Pirogronian Pirogronian
774
BLOG

James Randi "wyjaśnia" homeopatię - cz. 1

Pirogronian Pirogronian Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

P { margin-bottom: 0.21cm; }A:link { }

James Randi jest (z Wikipedii) amerykańskim iluzjonistą, sceptykiem i przeciwnikiem tzw pseudonauki. Co mu się nie podoba w pseudonauce? Ja bym powiedział, że mam swoisty uraz ambicjonalny. Cóż, tacy ludzie się zdarzają. Kim jeszcze jest? Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że jest błyskotliwym mówcą i ma dar przekonywania.

Wielkiego Randiego znam głównie z jego przemówienia, dostępnego na YT, na temat homeopatii. Tłumaczy on w nim (po swojemu, naturalnie), czym homeopatia jest. Widać po nim wielkie zaangażowanie emocjonalne w sprawę. Zapewne sądził, po reakcji publiczności, że wszystkich obecnych przekonał. Z resztą, rzesza jego fanów chyba nie pozostawiła miejsc na sali. Na szczęście nie potrzeba było być na sali, żeby sobie posłuchać. Oto linki do rzeczonego fragmentu przemówienia na YT:

Część 1

Część 2

Już sam wstęp pokazuje, w jakim tonie będzie prowadzony wykład. "Są cztery główne zasady homeopatii." zaczyna Randi. "Każda bardziej odjechana od drugiej.". Zapewne wrażliwy słuchacz od razu się zorientuje, że nie będzie to chłodna i rzeczowa analiza argumentów. To będzie show.

Na wstępie Randi przywołuje początki homeopatii. Jeszcze przed jej wynalezieniem przez Hahnemanna próbowano stosować różnorakie substancje chemiczne zamiast ziół i innych specyfików biologicznych. Skutki były opłakane - ludzie umierali (kto by nie umarł po np porcji metali ciężkich). Randi próbuje tu zdyskredytować homeopatię przez jej genezę. Gdyby jednak zastosować tą krytykę konsekwentnie, zdyskredytowaniu uległaby cała medycyna bez wyjątku. Ale fani Randiego się tym nie przejmą, bo przecież ich mistrz nie przeszedł jeszcze do meritum.

Następnie Randi mówi o pierwszej zasadzie - próbie. Polega ona na podaniu substancji człowiekowi zdrowemu i obserwowaniu objawów. "Ale zaraz, jaki to jest człowiek zdrowy? Nie wiem, pewnie taki, co może wstać i się nie przewraca.". To prawda, że trudno podać definicję zdrowego człowieka. Jednak znów guru sceptyków przemilcza fakt, że konwencjonalna medycyna w ogóle nie definiuje tego pojęcia. Cóż, jest to sprytne - po co się lekarze mają wysilać, jeszcze ktoś im zarzuci nieścisłość. W rzeczywistości ile dziedzin medycyny, tyle definicji zdrowia. Dla kardiologa jesteś zdrowy, gdy masz równy puls i ciśnienie. Dla onkologa - gdy nie masz guzów nowotworowych. Dla dentysty - gdy masz białe, równe ząbki. Dla psychiatry - gdy nie udajesz małpy na środku ulicy. Zdecydowana większość metod jest przebadana a ich skuteczność potwierdzona naukowo. Niestety, z powodu sztucznego odseparowania poszczególnych dziedzin dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Można to zaprezentować przykładem człowieka, którego boli głowa. Może on wziąć lek przeciwbólowy, oczywiście którego skuteczność jest naukowo potwierdzona. Ból mija. Dla farmaceuty, który go sprzedał, pacjent jest wyleczony. Tak kilka razy, po czym człowiek ten umiera na guza mózgu. Nie zaprzeczysz jednak, drogi czytelniku, że pomimo śmierci delikwenta, konwencjonalna medycyna wykazała się 100% skutecznością.

Celem Randiego jednak nie jest porównanie homeopatii z konwencjonalna medycyną. On znalazł sobie kobyłę do bicia i nie przepuści żadnej okazji, żeby to usprawiedliwić.

Następnie przechodzi do zasady drugiej. "Gdy podamy substancję osobie chorej, objawy miną... Słucham?!". Randi sądził, że bzdurność tego, co właśnie zacytował będzie wymagała tylko tego ostatniego wykrzyknienia. W rzeczywistości jednak znów wykpił nie tyko homeopatię. Przecież na niemal identycznej zasadzie funkcjonują tzw szczepionki, do których jak dotąd się nie przyczepił. No jak to? Bierzemy coś, co wywołuje dane objawy, robimy z tym jakieś szacher macher, po czym podajemy osobie zdrowiej i mówimy, że dzięki temu nie zachoruje. Aż się chce powtórzyć za Randim - "Słucham?!".

Znający się nieco na rzeczy z pewnością teraz wyskoczą z oburzeniem i wyjaśnieniami. No bo przecież czy ja taki nieogarnięty, żebym nie wiedział, że martwe wirusy, białka, układ odpornościowy, limfocyty-T... Tak, tak, wszystko wiem. Co więcej, pozwolę sobie dodać, że wiadomo to od stosunkowo niedawna. Szczepienia stosowano natomiast znacznie wcześniej. Przez pewien czas były wiec dokładnie w takim samym położeniu, w jakim jest teraz homeopatia. Więc może spuśćmy trochę z tonu, panie Randi?

To prawda, że szczepienie nie polega na wpuszczeniu do organizmu aktywnego czynnika chorobotwórczego. Ale homeopatia też na tym nie polega, o czym Randi nie wspomniał, bo by mu w tym miejscu psuło puentę.

Porównanie do szczepionek ma jeszcze inny wymiar. Rozwińmy temat objawów. Skąd się one biorą? Czy zły bakcyl wchodzi do organizmu i wywołuje złe samopoczucie, bo mu to potrzebne do szczęścia? Nie. W przeważającej większości przypadków tzw "objawy choroby" to objawy aktywności układu odpornościowego. To dlatego właśnie przeminięcie objawów jest wcale nierównoznaczne z wyleczeniem, wbrew temu, co sądzą liczni lekomani (których pełno wśród pacjentów, a i czasem wśród lekarzy). Randi nie wspomniał też (czy może nie po drodze mu było wspominać), że po podaniu środka objawy z początku się nasilają, a dopiero potem ustępują. Z punktu widzenia naszej wiedzy o układzie odpornościowym wniosek jest więc prosty - lek homeopatyczny pobudza układ odpornościowy. Wyśmianie tego działania jest powielaniem takich samych mitów, jak to, że zimno powoduje przeziębienie. Tak tak, zimno (ale nie wychłodzenie) wcale nie powoduje choroby. Ono leczy. Potwierdzi to każdy członek Klubu Morsów. Aktywizuje układ odpornościowy, który zaczyna pozbywać się toksyn i innych czynników chorobotwórczych. My to nazywamy przeziębieniem i łykamy Apap czy bierzemy antybiotyk, niwecząc starania naszego organizmu. Znowu naukowo potwierdzone leczenie wykazuje 100% skuteczność - katar i gorączka mijają. A potem umieramy na raka, ale co tam - z kataru się przecież wyleczyliśmy.

Cóż jeszcze ma dla nas wielki pogromca pseudonauki? A, to, o czym powinien wspomnieć od razu przy poprzedniej zasadzie. Rozcieńczanie. No, tutaj to ma pole do popisu. Raczy nas przykładami, które pozwalają sobie wyobrazić, jak bardzo rozcieńczone potrafią być roztwory homeopatyczne. W jednym przypadku jest to porównywalne z rozpuszczeniem ziarnka ryżu w kropli wody wielkości Układu Słonecznego. Homeopaci chcą nam wmówić, że taki lek zadziała. Mało tego - że im większe rozcieńczenie, tym mocniejsze działanie! Ha ha, ale ubaw po pachy, co nie?

W rzeczywistości Randi znów dopuszcza się uproszczenia. Działanie preparatów wysoko rozcieńczonych, mimo, że nazywane czasami mocniejszym, jest tak na prawdę po prostu inne. Jeden z homeopatów wyjaśnił mi to na przykładzie - ten sam preparat w mniejszym rozcieńczeniu miejscowo uśmierza ból, zaś w większym leczy z nadciśnienia. Można powiedzieć, że leki mniej rozcieńczone działają miejscowo, niekoniecznie słabo, a bardziej rozcieńczone - ogólnie. Ale Randi nie wgłębia się w takie szczegóły. On nie bada homeopatii, on ją zwalcza. A to jest różnica.

Ogromne rozcieńczenia, które sprawiają, że w próbce dawanej pacjentowi może nie być ani jednej molekuły substancji czynnej, trudno z początku posądzić o właściwości lecznicze. Homeopaci próbują to wyjaśnić tak zwaną pamięcią wody. Ślad, czy też charakterystyczna wibracja substancji czynnej ma pozostawać w strukturze wody, jako swoista pamięć.

Randi pozostawia to bez komentarza, zapewne jako nie wymagającą komentarza bzdurę, ale ja rzucę parę faktów. Przede wszystkim, istnieją lub istnieli naukowcy, którzy potwierdzali istnienie pamięci wody. I nie mam tu na myśli pana Emoto (choć jego doświadczenia są nie do przecenienia jako inspiracja). Należą do nich francuski immunolog Jacques Benveniste czy Rosjanin Bakhir. Ten drugi dowiódł eksperymentalnie zdolności wody do przenoszenia informacji o substancji chemicznej bez jej fizycznej obecności w roztworze.

C.D.N.

Pirogronian
O mnie Pirogronian

Drogi czytelniku. Nie chcę, żeby dochodziło miedzy nami do nieporozumień. Nie publikuję tutaj wiedzy objawionej. Jedyne, co robię, to mieszam w informacyjnym tyglu i wyławiam co ciekawsze moim zdaniem kawałki. Nawet, jeśli wykazuję się przy ich prezentacji dużym zaangażowaniem, to pamiętaj, że jestem w większości dziedzin tylko amatorem. Dlatego, mimo, że celowo nie wprowadzam nikogo w błąd, to pamiętaj, że... ...jesteś ciekaw, czy mam rację, to sam sprawdzaj informacje. Pozdrowionka :-P

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie