jako zbrojnym ramieniem i forpocztą zarazem. „Kościół Toruński” ten po prostu gorszy, dewocyjny, ludowy, do którego można się odnosić z pogardą i ten „Kościół Łagiewnicki” światły, lepszy, otwarty, ale chowający doktrynę wiary w zamian za uznanie i poklask środowisk ateistycznych. Do dziś Gowin et consortes próbują się posługiwać mirem i estymą kardynała Dziwisza, przyjaciela i osobistego sekretarza naszego wielkiego papieża Jana Pawła II. Czy niektóre postacie z kręgów PO nie określiłyby tego obrzydliwym dzieleniem Polaków i graniem trumną samego Jana Pawła II ? Z Kościołem Łagiewnickim wiązane jest spore grono wysokich hierarchów kościelnych (tzw.: „Ołtarz”) z prymasem Kowalczykiem na czele, także więc PO ma tam o wiele silniejsze wsparcie i wpływy niż jakiekolwiek inne środowisko. Kwestie na ile świadomie i zgodnie ze swoimi przekonaniami uczestniczy w tym kard. Dziwisz pozostawiam na razie otwarte.

Ks. Kazimierz Sowa to z kolei znany de facto celebryta, mocno zaangażowany politycznie po stronie PO. Często określany mianem „księdza na etacie TVN”. Jest to ironiczne określenie, ale niestety dosłownie prawdziwe, ks. Sowa jest dyrektorem kanału tematycznego grupy ITI (właściciela TVN) Religia.TV. Prowadzi tam programy, licznie udziela się także w programach TVN24: „Tak Jest” Andrzeja Morozowskiego oraz „Śniadanie Mistrzów” Marcina Mellera. Czasami zdarza mu się zapomnieć (?) założyć przed programem symbol kapłaństwa czyli koloratkę, ale nigdy nie zapomni po której stronie aktywnie jest zaangażowany. Dla mnie osobiście znamienne było gdy niejako wyrywając się przed szereg reszty celebrytów popierających PO w jednej z edycji „Śniadania Mistrzów” (jeszcze na długo przed wyborami prezydenckimi i Katastrofą Smoleńską) stwierdził, że bardzo dobrze by się stało gdyby urząd prezydenta trafił w ręce człowieka z PO i gdyby ta partia zdobyła i obsadziła wszelkie możliwe w Polsce przyczółki władzy. Szkoda, że obok takich śmiałych deklaracji, do których oczywiście ma prawo, zupełnie zapomniał pochwalić się swoim młodszym bratem Markiem Sową, świeżo upieczonym po ostatnich samorządowych wyborach, marszałkiem województwa małopolskiego z ramienia – niespodzianka – PO.

Przytoczone przykłady zdają się zdecydowanie przeczyć tezie bpa Pieronka, nomen omen, udzielającego się bardzo często na łamach, by nie rzec etacie, Gazety Wyborczej. Ale jak wiemy Gazeta Wyborcza apolityczną i prokatolicką jest. Z własnych obserwacji mogę jeszcze dodać, że jeśli chodzi jednak o duchowieństwo niższego szczebla czyli proboszczów i wikariuszy to tam proporcje faktycznie są korzystne dla PIS. I dobrze, bo ja również uważam, że jakkolwiek partie w Polsce postępują mało etycznie, to PIS ideałom ewangelii jest najbliższy, a proboszcz czy wikary doskonale wiedzą jak wyglądają życie i problemy zwykłych ludzi, w przeciwieństwie do „Ołtarza”. Wszelkie próby karania za to, niszczenia czy dzielenia Kościoła obrócą się przeciwko tym którzy próbują to czynić. A każdy kto uważa inaczej, a był do tej pory gorliwym wiernym, powinien albo oddać się gorliwej refleksji albo po prostu zrezygnować z przynależności do Kościoła. Kościół tylko na tym zyska, nawet jeśli statystyki (czyli to w czym lubuje się „Ołtarz”) przestaną pokazywać 95 czy nawet 98 % Katolików w Polsce.   

Paulo
O mnie Paulo

Konserwatysta Si Deus nobiscum, quis contra nos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka