Phillozof Phillozof
2672
BLOG

Gabriel Maciejewski jako demaskator teorii spiskowych

Phillozof Phillozof Kultura Obserwuj notkę 58

Po ostatniej notce dostałem na skrzynkę kilka linków do starszych tekstów Maciejewskiego. Wiecie, te jakieś tam opowieści z "Wróżki" ośmieszające religię. Albo te, w których wyrażał wdzięczność niejakiemu Figurskiemu za to, że Figurski pomaga homoseksualistom. Serio. Takie właśnie rzeczy pisał jeszcze nie tak dawno nasz wspaniały i bezkompromisowy Gabriel Maciejewski.

Ja to w zasadzie wszystko już znałem, ale jeden tekst był dla mnie nowy: tekst o tym, jak beznadziejnie głupie są te różne teorie spiskowe.

Maciejewski jako demaskator głupoty teorii spiskowych to faktycznie coś takiego, że trudno się nie uśmiechnąć. Mimo że sam ten jego tekst jest umysłowo tak biedny, wtórny i przedwidywalny jak podstawa programowa w polskiej szkole po reformie. Zaczyna się to badziewne wypracowanie od Żydów i kosmitów

Prawdziwymi mistrzami w konstruowaniu spisków, których celem jest przejęcie władzy nad światem, są oczywiście Żydzi, na drugim miejscu plasują się Niemcy, a na trzecim kosmici.

a kończy znowu kosmitami i... czarną wołgą. Naprawdę. Tą czarną wołgą z rozpuszczanej przez ubeków plotki, która miała jednych ludzi zastraszyć, a z drugich robić wariatów, gdyby na przykład zachciało im się opowiadać, że widzieli jak jacyś cywile kogoś zgarniają na ulicy do samochodu.

W miejscowości Emilicin w województwie lubelskim kosmici mają nawet swój pomnik. Postawiono go na pamiątkę wylądowania tu statku obcych w 1978 roku. Bardzo gustowny i elegancki jest ten pomnik. A pamiętacie jeszcze czarną wołgę...?

/całość tutaj: http://www.wylatowo.pl/print.php?art=486/

Tak to wesoło i prześmiewczo o teoriach spiskowych pisał nasz zdolny (do wszystkiego) Gabryś w styczniu 2007 roku.

Dlaczego ja podkreślam, że było to w styczniu 2007, skoro takie pierdoły o spiskach Żydów i kosmitów (za albo przeciw, to akurat na ogół nie ma znaczenia) już wcześniej odpisywały od siebie setki różnych pisarczyków-dziennikarczyków, żeby zarobić na bułeczkę i masełko? Bo data jest kluczowa, a nie te pierdoły.

Ja może przypomnę, że w styczniu 2007 roku rządził akurat PiS, ale już chwiał się, więc w ramach antypisowskiej histerii prócz poważnych mediów w rodzaju "Gazety Wyborczej" czy TVN uruchomiono wtedy również pomniejszy propagandowy plankton do robienia smrodu wokół wszystkich kwestii związanych z układem, agenturą, WSI itp.

Chodziło rzecz jasna o to, żeby wszystko to, co się mówi o konieczności odsunięcia starego układu, rozbicia powiązań, kojarzyło się ludziom jak najgorzej. Na przykład z jakąś odjechaną teorią spiskową dla kompletnych szurów. Nie musiało to być specjalnie mądre, wprost przeciwnie, liczyła się głównie ilość, więc nawet najbiedniejszy umysłowo plankton mógł się wykazać i zarobić te parę złotych. Co właśnie widać na powyższym przykładzie biedniutkiego tekstu wyprodukowanego przez Maciejewskiego.

No ale po przejęciu władzy przez PO plankton przestał już być potrzebny, więc i budżet na takie głupotki się skończył. Część planktonu może wtedy nawet poszła do uczciwej pracy, ale najambitniejsi, ci, co to wiecie muszą zawsze koniecznie pracować w ciepłym, gdzie się nie kurzy, poszli po rozum do głowy i po prostu przerzucili się z tą propagandową tandetą na nowy target.

Ostatnio /.../ spotkałem moją koleżankę jeszcze z czasów kiedy pracowałem w wydawnictwie Bertelsmann Media /.../ Koleżanka moja, kiedy już zorientowała się gdzie jestem i co robię zapytała – To znaczy Gabriel, że twoim targetem są te wszystkie prawicowe pojeby? – Tak właśnie – odpowiedziałem. /http://coryllus.pl/?p=823/

Ostatnio zaś, na targach, gdzie spotkałem moją koleżankę jeszcze z czasów kiedy pracowałem w wydawnictwie Bertelsmann Media pytanie to nabrało zupełnie nowego kolorytu. Koleżanka moja, kiedy już zorientowała się gdzie jestem i co robię zapytała – To znaczy Gabriel, że twoim targetem są te wszystkie prawicowe pojeby? – Tak właśnie – odpowiedziałem. - See more at: http://coryllus.pl/?p=823#sthash.KDUIe7Ut.dpuf

Nic dodać, nic ująć.

Oczywiście Maciejewski nie byłby sobą, gdyby już wtedy w tym tekście o teoriach spiskowych nie wciskał swoich zwyczajnych farmazonów. Na przykład takich:

Co 200 lat na starym żydowskim cmentarzu w Pradze, tam gdzie pochowany jest stwórca Golema rabin Lowe, zbierają się przedstawiciele wszystkich 12 plemion Izraela, żeby uzgodnić, co dalej robić. /..../ Po raz pierwszy Europa dowiedziała się o tych spotkaniach z niewielkiej książeczki zatytułowanej "Biarritz", wydanej w 1868 roku przez sir Johna Retcliffea. 

Ja akurat interesowałem się kiedyś pochodzeniem różnych teorii spiskowych, więc bez problemu już po tych paru zdaniach zauważyłem, że Maciejewski odleciał i nie ma najmniejszego pojęcia, o czym pisze. Bo ta "niewielka książeczka" zatytułowana "Biarritz" w rzeczywistości liczy sobie 8 tomów. Osiem tomów!!!. A właściwie nawet trzynaście, bo była jeszcze jej kontynuacja w pięciu tomach. Niewielka książeczka, hłe, hłe. 

Albo coś takiego:

Niby wszystko jasne, tylko kim w rzeczywistości był ten Joly? Otóż monsieur Joly to krytyk i przeciwnik polityki cesarza Francuzów Napoleona III. /.../ Kiedy przyjrzymy się bliżej jego broszurce i porównamy ją z powieścią popularnego w XIX wieku pisarza francuskiego Eugeniusza Sue zatytułowaną "Tajemnice ludzkie", odkryjemy, nie bez zdziwienia zapewne, że całe fragmenty tekstu są w obydwu dziełach prawie identyczne. Jolyemu bardzo się spieszyło i musiał skądś przepisać swoje rewelacje, a powieść pana Sue akurat leżała na nocnym stoliku.

To chyba tobie Maciejewski bardzo się spieszyło i musiałeś skądś przepisać swoje rewelacje, bo akurat Joly nic z "Tajemnic ludzkich" nie przepisywał. Nie ma żadnych "prawie identycznych fragmentów tekstu" w obydwu dziełach. Nie ma i nie chce być inaczej. No ale Maciejewski pisze to tak sugestywnie /kiedy przyjrzymy, odkryjemy/ jakby on sam osobiście się przyglądał i odkrywał. Tylko że biedak umysłowy znowu nie wie nawet, że ta niby "broszurka" co ją Joly napisał, to tak naprawdę całkiem spora książka, bo ma grubo ponad trzysta stron.

Czemu Maciejewski wstawił te farmazony o książeczkach i broszurkach, to akurat sprawa prosta. Raz, że faktycznie nie miał pojęcia o czym pisze (a raczej o czym przepisuje). Dwa, że to jest taki najpospolitszy chwyt propagandowy i przyszedł mu pewnie na myśl automatycznie. Po prostu w języku propagandy o różnych niewygodnych książkach na ogół się pisze, że są to "książeczki" albo "broszurki", czyli takie drugorzędne śmiecie. Na tej samej zasadzie różne niewygodne pisma zamieniają się w "pisemka". 

Tekst Maciejewskiego w sumie jest banalny aż do bólu, ale mimo wszystko zapoznanie się z nim może być pożyteczne. Bo wynika z niego jasno, że Maciejewski jest dziś tandeciarzem nie dlatego, że akurat prawicowe pojeby łatwiej łykają tandetę niż pojeby o innej orientacji politycznej. Nie!!! Maciejewski jest tandeciarzem z charakteru (to nie zawód, to charakter :-) ). On po prostu zawsze i każdemu wciska tandetę. Inaczej nie potrafi. Niezależnie, czy pisze o pochodzeniu "Protokołów mędrców Syjonu", czy o tym, jak podstępny Jakub Fugger jeszcze przed swoim poczęciem prześladował ojca Mikołaja Kopernika.

Przepraszam że się powtarzam z tym Kopernikiem, ale to kopernikańskie miszczostwo tandety w wykonaniu Maciejewskiego zawsze poprawia mi humor. Czego i wam wszystkim też życzę.

Phillozof
O mnie Phillozof

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura