piterklu piterklu
679
BLOG

Powyborczy kac nadal trwa

piterklu piterklu Polityka Obserwuj notkę 10

Po niedzielnych wyborach pojawił się duży kac, który trwa nadal, a po wstawkach Palikota oraz roszadach Tuska, może przerodzić się w permanentne obrzydzenie do wyborców Polaków.

Ale co zrobić, widocznie każdy ma takiego Leoncja, na jakiego sobie zasłużył.

Sukces Palikota to, w mojej opinii, w dużej mierze zajęcie niszy na rynku wyborców, pochwyconych obietnicą spełnienia aspiracji części społeczeństwa, aby Polska była krajem wolnym od jakichkolwiek wpływów Kościoła, nowoczesnym światopoglądowo, pełnym swobód i wolności obywatelskich.

Ruch Palikota skrzętnie przejął wyborców SLD, która to partia przez pewien czas miała być dla tych wyborców spełnieniem tych aspiracji. Ostatecznie jednak wycofała się z tego kierunku na rzecz bardziej bezpiecznego centrum i postawieniu na twardy elektorat SLD, który jednak mógłby nie przełknąć zbyt radykalnych i wywrotowych pomysłów. Na coś SLD musiało postawić i chyba postanowiło nie ryzykować. Nowi, młodzi działacze z Napieralskim na czele nie dali rady, a wyciągnięcie starej gwardii nastąpiło za późno i niezbyt zdecydowanie. Palikot niepostrzeżenie strzelił z biodra niską piłkę i nabrał jak dziad w torbę tych zagubionych wyborców SLD.

Patrzę na Polskę i Polaków już obecnie trochę z innej perspektywy. Zawsze wierzyłem, że dam radę w Polsce po studiach ułożyć sobie życie. Podczas gdy wiele moich koleżanek i kolegów, dobrze zapowiadających się młodych ludzi, wyjechało do Anglii i Irlandii do pracy, podjąłem walkę za marne grosze w Polsce w nadziei, że będzie coraz lepiej i w końcu po jakimś czasie się udało, ale te 2 mln młodych Polaków nie chciało tracić czasu jak ja. Teraz większość z nich jest w gorszej sytuacji, bo powrót do Polski i odnalezienie się na wymagającym polskim rynku pracy jest jeszcze trudniejsze niż to byłoby dla nich zaraz po studiach. Cała ta ich edukacja poszła na marne, a gdy widzę Wojewódzkiego jak się nabija z Polaków, co to jak on mówi: "pracują na zmywaku w Londynie" to myślę sobie, tak naprawdę jest to w pewnym sensie stracone pokolenie i chyba nikomu nie powinno być do śmiechu z tego powodu. A gdy Tusk dziękuje brytyjskiemu premierowi, że Polacy znaleźli tam zatrudnienie, to pytam gdzie sens gdzie logika??? Człowiek się w Polsce przyzwyczaja do sytuacji dorosłego życia w dużym mieście, rachunki, wysokie ceny wynajmu, żywności, benzyny, ubrań i wydaje mu się, że to jest normalne i nie może być inaczej. Wszystko jest drogie i ekskluzywne, łącznie z McDonaldem. Ale dopiero wyjazd z Polski, na dłuższy czas uświadamia, że są kraje na tym świecie, gdzie zwykłe zarobki są adekwatne do cen i wystarczają na pokrycie codziennych wydatków, że płacone podatki przekładają się na faktyczną zmianę otoczenia, dróg, szkół itd., że państwo prowadzi dobrą politykę gospodarczą i społeczną. Na tej podstawie widać najjaskrawiej tą przepaść, jaka dzieli Polskę od innych krajów i jak tak naprawdę daleko jesteśmy od normalności. W tym kontekście bardzo dziwi fakt wyboru Polaków takich ludzi, którzy nie są w stanie w żaden sposób zapewnić Polsce dobrego rozwoju. Dodatkowo, przedsiębiorczość Polaków, motor polskiej gospodarki, jest przez działania polityków zwyczajnie tłamszona. Polska znajduje się na 38 miejscu na świecie w niedawnym rankingu Forebsa pod względem łatwości prowadzenia działalności gospodarczej i została wyprzedzona praktycznie przez wszystkie kraje Unii Europejskiej.

Wybory też pokazały kompleks Polaków, którzy uważają, że Polska jest cały czas zacofana pod pewnymi względami, chcieliby być postrzegani, jako naród nowoczesny, europejski. Gdzieś cały czas pokutuje to ciągłe porównywanie się do innych, bardziej zamożnych krajów, zaawansowanych ekonomicznie i cywilizacyjnie. Polacy cały czas uważają się za gorszych i to widać również za granicą, ciągle nie są pewni i przekonani o swojej wartości, wiedzy, wykształcenia, że gdzieś zawsze są inni lepsi. Jak ktoś przyjeżdża z Zachodu to w umysłach Polaków jest od razu kimś lepszym, wyjątkowym, a jak ktoś z zagranicy ma grać w piłkę w polskich barwach to już wyobrażamy sobie, że zbawi naszą piłkę na światowych boiskach. Boimy się panicznie utraty szacunku, że ktoś cos źle pomyśli za granicą o Polakach, trzęsiemy się i portkami, że ktoś coś napisze w zagranicznej prasie i to zepsuje nam wizerunek na świecie. Te obawy są w dodatku cały czas podsycane przez media... W tym wypadku w oczach ludzi PO jest gwarantem stabilizacji i spokoju, że dzięki temu będzie rósł także prestiż Polski na arenie międzynarodowej. Chcą mieć święty spokój i to jak działa Platforma najwyraźniej im wystarcza. Jednak na ciężkie czasy, jakie mogą nadejść polityka małych kroków to za mało i wyborcy kompletnie nie rozumieją powagi sytuacji ekonomicznej i dopóki „kryzys” nie zaglądnie w oczy, dopóty w niego nie uwierzą. Nie dostrzegają też, że tak naprawdę wszystko zmierza do sytuacji, w której Platforma kreuje rzeczywistość jak PZPR. Do życia publicznego wprowadzane jest coraz więcej elementów, które były charakterystyczne dla poprzedniego ustroju i to jest strasznie niepokojące. Tu rzeczywiście PO stosuje politykę małych kroków i formuje sobie grunt pod własne potrzeby często z naruszeniem zasad konstytucyjnych i obyczajów sejmowych, jak chociażby wrzutki kontrowersyjnych zapisów w ustawach do Senatu czy odwoływanie urzędników z naruszeniem obowiązujących przepisów jak miało to miejsce w przypadku Kamińskiego. Gdyby nie raban wywołany przez PiS, to w Polsce byłoby zielone światło dla GMO i nikt by o tym nie wiedział, bo przecież Prezydent tak naprawdę nie jest przeciwny GMO tylko, "dlatego, że nie było społecznych konsultacji" ustawę zawetował.

Z drugiej strony, gdy się przyjrzeć mediom, komentatorom, artystom, publicystom to w sumie nie ma co się dziwić wyborcom. Powoli to zaczyna przypominać czasy komunistyczne, gdzie wszyscy byli zgodni i brzmieli jednym głosem, spraw niewygodnych się nie komentowało a pokazywano tylko sukcesy. Tak źle jak teraz, pod względem obiektywizmu czy rzetelności dziennikarskiej, jeszcze po 89’ chyba nie było, nawet za SLD było lepiej, mówiło się o aferach, RMF wyciągał, co chwile jakieś ciekawe wątki...teraz nikt nic nawet nie piśnie. W dodatku wszyscy łaszą się do władzy łącznie z artystami, jakby lizusostwo zapewniało im sukces i popularność...wypisz wymaluj PRL. Im dłużej się na to patrzy tym obraz jest coraz bardziej ponury.

Jednocześnie postępujące jest wykluczenie ludzi, którzy myślą inaczej, trochę po staremu. Nie mówię tu nawet o babciach w beretach, ale o wyborcach PiS w ogóle. Cała ta nagonka w mediach i polityków wytworzyła taką sytuację w społeczeństwie, że PiS jest postrzegany jak ciemnogród a jego wyborcy wstydzą się przyznać do swoich sympatii politycznych i nawet ja w pracy się do tego nie przyznaję i pewnie większość z nas robi podobnie. 

Stworzony został sztucznie podział na tych lepszych, proeuropejskich, światowych Polaków, którzy uśmiechają się z nutka pogardy i wyższości do zacofanego ciemnogrodu, który bełkocze coś tam o Polsce, patriotyzmie, zmianach itd.

Polacy zapominają o tym co sami wnoszą do Europy, wstydzą się tego i wolą odrzucić i aspirować do czegoś, od czego Europa i Zachód powoli zaczyna odchodzić. Stwierdzenie, że wchodząc do Unii Europejskiej weszliśmy do Europy, jest błędne, bo Polska w Europie była i jest od zawsze i warto o tym pamiętać. Patriotyzm, odniesienie do historii i duma narodowa, umiarkowany liberalizm i pewien nawet konserwatyzm nie stoją w sprzeczności z rozwojem ekonomicznym i kulturalnym, a Polska goni pociąg, który już dawno odjechał. Kraj, który dla wielu narodów czy państw był wzorem pod wieloma względami, jest na najlepszej drodze, aby stać się niejakim europejskim średniakiem.

Wracając do wyborów. Ciekawa była grupa niezdecydowanych, którą można określić „nie ma, na kogo głosować”. Większość z nich to rozczarowani wyborcy PO, na PiS nie chcą głosować, bo będzie jak dawniej, na SLD też niezbyt, bo to niejaka partia i w konsekwencji wybierają najmniejsze ryzyko, mniejsze zło i głosują z obrzydzeniem na PO albo na Palikota „niech ma, może coś zrobi, namiesza”, bo reszta nie ma szans i szkoda głosu marnować.

W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o pewnej winie PiSu, że nie potrafiło zagospodarować i przekonać do siebie niezdecydowanych.

Trzeba przyznać, że z niewielkimi wyjątkami była to świetnie prowadzona kampania, duże brawa, było kreatywnie, stonowanie i kulturalnie, merytorycznie, nastąpiło schowanie skrajnych osobowości pod obrus i skierowanie w teren. Zrobiono wiele, aby nikt nie zarzucał, że cokolwiek się wykorzystuje w kampanii i skutecznie PiS broniło się przed przylepianiem mu starych gęb. To przez większość czasu się udawało i Platforma rzeczywiście nie miała jak buta wcisnąć, reagowała nerwowo i pozostawała z lekka bezsilna, co miało odbicie w sondażach, jakie by one nie były, i nawet Premier wsiadł w busa, aby coś zmienić, więc PO dostać musiało potwierdzony sygnał, że jest nieciekawie. Platforma była zupełnie nieprzygotowana do kampanii, liczyła na widowisko prezydencji i w swojej pewności nawet nie wysiliła się, aby spisać w odpowiednim czasie programu wyborczego, totalna olewka. Grali często nie fair, a w ostatnim tygodniu już posunęli się do spotu, który pokazał jak grają na strachu społeczeństwa, a zestawienie obrońców Krzyża z kibolami to po prostu smutne potwierdzenie polityki podziałów.

Niestety, nie wszystko można przewidzieć i rozgrywać mistrzowsko, były wpadki małe i duże. Pojawiła się wpadka Hofmana o chłopach, co oczywiście zostało szybciutko wykorzystane i tak odwrócone, że potencjalni wyborcy na wsiach usłyszeli, że miastowy się z nich nabija, a nikt tego nie lubi, więc PSL już praktycznie nic nie musiało robić by walczyć o swój elektorat z PiSem. Niby nic wielkiego, ale jednak procenty poszły się paść...

Sam Prezes też walnął gafę z tą książką, a w szczególności z tymi personaliami i opisywaniem różnych osób...można było sobie to darować i poprzestać na historii i wizji Polski. Wystarczy. Chyba można było przewidzieć, że przeciwnicy doczepią się wszystkiego, jeśli tylko będzie okazja i taka okazja się pojawiła w postaci zdania o Angeli i wszyscy zaczęli płakać w starym stylu nad cnotą atakowanej kanclerz i znów bito na alarm przeciwwojenny...

Zabrakło trochę zimnej krwi, chłodnej analizy i przewidywań skutków pewnych działań.

Przecież chyba każde dziecko w Polsce wie, za kim stoją praktycznie wszystkie media, dobra decyzja odejścia od debat, bo to byłby festiwal ataków na PiS. Uzyskano wręcz wrażenie, że oni się kłócą a PiS się od tego dystansuje i działa w inny sposób. Postawa Lisa i Gugały w ostatnim tygodniu kampanii doskonale pokazała jak by te debaty wyglądały. Szczególnie żenujące był pokaz obiektywizmu Gugały, który prawie krzyczał w Polsacie na Hofmana jak nauczyciel w szkole na ucznia...oj musiało być blisko zwycięstwa PiSu skoro tak dziennikarze zaatakowali frontem...

Ale czy nie można było przewidzieć, że Lis będzie mocno atakował tydzień przed wyborami znany z niechęci do Kaczyńskiego i PiSu, że będzie w swoim stylu próbował dojechać Prezesa z różnych stron? Fajnie, była publiczność od Prezesa, pewne wyrównanie szans w rozmowie było i Jarosław Kaczyński sobie świetnie z Lisem dał radę, ale dał mu do ręki oręż w postaci Angeli, a w trakcie rozmowy podsunął sprawę z pistolecikiem. Trochę jest to irytujące i flustrujące, że Prawo i Sprawiedliwość czasem nie uczy się na błędach z przeszłości, wiele wniosków zostało wyciągniętych, ale realizacja pozostawia trochę do życzenia. Przecież jest lista spraw, które nie należy tykać, bo mogą zostać odwrócone i wykorzystane przeciwko samemu zainteresowanemu i logika oraz doświadczenie nakazuje trzymać się od nich z daleko. 

Cóż, PiS musi się zadowolić 30% wynikiem i czekać na lepsze czasy, działać w jedności bez podziałów i kłótni, bo jak przyjdzie co do czego to muszą być gotowi, a jedynie ta partia jest alternatywą dla obecnej sytuacji. Zaraz po wyborach wszyscy chętnie widzieli rozłam w PiSie i już z uporem maniaka dopytywano Jarosława Kaczyńskiego czy odejdzie. Wielu odetchnęłoby z wielką ulgą jak po katastrofie smoleńskiej. PiS musi jeszcze dużo popracować nad przyciągnięciem do siebie ludzi młodych, aby powiększyć swój elektorat, bo te 30% wyborców zagłosuje na PiS tak czy inaczej. Kierunek obrany w kampanii był bardzo dobry i trzeba go po prostu konsekwentnie kontynuować.

 

Jak na razie ludziska są nadal tak sterowani i ogłupiani przez media i PO, że to powoli przestaje się mieścić w granicach rozsądku i przyzwoitości. Garstka ludzi coś tam jeszcze kuma z tej polityki i potrafi wysnuć odpowiednie wnioski, a reszta jest obojętna, zajęta swoimi sprawami, tylko że, jak pisał Miles Davis:

„Wiedza to wolność, a ignorancja jest niewolą”.  

 

 

 

 

 

 

piterklu
O mnie piterklu

Knowledge is freedom and ignorance is slavery.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka