Pirogronian Pirogronian
325
BLOG

James Randi "wyjaśnia" homeopatię - cz. 2

Pirogronian Pirogronian Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

P { margin-bottom: 0.21cm; }A:link { }

Randi nie byłby sobą, gdyby nie wspomniał o praktykowanym przez siebie co jakiś czas naocznym "dowodzie" o nieskuteczności homeopatii. Przeczytał ulotkę jednego z leków, w której jest wzmianka o nieprzekraczaniu zaleconej dawki dziennej. Randi z dumą chwali się, że regularnie wrzuca w siebie dwa opakowania tego leku na raz, po czym... nic mu nie jest! Ale zaraz, czy powinno coś być? Na ulotce jest wzmianka, sam ją wcześniej przeczytał, że lek nie powoduje skutków ubocznych. O skutkach przedawkowania ani słowa. Czego więc spodziewał się Randi po wrzuceniu w siebie zawartości dwóch opakowań. Tego pewnie nawet on sam nie wie, ale mimo to wszyscy mu klaszczą, że przeżył. W rzeczywistości jedyną rzeczą, jakiej Randi dowiódł, jest ogólnie znany fakt, że preparatów homeopatycznych praktycznie nie da się przedawkować. Dlaczego więc nie zaleca się przekraczać dawek? Bo wtedy lek nie zadziała. Proste. Ale Randi i jego zwolennicy uznają widać za oczywiste, że stopień działania zawsze jest proporcjonalny do ilości zażytego środka. Co prawda nie wiedzą, ba, nie wnikają nawet, jak działa homeopatia, ale mimo tego z góry zakładają, że ich teoretyczne argumenty przeciw niej są poprawne.

Na koniec Randi odwołuje się do poczucia przyzwoitości i przytacza przykłady preparatów, przeznaczonych dla ludzi bijących się ataków terrorystycznych, które wg "nich" (zapewne producenta) mają zabezpieczać przed m inn dżumą i wąglikiem. Cóż, ja osobiście również mam niejakie wątpliwości, czy homeopatia ma aż takie możliwości, i osobiście zaczekałbym na jakieś miarodajne testy skuteczności takich preparatów przed ich poleceniem. Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby oceniać konsekwentnie dana dziedzinę wiedzy po uczciwości wybranych jej przedstawicieli, to żadna - powtarzam, żadna by się nie ostała. Dotyczy to również jak najbardziej medycyny. Czy koncerny farmaceutyczne nie żerują na strachu swoich klientów? Ależ oczywiście, ze żerują. Ale co tam - gdyby Randi miał być konsekwentny, to by mu tchu zabrakło, mimo, że jest całkiem rześki jak na staruszka. On więc woli skupić się na jednej dziedzinie, i w nią walić wszystkie gromy.

Jak podsumować występ Randiego? Na plus trzeba mu zaliczyć, że wie coś tam o homeopatii. Za próbę krytycznej analizy można mu uznać przybliżenie (na wyobraźnię) rozrzedzeń, do jakich dochodzi w roztworach homeopatycznych. Jakie zaś krytyczne konkrety? Właściwie żadne. Randi nie jest naukowcem, co od razu widać. Nie wypowiada się jako naukowiec. Jest iluzjonistą i robi to, co iluzjonistom wychodzi najlepiej - czaruje publikę. Jego zacietrzewienie wynika zapewne z ambicji zawodowca. Sądzi, że homeopaci też są iluzjonistami, dlatego on czuje moralny obowiązek obalania ich "iluzji". Jak mu to wyszło? No jak wspominałem - jako iluzjonista, jest świetny. Fatalnie, jeśli chodzi o naukową rzetelność.

A'propos naukowej rzetelności - a co z "naukowo rzetelnymi" opracowaniami homeopatii, które miały dowieść jej nieskuteczności w sposób statystyczny? Wikipedia donosi, że choć niektóre badania wykazały pozytywny skutek leczenia, to "systematyczne przeglądy wszystkich badań nie wykazały skuteczności". "Badania kliniczne o wysokiej jakości wskazują na mniej pozytywne efekty" (czyli jednak jakieś są), a "większości badań z pozytywnymi wynikami nie udało się powtórzyć lub wykazano problemy metodologiczne". Trzeba tutaj zaznaczyć, że faktycznie powtarzalność działania preparatu homeopatycznego jest kłopotliwa. Na jego działanie ma wpływ tyle różnych czynników (wg homeopatów), że trudno się dziwić kłopotom z powtarzalnością lub metodologią badań. Wymieniona na Wikipedii lista czynników zakłócających jest długa. Sama homeopatia dzieli się na dwie szkoły - indywidualną i kompleksową. Lekarze tej pierwszej robią gruntowny wywiad i na jego podstawie dobierają pacjentowi lek. Natomiast koncerny homeopatyczne należą w większości do tej drugiej. Wypuszczają one na rynek leki skomponowane z różnych czystych preparatów. Dodam, co nie jest zbyt dziwne, że przedstawiciele tych dwóch szkół niezbyt się nawzajem lubią ;-).

Tak więc jest masa czynników, które mogą wpłynąć na wynik leczenia. Lekarz homeopata musi dokładnie ustalić stan pacjenta - rzecz, która jest trudna lub wręcz niewykonalna przy testach na większej grupie ludzi. Trudno jest bowiem wyizolować dostatecznie dużą grupę o podobnym stanie zdrowia i "parametrach" organizmu. Z tej przyczyny zapewne tzw "podwójna ślepa próba" zawodzi w przypadku homeopatii. Z tego też zapewne powodu analiza wielu zróżnicowanych badań nie wskazała na powtarzalność wyników. Im bardziej bowiem zróżnicowana grupa osób w teście, tym bardziej zróżnicowane wyniki.

A jak to jest w medycynie konwencjonalnej? Jak wspomnieliśmy na początku, tam rzadko kiedy traktuje się pacjenta całościowo, jak to ma miejsce w homeopatii. Przykład z bólem głowy jest może przejaskrawiony, ale istnieje mnóstwo innych. W tradycyjnej medycynie lek ma leczyć chorobę. W homeopatii, lek ma leczyć całego człowieka. Ustąpić mają wszystkie objawy chorobowe, a nie tylko jeden ich rodzaj. Jedna terapia ma wyleczyć możliwie ze wszystkich chorób, podczas gdy medycyna konwencjonalna rozbija ten proces na zupełnie osobne, nie dostrzegając faktu, że organizm jest silnie od siebie zależny i rzadko kiedy pojawiają się w nim dwie nie związane ze sobą choroby. Weźmy za przykład leki psychotropowe. Leki na powiedzmy, schizofrenię działają, jeśli ustępują określone objawy. Kij z tym, że zamiast nich pacjent śpi 25 godzin na dobę i jest kompletnie nieużywalny, przynajmniej nie skacze przez okno. Z naukowego punktu widzenia lek działa, jednak choremu daleko do wyzdrowienia. Dlatego też, i chwała Bogu, że tak się dzieje, pracuje się nad wciąż nowymi lekami a rola psychiatry polega na wybadaniu pacjenta i ostrożnego dobrania mu różnych leków oraz ich dawkowania. Bo nie isntieją lekarstwa dobre w każdym przypadku. Psychiatra mojego ojca (który cierpi na zaburzenia nerwicowe) powiedział mu wprost: "Będziemy dobierać różne leki, aż znajdziemy właściwy". I co? Gdzie udowodniona naukowo skuteczność i powtarzalność wyników. Nikt chyba nie będzie miał za złe lekarzowi, że dobiera leki pod indywidualne potrzeby pacjenta, zamiast walić szablonowo jeden (naukowo) skuteczny. Homeopaci robią tak samo, tylko u nich wynika to z samej zasady homeopatii. Niemniej homeopatyczni hejterzy owo indywidualne podejście traktują jako dowód na mydlenie ludziom oczu i mataczenie.

W którejś z następnych notek postaram się opisać moje prywatne doświadczenia z homeopatią.

Pirogronian
O mnie Pirogronian

Drogi czytelniku. Nie chcę, żeby dochodziło miedzy nami do nieporozumień. Nie publikuję tutaj wiedzy objawionej. Jedyne, co robię, to mieszam w informacyjnym tyglu i wyławiam co ciekawsze moim zdaniem kawałki. Nawet, jeśli wykazuję się przy ich prezentacji dużym zaangażowaniem, to pamiętaj, że jestem w większości dziedzin tylko amatorem. Dlatego, mimo, że celowo nie wprowadzam nikogo w błąd, to pamiętaj, że... ...jesteś ciekaw, czy mam rację, to sam sprawdzaj informacje. Pozdrowionka :-P

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie