piterklu piterklu
457
BLOG

Polaków oczy szeroko zamknięte

piterklu piterklu Polityka Obserwuj notkę 3

 

Pewien internauta-publicysta żalił się ostatnio w Salonie24, że nie rozumie przekazu Jarosława Kaczyńskiego podczas niedzielnego przedstawienia programu PISu.

Zgodzę się, były Premier używa czasem sformułowań nie dla wszystkich zrozumiałych czy  jasnych. Wiadomo, że nie wszyscy jednakowo odczytują na przykład pojęcie immunitetu, bo chociaż słyszy się to słowo bardzo często to do końca nie wiadomo, co tak naprawdę to pojęcie oznacza. Tu się zgodzę, rzeczywiście konstrukcja niektórych zdań jest zawiła i czasem ciężko się połapać, ale tak to już jest z profesorami czy doktorami, którzy zapominają się i mówią czasem językiem specjalistycznym zrozumiałym bardziej dla ludzi z ich środowiska.

Tak czy inaczej większość spraw naprawdę nie potrzebuje specjalnych objaśnień i tłumaczeń. Przedstawił on bardzo dokładnie i dobitnie obecną sytuację w Polsce, trafnie zdiagnozował wiele problemów i zagrożeń, z jakimi obecnie mamy do czynienia oraz zaprezentował rozwiązania programowe, które mają przeciwdziałać problemom trawiącym polską rzeczywistość.

Jednak pytanie czy Polacy będą chcieli to zrozumieć, czy Kaczyński zdoła ich przekonać.

Jak na razie już media i politycy wyłuskali i uczepili się tylko tego, że PiS chce prowadzić sankcje przeciwko brutalizacji języka w Sejmie i zaraz poseł Niesiołowski będzie lamentował, że to jest podłość, nikczemność, niebywałe chamstwo i zamach na wolność słowa.

Dotychczasowe wybory Polaków były wielokrotnie zaskakujące i nagle na scenę polityczną wychodziły takie partie jak Samoobrona czy LPR. W skrajnym niezadowoleniu Polacy czasem dokonywali zupełnie niezrozumiałych wyborów.

Do pierwszego absurdu doszło zaraz po 1989 roku, gdy w wyborach prezydenckich okazało się, że Wałęsie przyjdzie konkurować ze Stanem Tymińskim, człowiekiem z nikąd, biznesmenie z Peru, który w tamtym kraju stworzył sieć telewizji kablowej, dzięki której prawie każdy Peruwiańczyk ogląda sobie telewizję nawet wysoko w górach.

Polacy chcieli Stana, a za granicą w mediach zastanawiano się, na jaką chorobę zachorowało polskie społeczeństwo.

Obecnie sondaże pokazują, że Polacy w większości popierają Platformę Obywatelską. Nie wiem, co się dzieje i czy Polacy stracili zupełnie rozeznanie i zdolność logicznego myślenia, czy nie zauważają tego wszystkiego, co się dzieje, na co dzień, jakie działania podejmuje obecna władza a jednak trwa jakieś zbiorowe zamroczenie. A przecież Polacy potrafią odrzucać źle rządzących i nie wiem, co się jeszcze musi stać, aby poszli po rozum do głowy.

Wygląda mi to czasem na jakiś chory i toksyczny związek gdzie Platforma mówi cały czas, że kocha społeczeństwo a potem idzie i zdradza Polaków, jawnie przyprawia mu rogi różnymi działaniami a potem przeprasza, że nie wyszło a Polacy cały czas wierzą, że ona jednak jest w głębi serca dobra i że na pewno nie chciała tego zrobić, bo przecież mówi, że kocha. To wszystko dzieje się na naszych oczach jak w haśle Platformy „Tu i teraz”.

Ale przecież, bez tej miłości można żyć. Jeszcze istnieje jakaś alternatywa wobec Platformy. Tak naprawdę gdyby nie choroba matki braci Kaczyńskich to obaj znaleźliby się na pokładzie Tupolewa i problem z Kaczyńskimi rozwiązał by się sam, ku uciesze wielu i już nikt nie powiedziałby słowa prawdy w TV. Tak się na szczęście nie stało.

Sympatię do Platformy jeszcze można tłumaczyć, jeśli chodzi o większość społeczeństwa, różne mogą być teorie...

Ale już zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie ciągłe poparcie ludzi szeroko rozumianej kultury, którzy wspierają w mediach obecnie rządzących. Naprawdę od tych ludzi wymaga się jednak trzeźwego osądu, zauważania pewnych spraw i po prostu kontestacji.

Nie wiem, co przyświeca ludziom kultury. Widać, że część z nich dała się wkręcić w spirale strachu przed PiSem, sprawnie nakręcanej przez PO i SLD i chcąc bronić polskiej demokracji rzekomo zagrożonej przez PiS wolą popierać PO. Rozumie, że wiele działań ówczesnego rządu mogło się nie podobać, nie mieli też takich zdolności propagandowych, aby swoje poczynania ubrać w ładny medialny garnitur i może za bardzo poczuli misję oczyszczenia państwa, za szybko i za mało przemyślanie.

Jednak nie zauważyłem, aby ktoś, kto krytykował, nawet w brutalny sposób Lecha Kaczyńskiego był niepokojony w swoim domu przez ABW wtedy, kiedy rządził PiS. Jakoś nikt z rządzących nie zamykał ust Kubie Wojewódzkiemu, który wtedy każdy swój program rozpoczynał kpinami z braci Kaczyńskich, wyśmiewał ich wzrost i po prostu ośmieszał ich na non stopie. Jego programy ogląda wielu młodych ludzi, którzy chwytali ten ton Wojewódzkiego i podłapywali ten wzorzec, co świetnie było widać w internecie.

Nawet sprawy oczywiste zostały wtedy odwrócone. Z zażenowaniem obserwowałem wielki płacz w Polsce praktycznie wszystkich, gdy Lech Kaczyński twardo negocjował warunki w Unii Europejskiej i rozdzierano szaty, że obniża to prestiż wśród naszych unijnych partnerów i na arenie międzynarodowej, że Polska wychodzi na kraj kłótliwy i politycznie niepoprawny. Większego nonsensu już nie można było chyba stworzyć a jednak prawie wszyscy Polacy w to uwierzyli. Gdzie sens, gdzie logika?

Na pamiętnym Śniadaniu Mistrzów" przecierałem ze zdumienia oczy, gdy usłyszałem z ust Pawła Kukiza mówiącego Premierowi prosto w oczy "ja Pana naprawdę lubię Panie Premierze" podkreślając to przy okazji słów krytyki dla Tuska za przekazanie Rosjanom śledztwa smoleńskiego. Od tego faceta naprawdę wymaga się, aby nie ufał żadnemu politykowi a już na pewno, aby nie mówił, że jakiegoś polityka lubi, bo w ten sposób przeczy sam sobie. Tego się po gościu nie spodziewałem.

Kukiz to dla wielu ludzi, także dla mnie, autorytet w wielu kwestiach i znany jest ze swoich przekonań, robił też bardzo ciekawe historyczne programy. Był dla mnie jakimś wyznacznikiem trzeźwego osądu sytuacji w Polsce. Kiedy na początku lat 90 miałem ponad 10 lat, on i Kazik Staszewski można powiedzieć tłumaczyli i wyjaśniali młodemu pokoleniu w swojej twórczości, co się dzieje w Polsce. Słuchaliśmy ich tekstów i mimo, że wtedy jeszcze mało rozumieliśmy to jednak w pewien sposób to nas kształtowało światopoglądowo. Byli dla nas autorytetami.

I teraz niestety, ale muszę wyrzucić ze smutkiem mój szacunek do Kukiza na śmietnik.

Kolejny uczestnik śniadania, Zbigniew Hołdys, również dla mnie autorytet, współtwórca wielu wspaniałych utworów Perfectu a obecnie także społecznik, dał się wkręcić jak dziecko we współpracę z rządem w kwestii osób wykluczonych z życia społecznego. Skorzystał z zaproszenia Premiera Tuska, trzy godziny klarował w gabinecie sytuację tych ludzi i przedstawił swoje pomysły i nakręcony przez premiera poruszył niebo i ziemię, aby przygotować w parę tygodni gotowy projekt. Po tym wszystkim wisiał na telefonie przez miesiąc i nie doczekał się żadnej odpowiedzi. Potem usłyszał w TV swój pomysłów w pomysłach Bartosza Arłukowicza, poczuł się rozczarowany i zawiedziony. Przykro na to patrzeć, ale mimochodem stał się trybikiem w Ministerstwie Arłukowicza. Mimo to nie pokusił się na krytykę kogokolwiek, nie chciał wdawać się w spór. Czegoś tu nie rozumie, nadal nie uważa, że coś jest nie tak? A gdzie są teraz obrońcy demokracji, obrońcy kultury i oszukanego ich kolegi po fachu? Dlaczego nie dyskutują o tym w różnych programach w radiu i w telewizji i przechodzą do tego faktu na porządku dziennym.

Jak na razie na większość twórców nie można liczyć, bo zachowują się jakby mieli amputację mózgów. Nie mówię tu nawet o Panie Kutzu, bo dla niego już nie ma ratunku, ale jak Krzysztof Materna cieszy się, że został podpisany Pakt dla Kultury, który de facto został podpisany, dlatego, że Premier złożył taką deklarację publicznie na Śniadaniu mistrzów, i mówi, że to oznacza dobrą wolę Rządu to, co sobie można pomyśleć? Czy Pan Materna nie widzi kuriozum sytuacji, że jedyne działanie rządu dla kultury nie było tak naprawdę planowane i zostało wyłącznie sprowokowane inicjatywą społeczną, a Premier nie miał wyjścia, bo się publicznie zdeklarował?

Więc co tu dużo wymagać od polskiego społeczeństwa skoro tak zwana elita intelektualna patrzy i nie widzi...

Prezydencja za pasem i będziemy znów narażeni na silną propagandę sukcesu, wielkie przedstawienie, ale nie dajmy się zwariować.

A na koniec jeszcze mały kamyczek podsumowujący polską rzeczywistość, tekst Kazika z jednego z utworów:

(...) I najlepiej, gdy tłuszcza żre, pracuje i śpi

I jeszcze się rozmnoży czasem. Wtedy żadnej myśli

Nie ma czasu pomyśleć, tylko słucha i patrzy

Co mu przygotują mendy w swoim teatrze

piterklu
O mnie piterklu

Knowledge is freedom and ignorance is slavery.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka