Kilka miesięcy temu trochę pod wpływem nerwów napisałem notkę dotyczącą zabezpieczenia miesca katastrofy Tu-154. Praktycznie codziennie otrzymywaliśmy nowe wstrząsające relacje o leżących niezabezpieczonych szczątkach samolotu, śpiących milicjantach i handlarzach pamiątkami z wraku. Sprawa oczywiście została wyjaśniona w stylu rosyjskim. Najpierw powycinano drzewa, żeby czasem nikt ciekawski nie zrobił dokładnej fotorelacji i nie obalił lansowanej przez MAK trajektorii lotu Tupolewa, później zrównano teren tak aby nasi archeolodzy zamiast szczątków wraku pozbierali grzyby dla naszego Premiera Donalda. Warto wspomnieć, że archeolodzy na miejsce katastrofy wstępnie mieli jechać w maju. Mamy drugą połowę września a jeszcze jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności nie dojechali. Ale spokojnie, ostatnio Pan Kalinowski (PSL) zapewniał w TVN, że jest już pozytywna decyzja. Także nic tylko się cieszyć z postępów w naszych przyjacielskich relacjach z Rosją.
W tamtym okresie celowo nie pisałem o zabezpieczeniu całego wraku. Nie chciałem wychodzić przed orkiestrę i pisać o sprawie, która na pewno za kilka dni i tak zostanie załatwiona. Tak było by w przypadku normalnego rzetelnego śledztwa w normalnym demokratycznym kraju. Jak jest? Oczywiście każdy widzi. Pomijając już skandaliczne zachowanie strony rosyjskiej warto wspomnieć jak zachowuje się nasza Polska strona i na ile można ocenić jej autentyczność. Małe kalendarium:
18 sierpnia w radiu TOK FM Edmund Klich z pełnym przekonaniem wmawiał nam, że ustalił już wszystko ze stroną rosyjską. Według Klicha teraz Rosja czeka, aż strona Polska zaakceptuje plan zabezpieczenia wraku. Jako, że dziś jest 20 września to co mówił Klich wydaję się być niezwykle żałosne. W dalszej części wywiadu jest już naprawdę groteskowo. Otóż nasz akredytowany fachowiec Edmund Klich wyjaśniał opinii publicznej dlaczego wrak niezostanie przeniesiony do hangaru:
„Powodów jest kilka. Po pierwsze - szczątki samolotu ułożone są, o ile było to możliwe, w obrysie, tzn. każda ze znalezionych części jest mniej więcej w tym miejscu, gdzie była w samolocie. To ułatwia ekspertom badanie wraku. Istnieje obawa, że przy przenoszeniu do hangaru mogłoby dojść do uszkodzeń.”
To bardzo ciekawe, że szczątki nie uszkodziły się podczas przenoszenia z lasu na lotnisko a uszkodzą się podczas przenoszenia z placu na lotnisku do hangaru. Teoria godna Komisji MAK. O ułożenie szczątków w tzw. obrysie wolę już nie wspominać, błędy w ułożeniu wraku potwierdzają tylko tezę, że żaden kompetentny ekspert tego wraku zwyczajnie nie badał. Dalej słyszymy następujące słowa:
„Wrak Tu-154 przechowywany jest w odległej części lotniska Siewiernyj - w dawnej bazie remontowej, położnej kilka kilometrów od miejsca tragedii. Jedna z osób pracujących na lotnisku opisywała w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że teren jest bardzo dobrze zabezpieczony i monitorowany. „
Na poniższym filmie zobaczymy jak wg Rosji wygląda dobrze zabezpieczony teren. Mamy tutaj przykład jak łatwo jest się zbliżyć do wraku, zniszczyć dowody a nawet ukraść poszczególne elementy wraku. Naprawdę nie wiem czy to wymaga jeszcze jakiegoś komentarza. Jeśli na podobnym poziomie w Rosji pracują kontrolerzy lotu, ratownicy, strażacy to naprawdę nie dziwię się, że w tej katastrofie nikt nie przeżył.
Mamy jasny przykład na to, że słowa Pana Edmunda Klicha są tyle warte co reklama proszku Vizir. Jednak w przypadku prokuratury też nie jest lepiej. 20 sierpnia prokurator Krzysztof Parulski na konferencji prasowej poinformował opinię publiczną o ustaleniach w sprawie zabezpieczenia wraku Tu-154. Pokrywa się to zasadniczo z tym co mówił 18 sierpnia Edmund Klich. Prokuratorzy przedstawili nam zaproponowaną przez Rosję propozycję przykrycia wraku brezentem i otoczenia miejsca 3 metrowym płotem. Jak usłyszeliśmy dalej Polska na tą propozycję przystała.
2 września okazuje się, że wrak nadal leży pod gołym niebem. Ze stoickim spokojem Pan Klich stwierdził, że:
„Sprawa zabezpieczania wraku przeciągnęła się, bo sporo czasu zajęły rosyjskie uzgodnienia.Proces formalny został zakończony i według zapewnień szefostwa MAK, służby niezwłocznie przystąpią do zabezpieczenia szczątków tupolewa: ogrodzą wrak metalowym płotem o wysokości trzech metrów i przykryją brezentowym dachem.”
Sprawa jest dziwna, ponieważ prokurator Parulski 20 sierpnia, czyli 13 dni wcześniej twierdził, że wszystko jest już uzgodnione i zaakceptowane zarówno przez stronę polską jak i rosyjską. Co ciekawsze tego samego dnia kiedy Edmund Klich zapewniał nas, że wszystko jest załatwione dowiedzieliśmy się pracach nad wnioskiem o zabezpieczenie wraku, który to przygotowuje polska prokuratura. Ciekawe ?! Kto w takim razie kłamie? Polska Prokuratura czy Edmund Klich? Jest uzgodnienie czy go nie ma? Efekt jest taki, że dziś mamy już 23 września a wrak jest nadal niezabezpieczony.
I tak na koniec:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8403652,Plk__Klich_wraca_do_Polski__Juz_wspolpracy_nie_ma_.html
..........................
jakby to podsumował prezydent Komorowski i premier Tusk?
"Państwo zdało egzamin"