Paweł Pomianek Paweł Pomianek
710
BLOG

Noblista o Kościele po Światowych Dniach Młodzieży

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Kultura Obserwuj notkę 4

Peruwiański noblista Vargas Llosa napisał w L’Ossevatore Romano: „Wszyscy powinniśmy być zadowoleni z tego, co wydarzyło się w Madrycie, kiedy wydawało się nam, że Bóg istnieje, a katolicyzm jest jedyną i prawdziwą religią, i wszyscy niczym grzeczne dzieci pozwalaliśmy się prowadzić ojcu świętemu za rękę do Królestwa niebieskiego”.
Wczoraj, jadąc samochodem, słuchałem serwisu Radia Watykańskiego. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie wypowiedź Vargasa Llosy, peruwiańskiego noblisty z 2010 r. w dziedzinie literatury. Jako że nie znalazłem tego tekstu nigdzie w języku polskim (krótko relacjonuje go Fronda, ale skupiając się wyłącznie na jednym aspekcie), pozwoliłem sobie spisać go z serwisu Radia Watykańskiego, bo zdecydowanie warto się z nim zapoznać. Llosa deklaruje się jako agnostyk.
-----------------
Wierzący czy nie, wszyscy powinniśmy być zadowoleni z tego, co wydarzyło się w Madrycie, kiedy wydawało się nam, że Bóg istnieje, a katolicyzm jest jedyną i prawdziwą religią, i wszyscy niczym grzeczne dzieci pozwalaliśmy się prowadzić ojcu świętemu za rękę do Królestwa niebieskiego.
[Światowe Dni Młodzieży] były obrazem tego, co zostało z Kościoła po reformach Jana Pawła II i Benedykta XVI. Gdyby nie ich zwrot w kierunku tradycji i konserwatyzmu, Kościół rozłożyłby się od wewnątrz w postępującej modernizacji i demokratyzacji, która jest marzeniem progresistów, a raczej mrzonką. Dziś katolicyzm jest bardziej zespolony, bardziej aktywny i ofensywny niż przed laty, kiedy zatracał się w wewnętrznych sporach ideologicznych. Ceną reformy ostatnich dwóch papieży jest kurczenie się zastępów wiernych. Bilans jest jednak pozytywny. Zobaczyliśmy to właśnie w Madrycie – zamiast upadku Kościoła był zdrowy ferment i dynamizm.
Wszyscy powinni być zadowoleni z takiego obrotu rzeczy. Społeczeństwo demokratyczne potrzebuje bowiem oparcia w religii. Bo choć najświatlejsze umysły przekonywały nas, że ateizm jest jedyną racjonalną i logiczną konsekwencją poznania i gromadzenia doświadczeń, nauka i kultura nie zdołają zastąpić religii. Większość normalnych ludzi zawsze będzie szukać oparcia w transcendencji, a współczesna kultura nie byłaby nawet w stanie podjąć się tego zadania, zrezygnowała ona bowiem z udzielania poważnych i głębokich odpowiedzi na wielkie pytania człowieka dotyczące życia, śmierci, przeznaczenia. Zamiast tego stała się lekką rozrywką lub kabałą dla ekspertów – niezrozumiałych arogantów. Dlatego cieszmy się z tego, co wydarzyło się w Madrycie.
-----------------
Tekst w całości trudno skomentować, bo aż kipi od niezwykle cennych spostrzeżeń. Zostawiam więc tylko kilka krótkich refleksji, jakie mnie osobiście nasuwają się po jego przeczytaniu:
1. Zadziwia mnie czasami, jak głębokie rozumienie Kościoła mają osoby z zewnątrz, które pytanie o istnienie Boga pozostawiają jako otwarte. Życzyłbym takiej umiejętności obserwowania rzeczywistości wielu katolikom, zwłaszcza z tzw. nurtu „katolicyzmu otwartego”.
Agnostycy – czyli, można powiedzieć, niewierzący rzetelnie obserwujący rzeczywistość (w przeciwieństwie do zdeklarowanych ateistów) – często zauważają wspólnototwórczą i kulturotwórczą funkcję Kościoła, która niejednokrotnie umyka nam, wierzącym, bowiem trwanie w Kościele i słuchanie jego głosu jest dla nas czymś naturalnym.
2. Najciekawszy w tej wypowiedzi jest fakt, że to właśnie agnostyk zawarł w swoim artykule wiele prawd o Kościele, których już dziś ze świeczką szukać w kazaniach, czy w innych wypowiedziach księży. Gdyby w pierwszym zdaniu usunąć słowo „wydawało się”, a wstawić „widzieliśmy” (nie mam pojęcia, na ile rzetelne jest samo tłumaczenie RW) – to mielibyśmy zdanie, jakiego od lat nie słyszałem od żadnego księdza (z wyjątkiem duchownych-lefebrystów). Zresztą cały przytoczony przez RW tekst Llosy jest niesłychanie odważny i politycznie niepoprawny:
– Kościół jedyną prawdziwą religią (a przynajmniej można było odnieść takie wrażenie);
– papież prowadzi za rękę do Królestwa niebieskiego;
– marzenia progresistów i demokratyzacja Kościoła to mrzonka;
– nie ma co się bardzo przejmować tymi, którzy odchodzą z Kościoła za jego konserwatyzm;
– normalni ludzie zawsze szukają oparcia w transcendencji;
– współczesna kultura jest płytka i zupełnie nie odpowiada na najważniejsze pytania, a tzw. eksperci od rozrywki to niezrozumiali aroganci.
Uff… tyle niepoprawnych tez na tak małej przestrzeni? Za to można w ogóle wypaść z życia publicznego. Jak to półżartem skomentował ktoś na Frondzie: „Będzie cofka Nobelka...”
3. Fakt, że tego typu wypowiedzi pojawiają się w L’Osservatore Romano świadczy o tym, że w Watykanie, w sercu Kościoła, dzieją się za obecnego papieża naprawdę dobre rzeczy. Z jednej strony jest otwarcie Kościoła na zewnątrz, bo publikuje się artykuł niekatolika. Z drugiej strony w ten sposób – niejako kuchennymi drzwiami – pojawiają się w czasopiśmie treści wypowiedziane tak mocno, jak nie odważyłby się wyartykułować ich dziś prawie żaden kapłan.
-----------------
Całość audycji Radia Watykańskiego do ściągnięcia tutaj. Relacja tekstu Llosy zaczyna się od piątej minuty audycji.

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura