Nieświadomy niebezpieczeństwa, nieopatrznie skomentowałem notkę pana .Segern.a dt pozegnania z Eterem. Odważyłem się wyrazić swoje zdanie na temat nie uwzględnionego przez niego modelu Eteru, który byłby źródłęm wszystkich znanych nam oddziaływań. Pan .Segern. zaatakował mnie, nie wiem z resztą, dlaczego, że idąc tą drogą krasnoludkami też można wszystko wytłumaczyć. Potwierdziłem skwapliwie, bo tak się składa, że to prawda - to tylko kwestia nazewnicta w gruncie rzeczy. Ale nie mogłem tego juz potem wyjaśnić, gdyż zostałem za karę... zbanowany :-D. Gospodarz wyraźnei był nie w sosie.
A myslałem już, że wiem, kto jest na saloie najbardziej fanatyczny i nieobliczalny ;-).
Wracając do krasnoludków. Na co dzień ich się w fizyce nie stosuje, i ja też tego nie orbię, ale znam przykłądy popularyzowania nauki, w których się świetnie spisywały. Miałem np do czynienia z serią książeczek dt mikroelektroniki, autorstwa Stanisława Gardynika. Opisywał on m innymi, jak to krasnoludek ukryty w mikroprocesorze odczytuje rozkazy z szyny danych, biega do rejestrów, zmazuje szmatką stare bity i wstawia nowe, i było to całkiem przemawiajace do wyobraźni, a wiec tym samym łatwiejsze do zapamiętania. Należy przy tym zauważyć, że nie ograniczał wiedzy czytelnika do tego "modelu" procesora, bo wcześniej dokładnie wytłumaczył zasady działania obwodów elektrycznych, od praw Ohma i Kirchoffa zaczynając.
Ale tak czy inaczej krasnoludek się przydał.
Czy krasnoludkami można opisac wszechświat? Można by spróbować, w końcu nie znamy podstaw funcjonowania oddziaływań, jak też nośnika energii. Możemy się tylko domyślać, co tam jest. Mozna to i nazwać krasnoludkiem, no bo kto nam zabroni? Obojętnym jest przecież, jak nazwiemy model, byle działał.
Zamiast pisać skomplikowaną nowomową naukową, z jakich cząstek składa się wszechświat, możnaby każdej cząstce przyporządkować krasnoludka z odpowiednimi atrybutami. Wartość merytoryczna w zasadzie się nie zmieni, jedyną różnicą będzie łatwiejsze do skojarzenia terminologia oraz pewna dawka humoru. Pan .Segern. najwyraźniej nie trawi ani jednego ani drugiego.