Paulo Paulo
816
BLOG

Katastrofa Smoleńska. Qui bono

Paulo Paulo Polityka Obserwuj notkę 2

  W związku z ostatnimi wydarzeniami związanymi z publikacją raportu MAK na nowo rozgorzały różne dyskusje. Z jednej strony to dobrze, bo jest to sprawa bardzo ważna, co do której zgadzam się, że trzeba o niej mówić i bez jej rzetelnego wyjaśnienia Polska nie będzie normalnym, podmiotowym i godnym zaufania (także dla własnych obywateli) państwem. Nie o tym jednak chciałem teraz napisać. Razem z gorącymi dyskusjami powróciły spory zwolenników różnych ścierających się w tej tematyce teorii od nacisków do zamachu. Ja w dalszym ciągu nie jestem w stanie żadnej teorii wykluczyć, aczkolwiek pewną wiedzę już posiadamy i w moim przekonaniu "teoria naciskowa" staje się mocno wątpliwa. Nie oznacza to automatycznie wzrostu prawdopodbieństwa "teorii zamachowej", co nie zmienia faktu, że samo postępowania organów odpowiedzialnych za prowadzenie śledztwa zarówno ze strony polskiej jak i rosyjskiej, w sposób uprawniony do różnych wniosków z tego kręgu prowokuje (więcej o tym pisałem w poprzedniej notce: "Czego ciągle brakuje w śledztwie smoleńskim"). W jednej ze stacji telewizyjnych z tzw.: "mainstream'u", pojawił się dość obszerny choć średnio fachowy materiał na ten temat. Jeden z wypowiadających się ekspertów (w zasadzie jedyny) powiedział, że zawsze gdy rozpatruje się w śledztwach wątek zamachu, celowego pozbawienia życia stosuje się naczelną zasadę w postaci pytania "Qui bono", czyli komu to służy. Ów ekspert autorytatywnie i ekspresowo zamyka kwestię (jeśli tak uważa, ma do tego prawo) stwierdzając, że nikomu to nie służyło, nikt nie miał w tym interesu. Gdy jednak obserwuję (nierzadko zabieram głos) różne dysputy, blogi, fora, gdzie ścierają się opinie na ten temat dwóch wspomnianych wcześniej grup sprawa nie wygląda już tak prosto (arcyboleśnie prosto) - co nie zmienia faktu, że tacy, którzy popierają tezę przytoczonego eksperta również istnieją. Najczęściej padające odpowiedzi na pytanie komu to mogło służyć to:

  1. Jarosławowi Kaczyńskiemu i PIS - wszak, śp. Lech w oficjalnych sondażach przegrywał II turę zarówno z Tuskiem jak i poźniej Komorowskim, więc Jarosław podjął decyzję by poświęcić rodzinę, przyjaciół i życie innych ludzi by zwiększyć szansę na utrzymanie stanowiska prezydenta tym razem już osobiście (pominąłem wiele przymiotników stosowanych bardzo często przez osoby to wypowiadające jak i również do minimu starałem się obniżyć ładunek emocjonalny jaki "bił" od osób to wyrażających)
  2. Donaldowi Tuskowi i PO - Tusk panicznie bał się kolejnej porażki ze śp. Lechem Kaczyńskim, która mogłaby zakończyć jego karierę polityczną i przerwać dominację partii PO. Lech Kaczyński przeciwstawiał się aktywnie i na ogół dość skutecznie (przy uwzględnieniu rozkładu sił) zapędom Tuska zarówno w polityce międzynarodowej jak i wewnętrznej, dodatkowo w rękach ludzi niezależnych od PO były takie instytucje państwowe jak NBP (Tusk koniecznie chciał uzyskać maksymalny zysk NBP by podreperować budżet), IPN (lustracja, edukacja społeczna w tym zakresie), RPO (kontrole i wnioski do Trybunału), BBN (wraz z całą kancelarią, mnóstwo dokumentów np.: o WSI, analiz społeczno-gospodarczych), Armia (Sztab Generalny, najważniejsza generalicja)
  3. Władimir Putin i Rosja - tu pojawia się polityka śp. LK w oparciu o koncepcje giedroyciowską (z elementami jagiellońskimi) czyli wsparcie i współpraca z Bałtami, Ukrainą i Gruzją, interwencja Kaczyńskiego w Gruzji gdy de facto wyrwał ten rąk z garści Putina, swoiste blokowanie Rosji na forum międzynarodowym, także w kwestiach energetycznych i modernizacyjnych, będących konikiem dzisiejszych władz Rosji, polityka historyczna, przypominanie bardzo niewygodnych faktów

Jak już wspomniałem, jestem za tym by każdy wątek badać proporcjonalnie do dotychczas zgromadzonej wiedzy. W przypadku punktu 1. poza wyobrażeniami i osobistymi emocjami, chociażby poszlak w 100 % brak (nawet w przypadku lekko zmodyfikowanej wersji wedle której Jarosław "kazał lądować"- tu jeszcze radykalni wyznawcy tej teorii jako ostatnią instancję, coś jak pewnego rodzaju "oczekiwanie na zbawienie", widzą w zapisie z rozmowy z telefonu satelitarnego między obydwoma braćmi, telefon mają w swoich rękach Rosjanie, zapis ma polskie SKW, gdyby tam "coś takiego" było to moim zdaniem już dawno byłoby ujawnione). Co do punktu 2. i 3. bądź ich kombinacji sytuacja przedstawia się nieco inaczej. Jeśli za podstawę do badania uznać samą odpowiedź na pytanie "Qui bono" to obydwa punkty mają o wiele większe odzwierciedlenie w realiach i faktach, aniżeli tylko w emocjach. Zwłaszcza w świetle ujawnionych materiałów, które bezspornie wskazują na błędne naprowadzanie samolotu z wieży. Podstawowa tutaj kwestia to ustalenia czy takie, a nie inne naprowadzanie bylo celowe oraz czy stopień fragmentacji ciał i wraku jest adekwatny do sytuacji w której nastąpiła katastrofa.

Sam do tej pory uważałem i w dalszym ciągu uważam, że zbyt mało uwagi poświęcono w śledztwie potencjalnym usterkom technicznym (teoria kpt. Więckowskiego o silniku jak i kwestia nieudanego "odejścia") oraz swoistej wspólnej grze strony rządowej z Rosjanami, by upokorzyć i obniżyć rangę wizyty prezydenta Kaczyńskiego, czego skutkiem ubocznym była katastrofa. Powtórzę raz jeszcze to co głoszę już od dawna: najlepszym lekarstwem na wysyp teorii jest rzetelne i uczciwe śledztwo. Przecież to takie arcyboleśnie proste.

Paulo
O mnie Paulo

Konserwatysta Si Deus nobiscum, quis contra nos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka