plastic surgeon plastic surgeon
181
BLOG

Dobrze im tak ! O wyborach po wyborach

plastic surgeon plastic surgeon Polityka Obserwuj notkę 2
Idąc ulicą usłyszałem kobietę, która drżącym głosem mówiła do telefonu: najpierw było takie łał, ale po chwili, dopiero po chwili, to do mnie dotarło, że już po wszystkim, udało się. W tym momencie głos jej się załamał. Ja nie jestem aż tak wrażliwy, ale skoro każdy komentuje wybory, to tydzień po, ja też dołożę swoje trzy grosze.

imageNie zgadzam się z tymi, którzy upatrują dobrego wyniku TD w dużej frekwencji. Duża frekwencja to wyniki mobilizacji obu twardych elektoratów. Moim zdaniem, to nie jest tak, że najmłodsi, którzy kojarzyli Szymona Hołownię z telewizji, zagłosowali na Trzecią Drogę.

Głos na trzecią drogę oddali tak zwani norlmalsi. Miks ludzi którzy wykruszyli się z elektoratów PiS, KO, i Konfederacji, bo mięli dosyć klinczu PO/PiS, a Konfederacja ich nie przekonała albo odstraszyła (kto wie, czy to nie tam odpłynęło najwięcej niedoszłych wyborców Konfy).

Ja osobiście mam mieszane uczucia. Do pewnego stopnia jest mi to obojętne, bo w sprawach naprawdę istotnych, PiS nie różni się aż tak bardzo od PO, nawet komunikaty medialne TVP i TVN niekiedy są zbieżne. Nieco się obawiam, bo jednak potrafię zauważyć dobre strony ostatnich ośmiu lat i boję się, że nowa władza, to wszystko zrówna z ziemią. Nie wolno jednak zapomnieć, że Zjednoczona Prawica sama zapracowała na swój wyniki i jego konsekwencje.

Dlaczego „dobrze im tak”?

Niewątpliwie bliższy mi jest PiS niż PO, jednak nie drę szat i nie drży mi głos, a to dlatego, że było kilka poczynań, z których należałoby władzę rozliczyć:

  • Całkowita uległość wobec dyktatów UE – różnica między Donaldem Tuskiem, a Mateuszem Morawieckim jest taka, że ten pierwszy zgadzał się na wszystko, tłumacząc, że tam wiedzą lepiej, a ten drugi zgadzał się na wszystko, następnie wracał do kraju i zapewniał, że nie może tak być, żebyśmy się na wszystko zgadzali, dodatkowo ze zdziwieniem patrzył na kolejne rezolucje tłumacząc, że UE nas nas nie rozumie. Głosami rozsądku pozostawali jedynie ziobryści.
  • Sanitarne totalniactwo – nie usłyszeliśmy od rządzących jednego słowa wyjaśnienia. Poczynania łobuza Niedzielskiego, fala hejtu i szczucia jaką wylały rządowe media na wszystkich, którzy chcieli choćby debaty na temat pandemii i zaostrzeń z nią związanych, była na poziomie goebelsowskiej propagandy. Jedyną zaleta poczynań rządu było obnażenie patologii systemu opieki zdrowotnej i ukazanie zdemoralizowanych pracowników służby zdrowia. Finalnie problem pandemii zażegnał prezydent Putin, bo czym więcej Ukraińców w Polsce, tym mniej przypadków zakażeń i nawet szczepionki przestały być konieczne.
  • Niezrozumiała polityka wobec Ukrainy – jesteśmy sługami narodu ukraińskiego - te słowa w całości zobrazowały politykę polskiego rządu wobec sąsiedniego narodu, który zawsze był nam nieprzychylny, co widać teraz. Zalała nas czerń kozacza (odsyłam do statystyk dotyczących przestępstw popełnianych przez obcokrajowców, które są na stronie „Rzeczpospolitej”). Okazało się, że rozbroiliśmy się na rzecz Ukrainy, z sakiewki popłynęły peeleny na socjale dla przyjezdnych, a Ukraińcy jak nas nie lubili, tak nas nie lubią. Tu też można było oglądać spektakl  prezydenta Dudy,  z którego  prezydent Zełenski, zrobił dudka.

A tak przy okazji, w czasie debaty prezydenckiej w 2015 roku Andrzej Duda określił prezydenturę Bronisława Komorowskiego jako kotylionik i balonik. Panie Prezydencie, a Pana drugą kadencję jak można scharakteryzować? Wazelina → Ukraina?

To trzy najpoważniejsze zarzuty, jakie mam do obozu Zjednoczonej prawicy. To, co mnie niepokoi najbardziej, to nieco inna kwestia. Obawiam się, że te wybory pokazały coś jeszcze, były odpowiedzią na niezadane pytanie: ile Polski w Polsce. W mojej ocenie, ludzie, którzy oddali głos na KO albo na Lewicę, czyli blisko czterdzieści procent głosujących, to ludzie nie tyle kierowani złymi emocjami w stosunku do PiS, ale przede wszystkim ludzie, którzy widzą Polskę jako integralną cześć federacyjnego projektu UE. Ludzie, którzy pomysł na Polskę jako samodzielny, suwerenny kraj uważają za nieświeży, niepotrzebny i, co najważniejsze, niemożliwy do zrealizowania. Za to pomysł federalizacji UE i Polski jako landu europejskiego uważają za ducha czasu, z którym trzeba iść.

Taki obraz wyłonił mi się po rozmowach w szerszym gronie znajomych. Rozumiem ich pogląd i przyjmuję do wiadomości, ale kategorycznie się z nim nie zgadzam.

I co teraz?

Nic, piłka w grze, jak na razie trwają przepychanki. Jeśli miałbym pobawić się w bukmachera, to najniższy kurs miałby scenariusz, w którym rząd złożony z KO, TD i Lewicy nie dotrwa do końca kadencji. Nieco wyższy kurs miałby scenariusz, gdzie nowo powstały rząd dotrwa do końca kadencji. A najwyższy kurs miałaby kolacja PiS z….kimkolwiek (co jest możliwe!).

A co z Konfederacją? 

SŁOIK W WIELKIM MIEŚCIE

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka