Jeden z uzytkowników s24, niejaki HANS KLOSS, uraczył mnie w komentarzu do notki pt "James Radni wyjaśnia homeopatię - cz. 2" opowieścią o tym, jak wspólnie z kolegami "wyleczyli" swojego kolegę z wiary w homeopatię. Otóż po suto zakrapianej imprezie postanowili wyleczyć owego kolegę nie sprawdzonym sposobem, czyli piwem, ale tym, co wg ich mniemania było "homeopatią" - czyli rozcieńczyli pozostały w butelce alkohol do granic przyzwoitości i kazali się zadowolić delikwentowi całymi trzema kroplami specyfiku. Oczywiście żadnego działania nie było. Co poszło nie tak? A może to dowód na to, że ta całą homeopatia to bzdura?
Nasi koledzy zaczęli dobrze, stosując się do zasady leczenia "podobnego podobnym" (co się tłumaczy na zwykły język "czym się strułeś, tym się lecz" - jak widać, jest to zasada homeopatii). Założyli przy tym, że im większe rozcieńczenie, tym lek będzie mocniej działał. To bzdura. Homeopatia mówi, że im większe rozcieńczenie, tym głębsze i bardziej długofalowe działanie (oraz dłuższy okres zarzywania, potrzebny do zadziałania). Stosuje się je na długotrwałe, przewlekłe dolegliwości. Moje pytanie brzmi - czy kac należy do tej kategorii? Nie, to "choroba" powstająca z dnia na dzień (a właściwie z godziny na godzinę), charakteryzująca się ostrym przebiegiem i stosunkowo szybko mijająca. Na takie coś stosuje się roztwór działający miejscowo i doraźnie, a tak właśnie działają roztwory słąbo rozcieńczone. Im doraźniej ma działać, tym słabsze rozcieńczenie. Na tak ostrą i nagłą przypadłość, jaką jest kac, z powodzeniem moze to być niewielka ilosć piwa.
Eksperyment przeprowadzony więc przez HANSA KLOSSA i jego przyjaciół był przykładem tego, jak nie należy zabierać się za obalanie czegokolwiek. W rzeczywistości prawidłowym zastosowaniem zasad homeopatii jest to, co się zwykle robi w takich okolicznościach, i co zrobili rzeczeni przyjaciele, a co - jak wiemy - poskutkowało. Użytkownik HANS KLOSS sam więc niechcąco udowodnił, że homeopatia jednak działa, a jej obalacze nie rozumieją jej zasad.
