Sępy rzuciły się na jeszcze żyjące ciało Smudy. WINNY! WINNY! WINNY! Dobić go! Ci sami co niedawno piali z zachwytu nad "naszymi orłami". Do wściekłości doprowadziło hieny stwierdzenie Smudy, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
W krajach, gdzie korupcja jest status quo, piłka nożna, jest odzwierciedleniem stanu całości. W tej dyscyplinie raz po raz słyszymy "check". Dzieje się to co dwa lata. Wtedy stan faktyczny a nie propagandowy, jest pokazany zarówno nad Wisłą, jak i nad Wołgą. Ot dwa "bratnie" skorumpowane systemy potomków Pafek Morozowów i Waldemarów Szmaciaków nie są w stanie stworzyć, na użytek propagandy, drużyny narodowej piłkarskiej, która wyszłaby choć z grupy eliminacyjnej. Od wielkiego dzwonu, nieraz to się zdarzy, ale o trwałym uczestnictwie w czołówce piłki nożnej, mowy nie ma.
Żaden trener nie jest w stanie tego zmienić. Wina Smudy jest tylko taka, że podjął się tego zadania. Tu nie ma z czego stworzyć drużyny na poziomie. Mecze kupowane....to znamy. Na najniższym poziomie rozgrywek wystarczy, ponoć, dać dwa litry "Finlandii", aby "sędzia" był przychylny. Wyżej to już gruba forsa. Zawodnicy do ligi są przyjmowani za łapówkę od decydujących kogo przyjąć. Cały ten system jest tak skonstruowany, że nie można znaleść dwudziestu zawodników na poziomie światowym. Smuda i tak dokonał cudu. Biedactwa remisowały. Ma rację, że mogło być 0:6. Rosjanie też wznieśli się nad poziomy. Byli lepsi tylko od Polaków.
