PIH PIH
1992
BLOG

Podatek od hipermarketów i dyskontów nie może uderzyć w polskie sklepy

PIH PIH Gospodarka Obserwuj notkę 49

Rząd Prawa i Sprawiedliwości zapowiada wspieranie polskich przedsiębiorców, w tym polskiego handlu. To niezwykle ważne. Przez lata w Polsce kapitał zagraniczny miał preferencje, specjalne warunki, ułatwienia inwestycyjne i wielkie możliwości transferowania zysków zagranicę. Jak podał niedawno wicepremier Mateusz Morawiecki, każdego roku firmy o międzynarodowy kapitale transferują około 90 miliardów złotych poza Polskę.

Rząd chce więc z jednej strony zatrzymać wypływ choć części tych pieniędzy, z drugiej – wyrównać szanse polskim przedsiębiorców. Są to bardzo słuszne cele. Dlatego też zapowiedziano wprowadzenie podatku od hipermarketów. Podatek ten z jednej strony ma zatrzymać wypływ tych pieniędzy a z drugiej sprawić, by polskie sklepy - małe i średnie – były wstanie nawiązać konkurencyjną walkę z wielkimi podmiotami. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że na 10 największych sieci sklepów w Polsce, tylko jedna jest Polska! Co nie znaczy, że polskiego handlu nie ma. Jest, polskie sklepy to ciągle połowa handlu ale tworzą go mniejsze sieci, najczęściej franczyzowe i pojedyncze sklepy.

Nie jesteśmy przeciwnikami podatku od hipermarketów. Tylko – jak zawsze – diabeł tkwi  w szczegółach. Po pierwsze pamiętajmy, że do polskich firm należą tez sieci supermarketów – czyli sklepów o powierzchni miedzy 300 a 2500  metrów kwadratowych. Wielkie sklepy, typu Auchan, czy Tesco są dużo większe. Obecnie głównym konkurentem i zagrożeniem dla naszych, polskich sieci są dyskonty – Biedronka i Lidl. To one zabijają polski handel i polskich producentów żywności.

Teraz najważniejsze: jeśli  przyjmie się złe założenie przy konstruowaniu podatku, jego ofiarą mogą stać się nie Lidl i Biedronka, ale polskie sieci: Lewiatan, Delikatesy Centrum, Groszek, Top Market czy ABC ale wiele małych ciągle jeszcze niezrzeszonych sklepów. Dlaczego? Jeśli wprowadzi się zasadę, że płacą wszystkie sklepy o powierzchni od 250 metrów kwadratowych w górę, wtedy de facto umacnia się sieci dyskontów.

250 metrów kwadratowych ma przeciętny, średni sklep osiedlowy. Wprowadzanie do ustawy kryterium powierzchni, zwłaszcza relatywnie niewielkiej zachęci do obejścia przepisów poprzez sztuczne dzielenie istniejących sklepów. Dyskonty – mając tak potężne środki – mogą sztucznie zmniejszać swoją powierzchnię. To bardzo łatwy zabieg, by podzielić jeden sklep na dwa labo trzy: w jednym artykuły spożywcze, w drugim chemia, w trzecim np. napoje. Dla drobnego sprzedawcy, który nie dysponuje wsparciem wielkiego międzynarodowego kapitału, to problem. Zamiast rozwijać swój sklep, musi go zwijać, ewentualnie zmniejszać go i podnosić ceny produktów, by przeżyć.  Spośród średnich  supermarketów, od 400 do 2500 metrów 70 procent  należy do polskich właścicieli. Oni na tym stracą i nie poradzą sobie. To bardzo złe rozwiązanie. Potrzebny jest podatek progresywny – płacony w zależności od obrotów z kilkoma progami – tak, by płaciły go faktycznie wielkie, międzynarodowe sieci.

 

 

 

 

 

PIH
O mnie PIH

Blog komercyjny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka