piterklu piterklu
362
BLOG

Call of Duty

piterklu piterklu Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 W piątek młody Norweg realizuje swój chory pomysł zniszczenia rządu i likwidacji młodego politycznego zaplecza i przyszłości partii rządzącej, która w mniemaniu bandyty prowadzi złą politykę dla kraju.

W swojej ostatniej notce minionego czwartku napisałem w zupełnie innej sprawie apropo Ryszarda C i podobieństwa zdarzenia do sytuacji w filmie Upadek z Michaelem Douglasem, w którym główny bohater, w sumie spokojny obywatel, na skutek życiowych niepowodzeń, splotu różnych sytuacji i irytujących go codziennych małych rzeczy wreszcie nie wytrzymuje, bierze karabin i próbuje szybko zaradzić niektórym problemom otaczającego go świata.

Każda taka tragedia nie bierze się oczywiście z niczego, przez wiele lat dojrzewała w umyśle Breivika ta decyzja, niezadowolenie budowane i utrwalane przez różne przykre wydarzenia, doświadczenia i informacje docierające do tego człowieka, karmiły jego ideologię.

Jak miliony ludzi na świecie facet grywał także w grę Call of Duty co na język polski można tłumaczyć jako „Powołanie do służby”. Gracze na całym świecie mogą wcielić się w jednego z takich żołnierzy, którzy biorą udział w walkach II wojny światowej...wezwani przez swój kraj do obrony ojczyzny i Europy przed Nazistami i spełniając swój moralny obowiązek. Być może tak właśnie pojmuje swój czyn norweski morderca.

Niestety piątkowe wydarzenia to już nie wirtualny świat stworzony przez programistów, ale rzeczywistość.

Relacja młodego Norwega polskiego pochodzenia, który przeżył tą masakrę w rozmowie z dziennikarzem TVN dokładnie i z detalami opisał postępowanie napastnika i jego fanatyczne krzyki do ofiar „wy musicie zginąć”.

Nie jak żołnierz na wojnie, ale już jak rasowy zabójca, z zimną krwią strzela, aby zabić i jak trzeba dobija swoje ofiary, aby mieć pewność, że zadanie wykonane. 

W głowie się to wszystko nie mieści...                                                                

Z drugiej strony prawda jest też taka, że część poglądów  Breivika nie jest tak znowu obcych dużej części Norwegów, czego dowodzi poparcie dla Parti Postępu, drugiej co do wielkości w norweskim Parlamencie, która w swoim programie zakłada znaczne ograniczenie imigracji, zwłaszcza z krajów nieeuropejskich. Działacze partyjni twierdzą, że „mówią po prostu głośno to, co mówi się w większości norweskich domów”. Takie nastroje są też obecne w Niemczech czy Francji i hasła radykalne trafiają na podatny grunt obywatelskiego niezadowolenia...a władza, co typowe w większości krajów najczęściej nie bierze pod uwagę społecznych nastrojów.

Otwartość i „radosna” polityka imigracyjna krajów europejskich czy Ameryki Północnej, prowadzi w dłuższej perspektywie czasu do wielu problemów związanych z mniejszościami narodowymi, co dla obywateli jest coraz bardziej uciążliwe i budzi w większości wypadków tylko ciche pomruki niezadowolenia.

Łatwo być w Polsce otwartym i tolerancyjnym dla odmiennych kultur czy religii, ale tak naprawdę nie występują sytuacje, które mogłyby zweryfikować tą tolerancję w praktyce. Zastanawiam się, jakie byłyby reakcje gdyby w Polsce pojawiło się coraz więcej obywateli z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki czy z Azji.

Przez dłuższy czas sam spotykałem się z czarnoskórą dziewczyną w Krakowie, ale poza jednym incydentem z pijanym dresem nie spotkaliśmy się nigdy z przejawami rasizmu, mimo, że możnaby się tego spodziewać, bo wieść niesie, że każdy Polak to przecież rasista.

No jednak tak naprawdę zweryfikować naszą tolerancję i otwartość można i każdy, kto przebywał przez dłuższy czas za granicą, kto nie obracał się tylko w polonijnych kręgach wie, jak w praktyce wygląda codzienne życie w państwie wielonarodościowym i wielokulturowym, ile jest różnych dziwnych, zabawnych a czasem niebezpiecznych sytuacji...idee wielokulturowości, tolerancja i otwartość są piękne, szlachetne i dobre, ale niestety w praktyce nie przez wszystkich jednakowo pojmowane.

Aby zobrazować temat niech posłuży tu z życia wzięty przykład pewnego Kanadyjczyka, który mieszkał na spokojnym osiedlu małych domków jednorodzinnych i gdy jego sąsiedzi Polacy głośniej zachowywali się o 9ej wieczorem od razu wezwał policję. Gdy z kolei tydzień później jego sąsiedzi z Iranu zrobili głośną imprezę koło 11ej w nocy nie odważył się wezwać policji. Za jakiś czas sytuacja się powtórzyła, ale ze zdwojoną siłą, celebrowano wtedy irański nowy rok wypadający w marcu, więc fajerwerki w ogrodzie, wtedy zaniepokojeni inni sąsiedzi dopiero około 1ej w nocy zaczęli podchodzić pod dom gdzie trwała impreza i ktoś wezwał w końcu policję.

Są tematy bardziej problematyczne jak kwestie kobiet, które chcą mieć prawo jazdy, ale do zdjęcia nie chcą zdejmować burki, inne zasady hidzabu; czy młodzi chłopcy mogą nosić w szkole tradycyjne nożyki przy pasie, jakie noszą Sikhowie, symbolizujące obronę ich religii i czy policjanci wyznający ich religię mogą nosić zamiast policyjnych czapek tradycyjne turbany; czy postulaty muzułmanów tworzenia w miejscach publicznych miejsc do modlitw i udzielania przez pracodawców przerw na modlitwę. Nie mówię już nawet o zawsze podnoszonych kwestiach odbierania pracy przez imigrantów czy wzrostu przemocy, o co również obwinia się Polaków za granicą. Stąd rodzące się konflikty i pytania jak daleko można pójść w ustępstwach i gdzie jest granica szacunku i akceptacji dla odmiennych zasad religijnych i społeczności. Wiele Państw już musiało zweryfikować swoje podejście w tych kwestiach.

O ile ludzi pochodzących z Europy czy nawet Azji na pewnym poziomie łączą podobne wartości, życiowe dążenia czy na przykład kwestia podejścia do pracy czy porządku to obywatele pochodzących z Bliskiego Wschodu czy Afryki, mają swoje własne wypracowane od wieków zasady i normy i różnice będą zawsze. Nie ma to nic wspólnego z jakimiś tezami rasistowskimi...daleki jestem od stereotypów czy mówienia, że jedni są lepsi od innych...nie w tym rzecz.

Generalnie chodzi o chęć i umiejętność asymilacji, przyjmowania norm społecznych i sposobu zachowania przyjętego w kraju, do którego się przyjechało.  Niestety, ale mówiąc kolokwialnie imigrantom z wielu krajów brakuje europejskiego luzu w niektórych kwestiach.

Otwartość krajów liberalnych, postępowych i ich łagodny system wymiaru sprawiedliwości pojmowane są często, jako słabość i pole do nadużyć a czasem wręcz do narzucania innym swoich zasad przez mniejszości. Takie są niestety fakty i odczucia wielu ludzi, mimo, że przekonanych do zasad demokratycznych to jednak stających w bezsilności wobec ludzi, którzy nie nadają na takich samych falach.

Kiedyś od nauczyciela na lekcji francuskiego, który przyjechał z Kongo do Kanady usłyszałem ciekawy komentarz apropo sytuacji z imigrantami z jego kraju i krajów afrykańskich, którzy według niego nie rozumieją sytuacji i nadal chcą chodzić w swoich szatach, zachowywać się jak w Kongo i jednocześnie narzekają, że nie mogą znaleźć pracy. Powiedział, że zawsze powtarza swoim rodakom ”przyjechałeś do nowego kraju to zachowuj się tak jak jest to przyjęte tutaj, a jeśli chcesz żyć jak żyłeś w swoim kraju wróć tam”.

Wracając do Breivik to w swojej chorej idei uderzając w Norwegów chciał najprawdopodobniej zniszczyć źródło i krzewicieli zasad, które w swym umyśle uznaje za złe dla kraju. Przecież poprzestając na zamachu na budynek rządowy pewnie wywołałby falę przeciwko terroryzmowi i wzrost niechęci do imigrantów. Jednak jemu chodziło już chyba o coś więcej. Podkładając bombę pozostałby zapewne anonimowy a tak w świetle kamer może zostać wojownikiem przeciwko islamowi a o jego radykalnych ideach prawdopodobnie usłyszy cały świat.

 

 

 

piterklu
O mnie piterklu

Knowledge is freedom and ignorance is slavery.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości