Marta Wawrzyn Marta Wawrzyn
42
BLOG

Ameryka głosuje: Obama jak Paris i Britney

Marta Wawrzyn Marta Wawrzyn Polityka Obserwuj notkę 39
Sztab Johna McCaina wypuścił reklamówkę, w której Barack Obama potraktowany został na równi z Britney Spears i Paris Hilton. Czy to już prawdziwa kampania?
Kilka dni temu czytałam u jak zawsze świetnego Wołejki o czarnej kampanii i na wspomnienie słów Karla Rove'a, który powiedział o Johnie Kerrym Kiedy skończymy, ludzie nie będą wiedzieć, po której stronie walczył w Wietnamie, aż mi się łezka w oku zakręciła. Bo to, co mamy teraz w Stanach przypomina jakieś wielkie kopanie ogórków, a nie prawdziwą kampanię. A już kiedy Obama wyjechał w swoją podróż życia do Europy i na Bliski Wschód, w mediach zrobiło się totalnie jednostajnie.
Kampanii nie było. Oczywiście, to Republikanie czekają. Czekają, bo mają mniej kasy. Czekają, bo nie mają powodu się spieszyć. Przed przypadającymi na przełom sierpnia i września wielkimi konwencjami obu partii nie ma sensu zaczynać wielkich manewrów, ponieważ wyborcy i tak większość z tego zapomną. A jednak dobijające było to wrażenie, że mamy do czynienia z plebiscytem. W mediach niepodzielnie królował Obama. McCain, jeśli już się pojawiał, to w charakterze chłopca do bicia. Wyciągano mu wszelkie możliwe pierdoły, jak choćby słynny już Viagra Moment.
Prawdziwej kampanii ze strony Republikanów nie było. Dlatego, jako zapowiedź takowej, cieszy mnie najnowsza reklamówka senatora z Arizony, zatytułowana "Celeb". Obama został w niej potraktowany jak medialna gwiazdeczka nie najwyższych lotów. Dodatkowo wytknięto mu zamiar podniesienia podatków (swoją drogą, ktoś powinien wreszcie dokładnie podliczyć, ile będą kosztować podatnika te wszystkie piękne plany Demokratów – jak obowiązkowa opieka medyczna) i chęć postawienia nie na odwierty przy brzegach USA, lecz na ropę z zagranicy.
Najważniejszy element tego spotu to jednak nie zarzuty merytoryczne, ale te krótkie migawki, w których pojawiają się Barack Obama, Britney Spears i Paris Hilton, z towarzyszącym im hasłem z offu: Jest największą gwiazdą na świecie, ale czy jest gotowy, by zostać przywódcą?. Tak bezczelne porównanie do tego, co w show-biznesie najgorsze, wywołało już reakcje i liberalnych mediów, gdzie pojawiły się nawet zarzuty, że McCain to rasista, i Hollywood, które generalnie czuje się "poirytowane", i rzecznika Obamy, który zabawnie złajał McCaina, że to wstyd, być dumnym z reklamówki z Britney i Paris. Zareagował wreszcie tatuś tej ostatniej, który pochwalił się mediom, że on zagłosuje na Republikanina. Do tego wszystkiego doszedł niewielki, ale jednak, skok McCaina w sondażach, który zapewne nie pozostaje bez związku z tym zagraniem.
Oczywiście, nie zamierzam zaprzeczać, że reklamówka jest prymitywna. Ale jaka ma być, skoro mają zrozumieć ją masy. Ważne, żeby w głowach części Amerykanów pojawiło się skojarzenie Obama = szmatławe gwiazdki, które nie mają nic poza własną buzią. Bo czym innym jest wypominać Obamie poparcie Hollywood – które jest pełne ludzi niekoniecznie może rozgarniętych, ale utalentowanych i pracowitych już tak – a czym innym pokazać go na tle tego, co w gwiazdorskim światku najgorsze.
Moim zdaniem udało się to całkiem nieźle. Czarna kampania republikańskich strategów ruszyła. Zobaczymy, czy okaże się skuteczniejsza niż wyczyny ludzi Hillary Clinton :)

kontakt mailowy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka