#prawo-cytatu
#prawo-cytatu
Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
674
BLOG

Andrzej Manasterski: „Na Polskę plują osobniki o niewolniczej duszy...”

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Tyrania, niewolnictwo, rasizm i ludobójstwo, to zło, które w dziejach wielu narodów i państw było motorem napędowym ich rozwoju. Amerykanie kosztem życia tysięcy Indian zbudowali imperium. Anglicy mordowali katolików nie gorzej od współczesnych nam islamistów.

O tym, jak traktowali Anglicy Irlandczyków, pisał  w XIX wieku Coogan, podając że trzy miliony irlandzkich chłopów w Irlandii żyje w warunkach, w których, „żaden troskliwy właściciel nie trzymałby psa.” Jakby tego było mało, to Anglicy jako pierwsi w dziejach wznieśli obozy koncentracyjne, by osadzać w nieludzkich warunkach tysiące Afrykanów. A kiedy klęska Niemiec podczas II wojny światowej była jedynie kwestią czasu, lotnictwo amerykańskie i brytyjskie w lutym 1945 roku, w ciągu dwóch dni dokonało dywanowych nalotów na bezbronne Drezno, zabijając ponad 25 tys. ludności cywilnej.

Sami zaś Amerykanie zrzucili w marcu 1945 roku bomby na Tokio, wywołując burzę ogniową która spowodowała śmierć ok 130 tys. mieszkańców. Jakby tego było mało, w sierpniu 1945 roku zrzucili  na Hiroszimę i Nagasaki bomby atomowe, by zaprezentować swoje osiągnięcia w dziedzinie zbrojeniowej. No bo jaki był sens zrzucania bomb na bezbronne miasta?      

Francuzi w czasie rewolucji francuskiej wymordowali ponad połowę mieszkańców Wandei, którzy przeciwstawili się nowej władzy. A podczas II wojny światowej nie gorzej niż Niemcy przyczynili się do „rozwiązywania kwestii żydowskiej”.  

Niemcy w swoich dziejach parli na wschód, niczym kilkaset lat wcześniej w przeciwnym kierunku podążali barbarzyńcy, którzy łupili rzymskie prowincje. To niemieckim rycerzom służącym w zakonie Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego wystarczyło pięćdziesiąt lat w XIII wieku, by pokonać plemiona Prusów, które przez  prawie dwa wieki opierały się polskim książętom piastowskim.  O masowych zbrodniach, które były dokonywane przez ten naród w ciągu wieków, a w szczególności podczas ostatniej wojny, Niemcy nie chcą dzisiaj mówić. Oczyszczają się stwierdzeniami w rodzaju: to nie my, to Hitler, to naziści, to także kolaboranci, którzy współpracowali z Hitlerem. Coraz częściej stosują metodę „odwracania kota ogonem”, twierdząc, że „to ludność niemiecka stała się ofiarą i została skrzywdzona”, zarówno przez Hitlera, jak i inne narody, w tym Polaków, bowiem „spokojni Niemcy” zostali zmuszeni do porzucenia swoich domów i ziem.

Rosjanie budowali swoje imperium poprzez wybijanie całych narodów, najpierw wokół Moskwy, później narody kaukaskie i syberyjskie. W końcu sięgnęli po Ukrainę, której znaczne połacie zostały oddane przez Rzeczpospolitą w XVII wieku. Ich rządy spowodowały wynarodowienie Ukraińców w tej części. Rzecz znamienna – im bliżej granicy z Polską, tym więcej Ukraińców. Przypadek? Nie. Jeśli Polacy polonizowali na wschodzie, nie robili tego za pomocą miecza, a poprzez budowanie miast, osad, targów, świątyń itp. Tolerancja i poszanowanie tradycji miejscowej ludności, języka,  praw, kultury znamionowały polskie rządy na Wschodzie. Tylko w taki sposób można było zbudować unię Polski z Litwą, która przetrwała czterysta lat.

Marszałek Józef Piłsudski, któremu na sercu i w umyśle była kwestia budowy federacji z państwami na Wschodzie po I wojnie światowej, pisał: „Obcą jest nam wszelka nienawiść plemienna i narodowościowa. Bojownicy wolności wszystkich narodów są naszymi braćmi. Umiemy hołd oddać wszelkiej wielkiej myśli, w jakimkolwiek języku się zrodziła, umiemy uczcić wszelkiego poetę i myśliciela, jakikolwiek naród go wydał.”

I dalej: „Przyniesienie wolności ludom z nami sąsiadującym będzie chlubą mego życia, jako męża stanu i żołnierza. Znam więzy historyczne, które je z nami łączą, wiem, że więzy te zacieśniły się nieraz po rozbiorze Polski. Oswabadzając tych uciśnionych, chcę tym samym zatrzeć ostatnie ślady rozbioru. Przywiązywać ich do Polski przemocą – nigdy w życiu! Byłoby to odpowiadać nowymi gwałtami na gwałty popełnione w przeszłości.”

W ciągu wieków, nikomu w Europie nie udało się wciągnąć Polaków, by  czynić zło innym. Kiedy Hitler kusił Polaków mirażem zdobyczy na Wschodzie w zamian za przystąpienie do paktu antykominternowskiego, otrzymał stanowczą odpowiedź odmowną. Nie możemy wstydzić się przeszłości. Więcej, powinniśmy stale podkreślać jej wyjątkowość wśród innych, przypominać i edukować. Tym bardziej że ta wyjątkowość Narodu Polskiego wśród innych narodów Europy, powodowała permanentny stan wrogości wobec Polski i Polaków. Niemiecki dominikanin Jan Falkenberg na soborze w Konstancji w 1415 roku, reprezentując stronę Krzyżaków, tak oceniał Polaków: „Polacy – psy bezwstydne. Biskupów polskich należy wieszać dla dobra chrześcijaństwa.”

„Wielcy tego świata”, koryfeusze europejskiej myśli społecznej i politycznej Europy XVIII i XIX wieku, a za takich uznaje się Voltaire’a, Metternicha i Bismarcka, nawoływali do „wycięcia wrzodu na ciele Europy, jakim jest Polska”.

Róża Luksemburg, orędowniczka walki o wolność ludów na świecie, ostro sprzeciwiała się powstaniu wolnej i niepodległej Polski, która miała być „śmierdzącym trupem Europy”. Zaś Powstanie Styczniowe zostało wywołane, według Luksemburg, aby…  zachować pańszczyznę wśród chłopów. Czym umysł tej osoby został skażony, aby takie brednie rozpowszechniać, tego nie mówiła.
Może to ideologia, jedynie słuszna, do której była niewolniczo przywiązana? Wszak jej poprzednik – Engels w liście do Marksa w 1851 roku pisał: „Polacy są narodem skazanym na zagładę (…) Nie zapisali się nigdy w historii niczym prócz walecznych bijatyk. Nie można przytoczyć ani jednego wypadku, w którym Polska dokonała czegoś o historycznym znaczeniu.”

Lloyd Georg, premier Wielkiej Brytanii, mówił o Polsce jako „defekcie Europy.” Podobnie Mołotow, sowiecki minister spraw zagranicznych dla którego Polska była „bękartem Europy”. Niemiecki propagandysta Goebbels scharakteryzował Polaków słowami: „bardziej zwierzęta niż osoby ludzkie, kompletnie prymitywni i bezkształtni”.

Negatywne oceny Polski i Polaków płynęły (i płyną) od przedstawicieli tych nacji, którzy swoją wielkość zawdzięczały wartościom odmiennym niż te, którym przez wieki hołdowali Polacy.  

Znowu sięgam po Piłsudskiego: „Polska jest stale oskarżana w innych państwach. Jest w tym wyraźna i niedwuznaczna chęć posiadania w środku Europy państwa, którego kosztem można byłoby załatwić wszystkie porachunki europejskie. Podziwu godne jest stałe zjawisko, że te projekty międzynarodowe znajdują tak chętnie ucho, no i języki, nie gdzie indziej jak w Polsce.” Oto zdrajca, magnat Szczęsny Potocki, marszałek targowicy, który po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja udał się po „pomoc” do carycy Katarzyny II, twierdził, że „kto chce w Polsce być wolny, musi przestać być Polakiem”. Sam zaś, trzymając w żelaznych ryzach pańszczyźnianych chłopów, szukał wolności u despotki rosyjskiej.

To jeden z wielu takich, którzy starając się być correct wobec  przeciwników Polski, stali się ambasadorami ich interesów.
„Dawne państwo polskie podobnie jak wszystkie inne państwa na świecie – było dyktaturą wyzyskiwaczy nad wyzyskiwanymi. Głównym wyzyskiwaczem była u nas przez około 900 lat szlachta, bogacąca się z pracy chłopów pańszczyźnianych. (…) Dawny szlachcic bogacący się z pracy chłopów pańszczyźnianych, przekształcił się w obszarnika, wyzyskującego ordynariuszy i parobków, a wspólnikami jego w wyzysku mas pracujących stali się fabrykant, bankier, kupiec i wiejski kułak.”

I jeszcze jeden fragment:

 „Myślę, że trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów.”

Pierwszy fragment pochodzi z broszury wydanej w 1951 r „Jak walczyli i  zwyciężyli robotnicy i chłopi w Polsce”, przeznaczonej do szkolenia partyjnego na wsi. Autorką drugiego, jest noblistka, Olga Tokarczuk. Chyba nie trzeba komentarza. 

I jeszcze Gombrowicz, który w „Transatlantyku” pisał, że Naród Polski to „Stwór św. Ciemny, co od wieków zdycha, a zdechnąć nie może”. No, ale Gombrowicz prowadził, jak zaznaczał, „walkę z mitami narodowymi”. Czasem mu to  wychodziło, czasem nie.    

Wobec takich sądów, szczególnie cenne są głosy przychylne Polsce, płynące od osób powszechnie cenionych. Gilbert Keith  Chesteron, wybitny angielski pisarz, mówił: „Moja sympatia do Polski zrodziła się pod wpływem oskarżeń miotanych przeciw Polsce. Wyrobiłem sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół. Mianowicie doszedłem do wniosku, że nieprzyjaciele Polski są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa. Na Polskę plują osobniki o niewolniczej duszy, uprawiający kult lichwy i terroru, zawsze byli to materialiści”.  

Historyk Norman Davies pisał o Polsce, jako „sercu i złotym ogniwie Europy”.  Henryk Sienkiewicz, który wszędzie gdzie mógł podkreślał swoje przywiązanie do Polski i poświęcił swoje dzieła sprawie Polski. Obecna noblistka Tokarczuk stara się jego dzieła dyskredytować, nazywając polskość "bogactwem ducha i słabością czynu”. Bo, jak każdy naród, Polacy mają swoje słabości i swoje błędy, ale czym one są w porównaniu z czynami innych narodów?

Kiedy na soborze w Konstancji rektor Akademii Krakowskiej Paweł Włodkowic w swoim wystąpieniu „O władzy cesarza i papieża” mówił o szacunku wobec ludów innych wyznań, w także pogan, słuchający oniemieli. Dla ówczesnych był to nowy całkiem nowy kierunek myśli europejskiej. Dodajmy – chrześcijańskiej myśli europejskiej. Potem już poszło – państwo bez stosów i konfederacja warszawska z 1573 roku gwarantująca swobody wyznaniowe. W tym samym czasie w całej Europie, szczególnie w Anglii, Francji i w Niemczech, więzienia były pełne, a stosy z wiernymi różnych wyznań palono szczególnie ochoczo.    

Kiedy w 1980 roku powstała „Solidarność” wydawało się, że był dobry moment, aby  na fali „polskiej rewolucji” przypomnieć światu o naszych dokonaniach. Niestety, stan wojenny przekreślił te nadzieję. Komuniści świadomie uwypuklali słabości Polaków. Ale nawet oni nie poszli tak daleko w opluwaniu narodu i państwa polskiego, jak czyniły to „elyty” w  III RP.   

Andrzej Manasterski

 pierwodruk: Obywatelska. Gazeta im. Kornela Morawieckiego nr 246, 4 – 17 czerwca 2021 roku

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka