11 kwietnia obchodzimy Ogólnopolski Dzień Bezrobotnego. Przyznam szczerze że nie słyszałem nigdy o takim dniu, choć bezrobotnym już miałem okazję być. W mediach ciągle mówi się że ktoś lub coś ma swój ogólnopolski czy ogólnoświatowy dzień. Poza tym że dziś Ogólnopolski Dzień Bezrobotnego, to jeszcze dziś dzień Radia. W ogólnopolskich internetowych dużych mediach dzień bezrobotnego został pominięty. Za to dużo się mówi o obchodach rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem, spotkaniem Prezydenta Komorowskiego z Prezydentem Miedwiediewem, oraz o tym co dzieje się w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu. A może warto poświecić chwile uwagi tym którzy są na bezrobociu?
Dane statystyczne Głównego statystycznego stanowią że liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w końcu lutego 2011 r. wyniosła 2150,2 tys. osób (w tym 1097,9 tys. kobiet). W stosunku do stycznia 2011 r. wzrost liczby bezrobotnych odnotowano w 15 województwach, najbardziej znaczący: w śląskim (o 2,7%), lubelskim, łódzkim i pomorskim (po 2,6%) oraz warmińsko-mazurskim (o 2,5%). Bezrobotni zarejestrowani w urzędach pracy w końcu lutego 2011 r. stanowili 13,2% ludności aktywnej zawodowo (w styczniu 2011 r. – 13,0%; w lutym 2010 r. – 13,2%).
W dzisiejszych czasach zdecydowanie zbyt łatwo zostać bezrobotnym. Wszystko jest dobrze gdy Życie się układa dokładnie tak jakby się chciało, gdy ma się stałą pracę z przyzwoitym dochodem. Ale gdy praca dobiega końca lub z dnia na dzień ktoś zostaje pozbawiony środków do życia wtedy mogą pojawić się spore przeszkody w normalnym funkcjonowaniu. Ukończone studia oraz doświadczenie mogą nie wystarczyć w znalezieniu pracy. Wymagania pracodawców rosną, gorzej z zarobkami. I co z tego że jesteś magistrem skoro możesz nie mieć praktyki takiej jak życzy sobie potencjalny pracodawca, a może praktykę masz, ale nie znasz języka obcego... A jeśli masz dużą praktykę a nie masz wykształcenia kierunkowego? Pracy możesz szukać długo, a i tak jej nie znajdziesz. Ale nie należy się poddawać, tylko szukać.
Szukam pracy...
Wydawało mi się że w firmie w której jeszcze pracuję uda mi się przepracować do emerytury. Praca całkiem fajna choć trochę monotonna, produkcja urządzeń kilku typów. Jak stwierdził kiedyś szef, „tą pracę może wykonywać średnio inteligentna małpa”. No to wykonywałem, choć wcale nie uważam się za małpę. W pierwszym roku mojej pracy zarobek był na tyle duży że stopa życiowa mogła byś na średnim poziomie. Byłem zadowolony, ba nawet można było nawet wyjechać na wakacje do ciepłych krajów. W drugim i trzecim roku pracy okazało się że nie ma co liczyć na jakąś podwyżkę pensji. Wraz z upływającym czasem pensja zaczęła systematycznie spadać, wzrosły za to wymagania szefostwa dotyczące produkcji. O zagranicznych wakacjach można było tylko pomarzyć, musiałem się zadowolić wyjazdem nad Bałtyk. Dobre i tyle. Międzyczasie mojego zatrudnienia na umowę o pracę na czas określony pracodawca wręczył mi wypowiedzenie zmieniające, i tak z całego etatu zrobiło się pół etatu.
W tym roku minął czwarty rok mojej pracy. Jakieś dwa tygodnie temu gdy zapytałem szefostwo co z moją pracą i moją umową dowiedziałem się że moja umowa ( na czas określony ) nie zostanie przedłużona, wygaśnie wraz z ostatnim dniem kwietnia 2011. Pełne zaskoczenie. Przecież zawsze byłem do dyspozycji szefostwa, jak trzeba było coś pomóc, przenieść, wysłać mail – po prostu byłem. Wiele takiej pomocy udzieliłem za darmo, choć to zajmowało mój czas ( praca na akord ). Normę którą ustalono mi podczas przyjęcia do pracy podbiłem dwukrotnie, czyli jak to się powszechnie mówi – wydajny pracownik. Wydajny, a w dodatku nie choruje. Przez cały okres mojej pracy nigdy nie byłem na L-4. Wiem że firmie pozostaną wszyscy pracownicy, w tym dwóch emerytów. To przybijające...
Reasumując, pracy szukam, a w dodatku zaczyna mnie „gonić czas”. Wysyłam CV ale jak na razie żadna z firm nie odpowiedziała. Interesuje mnie praca w Bielsku-Białej, oraz bezpośrednia rozmowa z potencjalnym szefem, a nie przez jakąś agencję pośrednictwa pracy. Polska „zielona wyspa", a może raczej „zielona trawka"? „Druga Irlandia", a może raczej „trzeci Świat"?
Jeśli szybko nie znajdę pracy to może być problem z opłaceniem rachunków, już balansuję na granicy terminów płatności. Być może będę zmuszony zarejestrować się na bezrobociu? Znowu uzyskam status bezrobotnego... Szkoda tylko że z tego tytułu nie przysługują mi żadne pieniążki, gdyż przez ostatni rok pracowałem na pół etatu.
Wszystkim bezrobotnym życzę wytrwałości w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy.
źródło: www.stat.gov.pl/gus/5840_1446_PLK_HTML.htm