peergynt 1 peergynt 1
511
BLOG

Związki partnerskie - jestem przeciw!

peergynt 1 peergynt 1 Gospodarka Obserwuj notkę 1

 Jestem liberałem. Facetem, który nade wszystko ceni wolność. Jestem ateistą (a raczej pastafarianinem). Jednak jestem przeciw powstaniu prawa, które zatwierdzi tzw. związki partnerskie (w każdym razie w takim kształcie o jakim się mówi w telewizorze). Poniżej napiszę dlaczego.

Otóż nie podoba mi się idea związku partnerskiego. Wg mnie rodzina jest wartością. Może nie bezcenną i najważniejszą lecz ważną. Większość ludzi, których znam, żyje w rodzinach. Czyli jest baba i chłop i mają dzieci. Ot, takie jest to moje środowisko. Może ktoś inny ma inne, lecz ja mam właśnie takie. Znam, oczywiście ludzi, którzy nie pasują do tego obrazka. Znam małżeństwa bez dzieci, znam samotników, a nawet jednego pedała. Są to wspaniali ludzie. Wartościowi. Wnoszą wartości i podatki do społeczeństwa.

Znam też ludzi beznadziejnych. Takich, do których nie poszedłbym na urodziny. Nie wypiłbym z nimi kieliszka. To ci, którzy skrzywdzili bliskie sobie osoby. Skrzywdzili swoje dzieci. Nie są to moi przyjaciele, ani nawet znajomi. Wiem, że istnieją ale ich ignoruję. Jednak tacy ludzie są i jest ich pełno.

I jedni i drudzy żyją w rodzinach, „na kocią łapę” lub są pedałami. Ich status prawny nie ma dla mnie znaczenia. Każdy wybiera swój los. Mądrzej lub głupiej, Nie mnie to oceniać. Póki jednak mam jakikolwiek wpływ na reguły, jakimi się kierujemy, będę się na temat tych reguł wypowiadać. I wypowiadam się, że reguły, które obecnie w Polsce obowiązują w tym temacie mnie się podobają. Podoba mnie się, że prawnie chroniona i uprzywilejowana jest rodzina. Chłop, baba i dzieci. Ich przywileje nie są znowu aż takie wyśrubowane. Ot, podatki, prawa spadkowe, prawo do uzyskania informacji o zdrowiu małżonka w szpitalu. Jak się uprzeć, każdy takie coś może sobie załatwić. Pewnie, że łatwiej w tych sprawach poradzi sobie małżonek niż ktoś inny. Ale ta instytucja, znaczy się – małżeńska, do tego została powołana. A cóż mi proponują entuzjaści związków partnerskich?!

Proponują – stwórzmy coś pośredniego. Pośredniego pomiędzy małżeństwem, a „kocią łapą”. Że jesteśmy razem, ale nie do końca. Jak się znudzi – pójdziemy sobie, każdy w swoją stronę. Najpierw idziemy do jakiegoś państwowego urzędnika, przed którym podpisujemy, że będziemy partnerami. Zyskujemy status małżeński, choć nie tak do końca. Zyskujemy przywileje, takie jakie mają małżonkowie, ale, gdy coś się schrzani, rozwiążemy sytuację bez konsekwencji. Tylko, w takim wypadku, po co się żenić. Może lepiej zmienić reguły dotyczące małżeństwa. Teraz jest tak, że się przysięga małżonkowi, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Może zbyt niewielu traktuje to poważnie. Dowodem na to jest liczna rozwodów. Jednak ja to traktuję poważnie. Przysięga to jest coś! Nie mogę rzucać słów na wiatr. Odwołać, kiedy mi się odwidzi. Kobieta, która zgodziła się zostać moją żoną jest dla mnie najważniejsza na świecie. Zawarliśmy kontrakt i moim obowiązkiem jest go dotrzymać. Życie bywa długie. Różnie może się dziać. Nie zawsze może być pięknie. Ale, skoro przysiągłem, muszę to dotrzymać. Przysięgałem przed bogiem, w którego nie wierzę, ale przysięgałem. Dla mnie to istotne. Nie wiem jak będzie dalej ale póki co, słowa dotrzymuję (już prawie trzydzieści lat).

Reguły, które obowiązuję teraz utrudniają rozwód. Entuzjaści związków partnerskich chcą te reguły rozluźnić. Może i dobrze. Ale ja się z tym nie zgadzam. Choć jestem liberałem, ateistą, pastafarianinem...

 

peergynt 1
O mnie peergynt 1

Interesuję się sztuką, historią, polityką i sportem. Wiek - między czterdziestką, a śmiercią... Politycznie jestem liberałem, cokolwiek to znaczy...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka