Wczoraj Janina Jankowska u Igora i giz 3miasto u mniepytali "co robić”.
Z tymi partiami całymi, z tym zaklinczowaniem wzajemnym, z tą narracja wizerunkową zamiast rozwiązywania problemów. Już się zabierałam do odpowiadania ale dopadła mnie malutka falka niechęci do całego tego bałaganu i dałam spokój.
Rano przeczytałam w Wyborczej o ludziach z Józefowa, którzy sprowadzili się tam kilka lat temu uciekając z dużego miasta. Sprawdzili plan zagospodarowania przestrzennego, zaufali, że będzie sielsko, domy postawili. Dziś zbierają podpisy przeciw modyfikacji planu, która umożliwi wybudowanie im pod oknami drogi.
Ile takich - i podobnych - historii czytalam przez ostatnie lata? Dziesiątki? Setki?
Pomyślałam: nie można ufać, to trzeba się zacząć skutecznie bronić.
Już nie patrzeć na polityków i nie komentować tego co robią tylko tępo naciskać na wprowadzenie instytucji pozwu zbiorowego, lobbować za dofinansowaniem sądów i sądzić się z władzą.
Zapomniałam, że u mnie działa „Mówisz-masz”.
Bo już po południu znalazłam w sieci info, że pozew zbiorow jest tuż tuż - sejm przyjął, jeszcze senat ma klepnąć.
I że jest juz pierwsza sprawa niemal gotowa.
Teraz się idę nad tym wszystkim zastanawiać.
Jeszcze tylko podziękuję. Bo Koteusz, w trakcie ostatniej salonowej zadymy, próbował mnie nauczyć sensownego linkowania, więc nalinkowałam w tym tekście nowym sposobem i sprawdzam czy to działa. Jak nie działa, przepraszam, pójdę się uczyć dalej.