Notka pisana na szybko w związku z wydarzeniami, które postawiły mnie dzisiaj na nogi. Otóż całkowicie niespodziewanie z pod pałacu prezydenckiego zniknął krzyż. Sytuacja delikatnie mówiąc dziwna, niespodziewana. Starałem się poczekać i nie wypowiadać w tej sprawie, dopóki nie usłyszę oficjalnego komunikatu kancelarii prezydenta. Parę minut po godzinie 9 wszystko stało się jasne.
Niestety wszystkie złe słowa, które nasilały się w mojej głowie okazały się jak najbardziej zasadne po tym co usłyszałem. Na początku oświadczenia usłyszeliśmy, że krzyż został przeniesiony do kaplicy w pałacu prezydenckim. Cała (chciałbym napisać ceremonia) akcja przenoszenia krzyża miała charakter bardzo nieładny, niestosowny. Jak powiedział sam minister z kancelarii prezydenta „Podeszliśmy ja i kilka osób i przenieśliśmy krzyż”. Cytat może być niedokładny, cytowałem z pamięci. Zabrakło tylko często używanego ostatnio przez ludzi związanych z PO słowa „godnie”, które tak niegodnie pobrzmiewa w ustach tych ludzi. Chyba będzie lepiej jak pozostawię tą kwestię bez komentarza. Dalsze wyjaśnienia są niemniej skandaliczne. Najpierw słyszymy o tym, że krzyż będzie w kaplicy przez jakiś czas, a jak przyjdzie odpowiednia pora to zostanie przeniesiony do kościoła Św. Anny. Wyjaśnienie co najmniej dziwne. Dlaczego nie można była tego krzyża od razu przenieść razem z przedstawicielami kościoła w miejsce docelowe? Naprawdę nie potrafię zrozumieć tego posunięcia. Ale im dalej słuchałem konferencji, tym coraz bardziej byłem zdumiony. Pan Jacek Michałowski stwierdził, że to posunięcie było odpowiedzią na apel części rodzin z nawiązaniem do pielgrzymki ( w raz z krzyżem) do Smoleńska. Nie rozumiem dlaczego podobnej wrażliwości zabrakło, podczas gdy podobna ilość rodzin apelowała do Prezydenta o postawienie pomnika? Dlaczego wtedy nie mieliśmy żadnej reakcji? Dlaczego Prezydent Komorowski dzieli rodziny na lepsze i gorsze?
Na koniec kilka słów o samym Prezydencie. Przykro jest to pisać, ale wszystko wskazuje na to, że tchórza mamy za Prezydenta. Człowieka mało odpowiedzialnego i odważnego, który nie miał w sobie elementarnej odwagi żeby wyjść na konferencje i jasno powiedzieć: „Przenoszę krzyż!". Skoro podejmuje się jakąś decyzje, tak ważną w odbiorze społecznym, powinno mieć się odwagę wyjść i o tym powiedzieć, a nie zasłaniać się osobą Pana Michałowskiego. Słyszałem przed chwilą chętnie zapraszanego do studia biskupa Pieronka. Stwierdził, że oczywiście dobrze się stało. Bo przecież kaplica jest odizolowana od ludzi i tak jest lepiej. Lepiej, że krzyż jest odizolowany od ludzi. Naprawdę ciekawy pogląd jak na osobę duchowną.