Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz
172
BLOG

Przyjaźń za pieniądze

Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz Gospodarka Obserwuj notkę 13

Polska w ostatnim okresie gwałtownie zacieśnia przyjazne stosunki z Ukrainą i Stanami Zjednoczonymi. Jest to zjawisko ze wszech miar pozytywne i pożądane, oczywiście, jeśli jest to szczera i obopólna przyjaźń, a nie wyrachowanie z którejkolwiek strony. Mam jednak wrażenie, że jest nieco inaczej, bo polskie władze nie zjednują sobie przyjaźni (przychylności) tych krajów, a ją kupują.

Od pierwszych dni agresji Rosji na Ukrainę polskie władze i polskie społeczeństwo udziela zaatakowanemu państwu i jego obywatelom pomocy, zarówno politycznej, jak i militarnej i ekonomicznej. Miliony uchodźców z Ukrainy znalazło w Polsce dach nad głową i wsparcie ekonomiczne, przekazywany jest ukraińskiej armii polski sprzęt wojskowy i amunicja, a władze polityczne stały się rzecznikiem ukraińskich spraw na arenie międzynarodowej.

Oczywiście wynika to z konwencji międzynarodowych dotyczących uchodźców oraz ze zwykłych ludzkich odruchów, ale na niezbędnej - ze względu na konwencje i ludzki solidaryzm - pomocy się nie kończy. Przekazywane są identyczne świadczenia pieniężne Ukraińcom, jak Polakom, bez identycznych zobowiązań (świadczenie pracy, podatki); sprzęt wojskowy i amunicja jest w wielu przypadkach przekazywany Ukrainie nieodpłatnie, zatem nie ma korzyści ekonomicznej, a przecież Polska uzupełniając braki płaci dostawcom za nowy sprzęt. Czy nie można wystawiać Ukrainie rachunków (z odroczonym terminem płatności) i – ewentualnie – umarzać ich w przyszłości, na przykład, jeśli po zakończeniu wojny władze Ukrainy dopuszczą polskie firmy do odbudowy kluczowych i najbardziej dochodowych, z punktu widzenia gospodarczego, terenów?

Przykład dwóch inwestycji na terenie Polski, Intela pod Wrocławiem i Orlenu w powiecie płockim, to znakomity przykład niemocy (lub gorzej) polskiego państwa. W przypadku Intela umożliwiono realizację na terenie Polski inwestycji, która – wbrew głoszonej propagandzie - nie przyczyni się do skoku cywilizacyjnego czy technologicznego Polski, a de facto dopłacono, z budżetowych środków, amerykańskiemu koncernowi 3 mln złotych do każdego miejsca pracy. W drugim przypadku sprowadzi się z zagranicy, głównie Azji, 6 tysięcy pracowników mimo, że w powiecie płockim jest bezrobocie wynoszące 11.5%. Czyli w jednym miejscu zatrudnia się 2 tysiące Polaków i to jest sukces polskiego państwa, w drugim miejscu rezygnuje z zatrudnienia 6 tysięcy polaków i to nie jest ogromna porażka?

Dlaczego polskie państwo działa w taki nielogiczny, głupi i - co najważniejsze - szkodliwy sposób? Przecież są lepsze sposoby na stworzenie 2 tysięcy miejsc pracy, niż wyłożenie z budżetu państwa 6 mld złotych w celu skłonienia komercyjnej firmy do zlokalizowania zakładu na terenie Polski. Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to przeszkolenie bezrobotnych Polaków, by mogli pracować pod Płockiem przy budowie zakładu dla polskiego koncernu, a potem w tym koncernie i innych polskich i zagranicznych wyspecjalizowanych zakładach na terenie Polski. Wydając dużo mniej, niż w przypadku Intela, pracę by znalazło kilka razy więcej Polaków, a w ślad za tym problem z bezrobociem w płockim znacząco by się obniżył, budżet by wypłacał mniej zasiłków, zwiększyłaby się konsumpcja (przybywa osób z wyższym dochodem – powstają firmy handlowe i usługowe dla zaspakajania zwiększających się potrzeb). Oczywiście część z tych korzyści będzie w rejonie inwestycji Intela, ale – jak wcześniej wspomniałem – kosztem 3 mln złotych za każde miejsce pracy, czyli ta „inwestycja” zwróci się, ale za… kilkaset lat.

W powiecie średzkim (tu powstanie fabryka Intela) jest prawie 2 razy niższe bezrobocie (6.2%) i tu – ewentualnie – można by uzupełniać braki kadrowe pracownikami z zewnątrz, tymczasem w powiecie płockim tworzy się zamkniętą enklawę dla obcych kulturowe pracowników (głównie z Azji), co w dłuższej perspektywie gwarantuje problemy społeczne i polityczne, bo jest to powielenie doświadczeń francuskich, gdzie sprowadzano tanią siłę roboczą do montażu samochodów, a po latach wnuki imigrantów już ich nie montują, a palą na francuskich ulicach oraz rabują sklepy.

Krytyka polityki rządu w obu tych przypadkach (Orlen jest spółką z udziałem i decydującym głosem skarbu państwa) płynie nie tylko ze strony totalnej opozycji i Konfederacji, ale również z kręgów politycznie czy ideowo bliskich obozu rządowemu. Przeliczanie transferów z budżetu państwa (Intel, uchodźcy z Ukrainy), to powinno być rutynowe działanie władz publicznych. Kupowanie przyjaźni, czy to amerykańskiej, czy ukraińskiej, to jak „miłość za pieniądze”, a to fatalnie się kojarzy i stawia płacącego w bardzo niekorzystnej pozycji, mając na uwadze relacje polityczne i ekonomiczne w przyszłości.

Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka