Wiele mówiło się kiedyś o transferach Józefa Wojciechowskiego (byłego włodarza Polonii Warszawa), który wydawał krocie na nieprzykładających się do gry "obcych" bądź rodzimych piłkarzy. Dając im astronomiczne gaże oczekiwał cudownej gry w piłke i oczywiście... wyników. Jaki był tego efekt? Prezes z klubem nic nie osiągnął ( w gwoli ścisłości nie awansował nawet do ekstraklasy) i koniec, końców oddał Czarne Koszule - Ireneuszowi Królowi. Chłopcy z Warszawy "pozbierani" w letniej przerwie przez młodego trenera Stokowca, w trzech dotychczasowych kolejkach zdobyli 6 punktów, ulegając jedynie aspirującemu do mistrzostwa Lechowi. Co się stało, że zbieranina młodych piłkarzy przeżyła tak diametralna przemianę ? Odpowiedź jest prosta: nie grają o wielką stawkę. Na chłopakach nie ma presji zwycięstw, na trenerze - również. Co za tym idzie gra im się lekko i przyjemnie co widać na pierwszy rzut oka, ogladając zespół Polonii w akcji. Drugim przykładem tego ciekawego zjawiska jest Widzew Łódź, który lata swojej świetności na pewno ma za sobą. Otóż ów Widzew skazywany przed sezonem na miejsce w dole tabeli, jak na razie zaskakuje! I to jak ! Klub z Łodzi wspólnie z Legią mogą się pochwalić kompletem punktów po pierwszych trzech meczach sezonu. Zwycięstwa z mistrzem i wicemistrzem Polski, oraz wygrana w derbach regionu z GKS bełchatów mogą zrobić wrażenie, a przecież w RTS-ie nie wymaga się wiele. Celem jest utrzymanie się w ekstraklasie. Może więc panowie Prezesi klubów T-Mobile ekstraklasy pora się zastanowić, czy lepiej kupować drogie "gwiazdki" i wymagać niemożliwego? Czy też we własnym zakresie kompletować skład, nie oczekując cudów, mile się zaskoczyć?
Alvi
