piterklu piterklu
368
BLOG

Po rozmowie Janke i Kozaka z Fogelmanem

piterklu piterklu Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

Poniższy tekst, w dużej części napisany został tak naprawdę wcześniej niż po rozmowie Panów Janka i Kozaka z Lejbem Fogelmanem, więc nie będę się do niej zbytnio odnosił, a jest ona raczej przyczynkiem szerszych rozważań na temat Żydów na podstawie własnych i cudzych doświadczeń oraz polskiej historii. Nie chcę być źle zrozumiany, niech moje wnioski nie będą opatrznie zrozumiane, nie jestem ani wrogo nastawiony do Żydów, przeciwnie znam ich bardzo wielu, również w relacjach prywatnych, ale tekst jest próbą trzeźwego i w miarę obiektywnego spojrzenia na pewne sprawy, które mnie osobiście nurtują.

Tak naprawdę do podjęcia powyższego tematu skłonił mnie film „Generał Nil”.Zawsze interesowałem się historią, ale tak naprawdę nigdy nie zagłębiłem się w szczegóły wydarzeń, które dobrze przedstawia powyższy film. Cieszę się, że takie filmy powstają i w uczciwy sposób pokazują prawdę czasów minionych ludziom młodym, a i starszym otwierają oczy na pewne sprawy.

Wiedziałem, kto to był Generał Fieldorf „Nil”, ale była to wiedza powierzchowna, wyniesiona ze szkoły średniej. Wiedziałem, że żołnierzy AK polsko-rosyjski aparat komunistyczny próbował po wojnie za wszelką cenę wyłapać i zniszczyć w obawie przed zagrożeniem z ich strony dla systemu, jednak nie wiedziałem o tak dużej skali tego procederu. Była lektura „Rozmowy z katem” i historia autora tej książki była mi znana, ale wiele szczegółów z braku czasu w szkole się nie omawia. Po lekturze książki pozostała w głowie na zawsze świadomość, że ludzie, którzy walczyli o wolną Polskę z okupantem po wojnie doznali jeszcze większych represji ze strony „polskich” władz.

Po obejrzeniu tego filmu pogrzebałem sobie w materiałach na temat procesu i ludzi, którzy stali za oskarżeniem i skazaniem Generała Fieldorfa na śmierć. Okazuje się, że w większości były to osoby pochodzenia żydowskiego, ze zmienionymi nazwiskami na polskie, które w trakcie wojny weszły do ruchu socjalistycznego i przygarnięci przez sowietów wiernie realizowali ich politykę po wojnie. W sumie można by przejść nad tą sprawą bez słowa, aby nie zostać posądzonym o antysemityzm, bo tak oskarżenia pod adresem podejrzanych w sprawie zamordowania Generała Nila komentowała jedna z zainteresowanych, prokurator Fajga Mindla Danielak alias Helena Wolińska-Brus, oskarżona o współudział w skazaniu Generała Nila na śmierć, której w 2005 r. cofnięto wypłacanie emerytury w wysokości 1500 zł, a w 2006 roku Prezydent Kaczyński odebrał ordery z czasów PRLu.

Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego w Polsce raczej nie lubi się Żydów, interesowało mnie skąd pewna niechęć i rezerwa do tego narodu, kawały itd. Jako dziecko widywałem napisy na murach „Żydzi do domu” „Żydzi do gazu”, „Precz z żydokumuną” itp.Nie rozumiałem, o co chodzi, w domu rodzinnym takich tematów nie było, a w książkach do historii również nigdy na temat Żydów niczego nie spotkałem oprócz faktów o obozie Auschwitz-Birkenau. Potem w podstawówce była wycieczka do Oświęcimia przy okazji wycieczki do Krakowa i wtedy przekonałem się na własne oczy, co się stało podczas drugiej wojny światowej i pamiętam jak staliśmy w komorze gazowej, a przewodnik ze szczegółami opowiadał, w jaki sposób ludzie umierali. Nikt nie robił zdjęć. Ta wizyta na nas, czternastoletnich uczniach, pozostawiła wielkie wrażenie i ogrom krzywd wyrządzonych narodowi żydowskiemu. Na lekcjach polskiego przerabialiśmy w tym czasie również książki o tematyce wojennej i obozowej, które również pozostawiły silne wrażenie o okrucieństwie wojny. Jako młody człowiek byłem przekonany, że niechęć do Żydów jest powodowana tym, że są dziwnie ubrani, mają pejsy i są inni i przez to nielubiani, podobnie jak to się ma z Murzynami czy innymi nacjami i wkurzały mnie kawały, niesprawiedliwe i głupie tak jak śmianie się z ludzi otyłych czy starszych. Ale sensu kawałów, jako dzieciak nie łapałem, jedynie wkurzał mnie fakt, iż ktoś jest obiektem żartów.

Żarty są często przejawem lekceważenia danej nacji, czy grupy, okpienie przejaskrawionych zachowań przypisywanych, a to blondynkom, a to brunetom, a to Murzynom, Polakom czy Żydom i na pewno nie oznacza od razu na przykład antysemityzmu czy rasizmu.Żarty mogą również wynikać z niechęci do danej narodowości z powodu różnych zaszłości i doświadczeń pozostałych w narodowej pamięci i być może takie jest właśnie podłoże żartów o Żydach, Rosjanach czy Niemcach.

Z biegiem lat człowiek nabiera doświadczenia, dowiaduje się nowych faktów, historii, słyszy opowiadania różnych ludzi i wiele spraw nie jest już tak jednoznacznych jak się myślało mając te piętnaście lat.

Zszokowała mnie jakiś czas temu rozmowa Miecugowa z Sewerynem Aszkenazym w programie „Inny punkt widzenia”.Pan Aszkenazy mówi, że polski antysemityzm był wśród analfabetów, a w Polsce przed wojną 2/3 Polaków było analfabetami i że można było nauczyć ich innego podejścia do Żydów, a nauczono ich antysemityzmu. Dalej mówi, że teraz tak samo jak rozmawia z Polakami, którzy są antysemitami to stwierdza, że to ludzie prymitywni, którzy nie mają pojęcia, o czym mówią i przytacza przykład nauczyciela matematyki w liceum, z którym niedawno rozmawiał. Dalej mówi, że Żydzi w Polsce przez wieki aspirowali do wejścia do grona polskiej arystokracji i inteligencji i stwierdza, że wśród polskiej inteligencji przed wojną około 50% stanowili Żydzi. W dalszej części rozmowy snuje marzenia ponownego rozkwitu kultury żydowskiej w Polsce i zbliżenia obu narodów.

Nie ma co generalizować ani też upraszczać jak to robi Pan Aszkenazy, mówiąc, że polska niechęć do Żydów wynika z analfabetyzmu oraz prymitywizmu i niedouczenia.To wygodne, ale zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe i niechęć do Żydów w Polsce oraz w innych krajach może niekoniecznie bierze się z faktu ich odrębności kulturowej, odmiennego wyglądu.

Jaskrawym przykładem źródeł niechęci jest wspomniana sprawa Generała Fieldorfa Nila, prześladowania żołnierzy AK, łączone z faktem dużej obecności i działalności osób pochodzenia żydowskiego w UB, co potwierdzają dokumenty IPN. To nie mogło się raczej przyczynić do polepszenia stosunku Polaków do Żydów. Nad całym aparatem terroru w okresie stalinizmu trzymał rękę Jakub Berman, człowiek pochodzenia żydowskiego, wprowadzający politykę ZSRR w Polsce po II Wojnie Światowej i realizujący również cel obsadzania Żydami czołowych miejsc w UB, Prokuraturze, sądach, a skończywszy na partii. Niestety, ale wnioski są takie, że widocznie nie było, aż tylu Polaków w szeregach komunistycznych, skłonnych gnębić i wydawać wyroki śmierci na działaczy AK i ruchów niepodległościowych po wojnie, więc znaleźli się inni „Polacy”, którzy to robili.

Tak to już jest, że Żyd czuje się przede wszystkim Żydem, a nie Polakiem czy Amerykaninem i w większości przypadków nigdy nie będzie tak, że będzie identyfikował się i solidarnie działał z narodem danego kraju dla wspólnego dobra. Z jednej strony to jest godne podziwu, że naród żydowski przez tyle tysięcy lat zdołał utrzymać swoją tożsamość poprzez kultywację tradycji i swojej historii oraz kierowaniem się prawami i wypełnianiem obowiązków płynących z religii. Także Polacy mogą uczyć się od Żydów dyscypliny i wzajemnego wsparcia dla dobra własnej wspólnoty, co zapewnia jej trwanie i budowanie znaczenia w świecie. To, co mówił Lejb Feldman w rozmowie w Salonie24, Żydzi są silną wspólnotą powiązaną historią, pamięcią, tradycją, wspólnym celem i posiadają silną tożsamość, która przetrwała wszystko.

Z drugiej strony niech nikt się nie dziwi, że Żydzi nie wykazują solidarności z innymi społecznościami czy narodami. Dbanie o dobro własnej społeczności jest zapisane w prawie żydowskim, każdy Żyd ma pomagać drugiemu Żydowi.

Z tego, co się przez lata dowiedziałem od różnych ludzi pamiętających sytuacje przed wojną wcale nie wynika obraz wspólnej sielankowej koegzystencji Polaków i Żydów jak to przedstawia Pan Aszkenazy.Z opowiadań ludzi starszych wynika na przykład, że w moim rodzinnym mieście przed wojną budynki na głównych ulicach w większości należały do Żydów i inni musieli płacić bardzo wysokie czynsze za wynajem, a jak Polak nie mógł spłacać pożyczki danej mu przez Żyda to mu się odbierało, co miał i tyle, zyskane mienie czy budynki Żyd sprzedawał Żydowi i tak to rosło. Mieli pieniądze i potrafili je pomnażać, bywało, że kosztem innych i to na pewno nie budowało ich dobrej opinii i pozytywnego do nich nastawienia. Po części wynika to z prostego faktu, że Polacy z trudem tolerują obcych w swoim kraju i to wynika z naszej historii i narodowych doświadczeń. Ponadto przy koegzystencji dwóch społeczności czy większej jej liczby zawsze dochodzi do tarć, wzrostu uprzedzeń i powstawania stereotypów.

Fascynujące jest jak wielu Żydom Polacy pomogli w czasie wojny. Słyszałem wiele historii z czasów okupacji, na przykład historię osoby z mojej rodziny, która mieszkała na wsi i przez kilka tygodni ukrywała w piwnicy w stercie ziemniaków dwie siostry pochodzenia żydowskiego.Podczas pobytu za granicą i pracy przy renowacjach domów, w większości osób pochodzenia żydowskiego, słyszałem wiele historii z czasów wojny od Żydów, którzy mieszkali w Polsce przed i w trakcie wojny. Kiedyś okazało się, że matka naszego klienta pochodzi z Częstochowy, zadzwonił do niej abym z nią porozmawiał, ponieważ ona mówi po polsku. Okazało się, przeurocza pani, która mimo 60 lat poza Polską mówi płynnie i bez akcentu, żartuje w starym przedwojennym stylu. W czasie okupacji była ukrywana przez Polaków i wyjechała z Polski. Jeśli ja słyszałem kilka takich historii osobiście od przypadkowych osób to znaczy, że to nie były sytuacje odosobnione.

Niedawno obejrzałem wywiad z Władysławem Szpilmanem, który opisuje czas okupacji i ukrywanie się w Warszawie, wylicza wielu Polaków, którzy mu pomagali z imienia i nazwiska. Mówi też o rodzinie, u której mieszkał, jadł z nimi normalnie posiłki. Szpilman mówi w rozmowie: „tacy właśnie są Polacy, przecież gdyby mnie złapali to oni od razu idą pod ścianę, to jest typowy objaw polski, niech mi pan wierzy, jak trzeba oddać życie to od razu, jak jest pokój to się kłócą, no tak to jest, nie wiem dlaczego, no kłócą się, ale jak jest niebezpieczeństwo to swoje życie oddadzą od razu”.

Ostatnio również miałem okazję obejrzeć w kinie poza granicami Polski film „W ciemności”. Byłem zaskoczony...sala była pełna a na widowni 95% to byli Żydzi. Film świetnie zrobiony, doskonale i prawdziwie ukazujący wydarzenia i zachowania ludzi w czasie wojny. Oprócz całej opowiedzianej historii pokazuje wiele niuansów pomiędzy Polakami, Żydami, Ukraińcami, których być może większość zagranicznej widowni nie ogarnie, ale pozostanie w pamięci. Nie ma tu cukierkowych sytuacji i amerykańskiego sztucznego patosu, wzruszających momentów w zwolnionym tempie przy pięknej muzyce, całość jest wiarygodna i bliska rzeczywistości.

Myślę sobie, czy tak samo na miejscu Polaków zachowywaliby się Żydzi, czy by pomagali, przechowywali polskie dzieci i uciekinierów skazanych na śmierć. Czy przypadkiem nie było tak, że Żydzi ratowani byli z narażeniem życia, jako po prostu ludzie potrzebujący pomocy, kimkolwiek by oni nie byli? Czy pomoc nie wynikała przypadkiem z poczucia solidarności z tymi ludźmi i kierowania się zasadami moralnymi, sumieniem gdzieś tam ukształtowanym przez religię katolicką, która nakazuje wszystkich traktować jednakowo? Oczywiście filmowy Socha postanawia pomóc Żydom za pieniądze, ale nie można uznać, że robi to tylko z pobudek materialnych, o czym świadczą chociażby jego rozmowy z żoną. Ale czy Polak pukający do drzwi Żyda w czasie okupacji otrzymałby schronienie i pomoc, czy przeciwnie odesłany byłby w czorty, aby nie robić problemu, w imię myślenia, „bo to mnie nie dotyczy”, Polak to nie Żyd.

Szczególnie dotkliwe są działania na przykład pana Grossa, który z uporem maniaka szuka dowodów polskich win, przekłamuje historię, nagina fakty i jednym słowem chętnie widziałby Polaków na równi z Niemcami (politycznie poprawnie: nazistami), jako współodpowiedzialnych za tragedię narodu żydowskiego w czasie II Wojny Światowej. Czemu to służy? Na mieście gadają, że to ma służyć przygotowaniu dobrego gruntu pod roszczenia wobec mienia zagarniętego przez władze komunistyczne po II wojnie światowej.

Emigracja Żydów z Polski w okresie PRL, wymuszona działaniami partii komunistycznej oraz społecznym negatywnym nastrojem do Żydów, nie należy do dobrych kart w stosunkach pomiędzy obydwoma narodami. Wstydliwe dla Polaków, ale podobnie wstydliwe jak dla Żydów udział w budowaniu systemu komunistycznego i aparatu terroru w Polsce, co pan Gross czy Weiss lubią skrzętnie przemilczać i bagatelizować.

Będąc w Polsce nie ma się zbytniej styczności z Żydami, ale miałem tą sposobność za granicą, więc pewne zdanie miałem czas sobie wyrobić. Nigdy nie spotkała mnie nieprzyjemność z ich strony czy brak szacunku, a mieliśmy klientów począwszy od ortodoksów po zasymilowanych Żydów. Ufają Polakom, cenią naszą profesjonalną i dokładną pracę, po części wpływ na to zaufanie ma zapewne wspólna przeszłość naszych narodów. Żydzi mają pieniądze i dają zarobić, ale bardzo prawdziwe jest też powiedzenie pracowników budowlanych: „Żyd da Ci pracę, zapłaci jak się umówił (albo i nie), ale wcześniej wyciśnie cię jak cytrynę”. W praktyce może to oznaczać wiele różnych usług i przysług dodatkowych łącznie z posprzątaniem garażu i poprawianiem w nieskończoność odróżniających się na ścianie „niedomalowanych” miejsc. Innym prawdziwym powiedzeniem jest: “Najgorzej pracować dla Polaka albo dla Żyda” i tu rzeczywiście, na tej płaszczyźnie mamy ze sobą dużo wspólnego.

Dodatkowo rozmawiając z Żydami, czy obserwując ich zachowania, mam często nieodparte wrażenie, że myślą o sobie, jako o osobach wyjątkowych, lepszych. To są niuanse, ale dla wnikliwego obserwatora wystarczające i czuje się to. Było to również widoczne w rozmowie Panów Janke i Kozaka z Lejbem Fogelamanem.

Pewnie po części wynika to z wychowania w przekonaniu, że wzrasta się będąc częścią społeczności odrębnej, wyjątkowej. Dzieci żydowskie bardzo długo, praktycznie do momentu pójścia do liceum czy nawet na studia (tak przynajmniej jest w Ameryce Północnej) uczęszczają wyłącznie do szkół żydowskich, w żydowskich dzielnicach, wyłącznie dla Żydów. Dla porównania polskie dzieci chodzą do polskich szkół jedynie w sobotę.

Do tego dochodzi najpierw wychowanie. Niech za przykład wychowania posłuży poniższa historia. Jeden z naszych klientów, syn polskiego Żyda z Częstochowy, człowiek praktycznie zasymilowany, firma, trójka dzieci, w domu brak symboli religijnych i nigdy bym go nie podejrzewał o takie wychowanie dzieci. Którejś niedzieli, kolega z pracy poszedł dokończyć jedną rzecz w jego domu. Akurat przyszli goście z dziećmi i dziewczynka, która przyszła w gości podeszła do kolegi się przywitać, powiedzieć dzień dobry, na co trzyletnia córka naszego klienta jej mówi: „Nie mów do niego, to jest brudny robotnik, on nie jest taki jak my”. Tak więc jeśli w takim duchu są wychowywane dzieci to nic dziwnego, że w dorosłości mają jasno poukładane w głowie, kto jest kim na tym świecie i jak mówił Pan Fogelman „moje jest najlepsze”.

Po wielu osobistych doświadczeniach i historiach zasłyszanych tu i tam skłaniam się do przekonania, że Żydzi są w pewnym sensie rasistami, mającymi jasne kryteria podziału ludzi i świata tak naprawdę na Żydów i NieŻydów, w domyśle gorszych i tak o nich myślą i traktują, i tu jest pies pogrzebany.

Powiadają, że Bóg dał człowiekowi wolną wolę, ale jest ona de facto używana przez człowieka formowanego najpierw przez rodzinę, religię i społeczeństwo, które kształtują wolną wolę i jej ramy.To jest najważniejszy początek, a jeśli nauczy się dziecko od małego myślenia o sobie „my, ja jestem lepszy od innych” to może być to bazą dla rasizmu, szowinizmu i całej reszty.  

Paradoksalnie niestety, ale podobną podstawę filozoficzną i skrajną jej postać prezentował nazizm, którego hasłem przewodnim była wyższość jednego narodu i rasy nad innymi i na tym była budowana cała machina, która wykorzystała urażoną dumę Niemców po I Wojnie Światowej karmiąc ją obietnicami o przywróceniu niemieckiej dumy i potęgi, konsolidując naród wokół myśli, że to „spisek żydowski”, jakim Hitler nazywał traktat wersalski, doprowadził do pohańbienia Niemiec po wojnie. Do czego to doprowadziło wszyscy wiemy, a Holokaust był początkiem zamierzeń Hitlera realizowanych z niemiecką precyzją i konsekwencją. Po Żydach miała przyjść kolej na Polaków, Ukraińców i Rosjan, a na terenach zajętych resztki miały stanowić siłę roboczą dla niemieckich panów, o czym można poczytać na przykład w „Rozmowach z katem”.

Niedawno na wykładzie z psychologii, na jakim byłem na jednej z zachodnich uczelni, jeden ze studentów zaprezentował pogląd, że Niemcy popierali faszyzm i robili to wszystko, bo nie mieli wyjścia i bali się o własne życie...Obawiam się, że tak właśnie myśli większość ludzi na zachodzie, nieznających historii i interpretujących sobie wydarzenia według swojej skromnej wiedzy. A ludźmi o znikomej wiedzy na pewne tematy bardzo łatwo manipulować...o czym doskonale wie chociażby pan Gross.

 

piterklu
O mnie piterklu

Knowledge is freedom and ignorance is slavery.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura