Paweł Pomianek Paweł Pomianek
530
BLOG

Módlmy się za chorych, jak… Marta i Maria (J 11)

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Kultura Obserwuj notkę 0

 

Ewangelię o wskrzeszeniu Łazarza większość z nas zna bardzo dobrze, bo to – jak się zdaje – najwspanialszy, najbardziej „spektakularny” cud dokonany przez Jezusa przed Jego Męką.
Dziś nie zamieszczam poniżej w całości fragmentu ewangelicznego – po pierwsze właśnie dlatego, że jest dobrze znany, po drugie dlatego, że jest bardzo długi. Fragment w skróconej formie (takiej, w jakiej słyszymy odczytywany w kościołach) można przeczytać np. tutaj.
Nie odwołując się do głównego przesłania fragmentu, które dobrze znamy, chciałbym wskazać tylko trzy rzeczy, na postawy Marty i Marii, których powinniśmy się uczyć, a które nie straciły nic na swojej aktualności. A które, rozważając Ewangelię standardowo łatwo pominąć.
Był pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: «Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz» (11,1.3).
Jezusa i Łazarza łączyła rzeczywiście więź przyjaźni. Ale wiemy przecież, że Jezus kocha i pragnie dobra każdego człowieka. Skoro tak, to bardzo zachęcam, by korzystać z tych słów Marii i Marty, gdy polecamy swoich chorych: „Panie, oto choruje ten, którego/którą Ty kochasz”. Tych słów nie można nadużyć. Można je zanosić do Jezusa w kontekście każdej choroby, każdego człowieka. I te ciepłe słowa dla samego człowieka są jakoś budujące. Że jest Ktoś bliski. Ktoś, komu na chorym bez wątpienia zależy. Poza tym człowiek zaczyna się posługiwać językiem Miłości, czyli językiem bliskim Bogu.
Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga» (11,20-22).
To absolutnie niezwykłe wyznanie wiary. I wydaje się, iż nie chodzi tutaj o to, że Marta wierzyła w to, że Jezus wskrzesi jej brata, bo z późniejszych fragmentów wynika, że nawet sobie tego nie wyobrażała. Ale jest to wspaniałe wyznanie wiary w sytuacji straty bliskiej osoby. Po takiej stracie, ale nie tylko, również w innych sytuacjach, mamy czasami do Boga pretensje, że stało się tak i tak. Marta takich pretensji nie ma. Wprawdzie wie, że Jezus mógł uzdrowić Łazarza. Ale nawet w tej sytuacji zachowuje pełną wiarę. Gdy jest nam trudno, uciekajmy się do tego fragmentu. Postawa Marty może budować i jest warta naśladowania.
I jeszcze jedno zdanie ponadczasowe. Na wiadomość otrzymaną od Marty i Marii, Jezus reaguje, mówiąc:
«Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą» (11,4).
I również te słowa – choć to paradoks – mogą być zawsze aktualne w odniesieniu do choroby człowieka wierzącego. Ale niekoniecznie w odniesieniu do cielesnego uzdrowienia (choć również). Przede wszystkim jednak czytałbym te słowa w kontekście tych zapisanych przez św. Pawła w liście do Kolosan (1,24): Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół. Choroba zmierza ku chwale Bożej, ku budowaniu Kościoła, jeśli jest przeżywana z Bogiem, w konkretnej intencji. Warto przypomnieć sobie, jak bardzo cenił modlitwę i cierpienie chorych papież Jan Paweł II. I drugi ważny kontekst: My, chrześcijanie, wierzymy, że po śmierci będziemy mogli spotkać się z Bogiem i radować się życiem wiecznym. Cierpienie może być pomocą w odpokutowaniu za grzechy (swoje, bliskich). Tak rozumiana choroba „nie zmierza ku śmierci”.
**********
Chciałbym jeszcze tylko zasygnalizować, jak ważną rolę pełni wskrzeszenie Łazarza w strukturze Ewangelii Janowej. To wielkie dzieło Bożej mocy powoduje wiele nawróceń: Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego (11,45). I – paradoksalnie – właśnie ten wielki cud jest powodem, dla którego faryzeusze (dla których prawda nie ma znaczenia) chcą zabić Jezusa: Wówczas jeden z nich, Kajfasz, który w owym roku był najwyższym kapłanem, rzekł do nich: «Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród». (11,49-50).
Czytając rozdział 12 widzimy, że wieść o wskrzeszeniu Łazarza zatacza coraz szersze kręgi i przybliża wielu do Jezusa. Arcykapłani – którzy skrupułów, jak już wiemy, nie mają – postanawiają zabić także Łazarza: Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili stracić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa (12,9-11).
Tę sprawę zaznaczam tylko marginalnie, by uwypuklić rangę fragmentu o wskrzeszeniu Łazarza oraz aby pokazać prawdę ogólną: rzeczy wielkie zawsze powodują skrajne reakcje. A tych, którzy mają zamknięte serca i głowy – zamiast nawrócić, radykalizują w wybieraniu zła.
 
Poprzednie rozważania:

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura