polbrat polbrat
540
BLOG

Tahrir czy Islamiści? Egipt oczami Polki z Kairu.

polbrat polbrat Polityka Obserwuj notkę 3

Ponieważ ostatnie burzliwe wydarzenia w Egipcie wywołują różne reakcje polskiej opinii publicznej, zwróciłem się do kilku znajomych Polaków mieszkających w Kairze o ich relacje i stosunek do tych wydarzeń.

Oto jedna z nich :

"W Egipcie politykę robi się teraz głównie na ulicach. Egipcjanie, którzy są przeciw obalonemu prezydentowi Morsiemu, zajmują plac Tahrir. Zwolennicy Mursiegi, Bracia Muzułmańscy, gromadzą wokół meczetuRabaa Al-Adawyia w dzielnicy Nasr City. To bardzo symboliczne. Islamiści skupili się wokół obiektu religijnego, przeciwnicy Mursiego wokół obiektu świeckiego. Tahrir w dniach powszednich nie przyciąga większej uwagi. Owszem jest trochę ludzi na środku placu, ale wokół życie toczy się jak zwykle. Plac zapełnia się dopiero w piątek i sobotę, które w Egipcie są wolne od pracy. WRabaa Al-Adawyia protest trwa non stop od 30 czerwca. To tak w istocie strajk okupacyjny, w którym tysiące ludzi zajęło ulice i place. Dla tych, którzy w tej dzielnicy mieszkają ten protest to paraliż ich życia. Nie można wyjechać samochodem , nie można jechać do pracy ani zrobić zakupów. Wielokrotne składane skargi i wnioski o zrobienie czegoś z protestującymi nie przynoszą żadnego skutku. Władze zresztą nie wiedzą co zrobić. Ale najgorsze jest to, że robi się tam bardzo ciężka atmosfera i coraz więcej mieszkańców czuje się zastraszonych. Pośród koczujących jest dwóch młodych dziennikarzy dziennika Al.-Ahram. Są nieoficjalnie, bo chcą relacjonować wydarzenia. Od czasu do czasu udaje im się odskoczyć do czekającego gdzieś w umówionym miejscu współpracownika aby szybko na dyktafonie nagrać szybką relację. 

Kim są ci koczujacy "Bracia"?

Co to są za ludzie, którzy od końca czerwca mieszkają w tym ogromnym obozowisku w środku miasta.  Kim więc są ci koczujący islamiści? Co powoduje, że mimo doniesień, iż niemal codziennie giną ludzie, oni nie ustępują a nawet ich determinacja rośnie, A więc przede wszystkim wielu to bardzo gorliwi wierzący, o których często mówi się fanatycy. To ludzie będący święcie przekonani, iż to co robią to najprawdziwsza walka z szatanem, który realnie zagraża ich krajowi i osobistemu życiu. Stąd usprawiedliwione są wszystkie możliwe metody działania łącznie z zabijaniem. I zabijają będąc przekonanym, że postępując zgodnie z Koranem a więc zabijając niewiernego lub oddając własne życie staną męczennikami, a w nagrodę za to czeka ich raj. W tym zakresie nie ma najmniejszego porównania pomiędzy egipskimi islamistami a np..polskimi katolikami. Jeśli ktoś pozwala sobie mówić o katolikach fundamentaliści, to oznacza że nie ma kompletnie pojęcia co to jest fundamentalizm i jaka rolę on odgrywa w Egipcie, czy innych krajach arabskich. Drugą grupa jaką wśród protestujących można zauważyć to ludzie biedni, ściągnięci do Kairu autobusami z rożnych zakątków Egiptu. Przyjechali z biedy, gdyż za jeden dzień siedzenia wRabaa Al-Adawyia dostają 200 egipskich funtów i jedzenie 200 funtów za dzień to wynagrodzenie dla wielu niebotyczne, skoro tyle niektórzy nie zarobią nawet przez miesiąc. Siedzą tam już niemal miesiąc, potrzeby swoje załatwiając gdzieś na uboczu. O higienie, myciu się czy praniu nie ma mowy. bo przecież na ulicach nie ma łazienek ani sanitariatów. Zapach roznoszący się po całej okolicy jest nie do zniesienia. Ta część siedzących tam dla pieniędzy jest coraz bardziej rozgoryczona a przy tym zdesperowana. Boją się zejść z protestu obawiając się represji jaka ich czeka ze strony „brodaczy”. Z drugiej strony straszeni są, że w razie dezercji zostaną aresztowani przez służby bezpieczeństwa, bo tym straszy się ich przez głośniki. Samych przywódców wśród protestujących nie ma. Oni są ukryci, zresztą wiedzą co im grozi.

To nie jest letni obóz wypoczynkowy.

Zresztą wiedzą też za co byliby oskarżeni. Protest wcale nie polega na siedzeniu i biernym oczekiwaniu na to co się zdarzy, 3 lipca proszono ich o opuszczenie terenu, o rozejście się do domów. W odpowiedzi w stronę policji posypały się kamienie. Kiedy policja użyła armatek wodnych i gazów, protestujący sięgnęli najpierw po koktajle Mołotowa, a potem po broń palną. Policja odpowiedziała strzałami. Tak, zginęli ludzie, ale światowe media nie informują opinii publicznej, że wśród zabitych byli i protestujący i policjanci. Zwykły telewidz nie dowiedział się ilu to policjantów zostało zabitych od strzału bezpośrednio w głowę, a takie przypadki też były kiedy w starciach bezpośrednich atakującym udało się obezwładnić swojego przeciwnika. Świat rozpowszechnia informacje, które chce, najczęściej pochodzące z BBC, CNNu, czy Al Jazeery. Nawiasem mówiąc ta ostatnia w ogóle już nie kryje swoich pro-islamskich sympatii.. Po rannej strzelaninie 3 lipca świat obiegły wyemitowane przez Al. Jazeerę zdjęcia zabitych kobiet i dzieci. Rzecz tylko w tym, że 3 lipca wcale nie zgineły ani kobiety, ani dzieci. Samo zdjęcie opublikowano zresztą już cztery dni wcześniej i pochodziło z relacji walk w Syrii. Ale kto z odbiorców zwraca na to uwagę, na taki drobiazg?

W Egipcie giną ludzie. To prawda. Ale nie jest tak, że giną ponieważ „złe wojsko” morduje niewinnych ludzi. Islamiści zRabaa Al-Adawyia wcale nie są niewinni. Są uzbrojeni. Kije, noże, maczety, kamienie czy koktaile Mołotowa to wcale nie jest marne uzbrojenie. Ale maja również broń palną. Skąd? Tego dokładnie nie wiem ale wiem, że zawsze mieli broń. Mieli ją z przemytu, z rabunku, ataków na posterunki. Pamiętajmy też, że przez Egipt szło nielegalne zapatrzenie, także w broń do Gazy. . Dzisiaj wRabaa Al-Adawyia przechwalają się, że pomoże im Turcja, że wesprze ich Obama. Wczoraj znajoma przekazała mi, że sytuacja jest coraz bardziej niebezpieczna, bo Ci z Raaba stają się coraz bardziej ofensywni i nawet próbowali zablokować most 6 October czyli jeden z ważniejszych mostów w Kairze. Nie chce nawet myśleć o tym co będzie jak islamiści zaczną przejmować pod kontrolę coraz większe części Kairu.

Dokąd to prowadzi?

Czy kairczycy chcą rządów wojskowych? Absolutnie nie. Wojskowi zresztą wcale ochoty na rządy nie mają. W tej chwili ludziom jednak jest potrzebna ich pomoc, aby wygrać z „brodaczami” i zwykłymi terrorystami. Świat walczy z terroryzmem i to chwilami w sposób bardzo brutalny i nikt o to nie podnosi alarmu. Jak Egipcjanie chcą się ich pozbyć to jest wielki szum, bo przecież nie może być tak, żeby Egipt uniezależnił się i stał się silnym krajem w świecie arabskim. .

A jak wygląda na placu Tahrir? Jest wspaniale. Niespotykana w takim tłumie dyscyplina, jestem pełna podziwu dla tych ludzi. Nie dają się sprowokować, nie ma ekscesów, wzajemnie sobie pomagają. W świat jednak idą informacje o molestowaniu seksualnym kobiet. Tak, to ma miejsce, ale kto tego dokonuje?

Obronić dziewczyny!

Moje dwie córki zaangażowane są w działania chroniące dziewczyny. Jest to grupa, około stu młodych ludzie, dziewcząt i chłopców, wyposażonych w paralizatory i kajdanki – policja to im udostępniła. Ubrani są w zielone podkoszulki. Służą pomocą atakowanym dziewczynom Jak to przebiega? Kiedy ktoś dostaje sygnał rusza grupa chłopaków i torując sobie drogę docierają do atakowanej i wynoszą ją do czekającego samochodu, którym zawożą je pod opiekę oczekujących lekarzy, Jedna z moich córek jest w grupie wynoszącej, druga siedzi w swoim samochodzie w bocznej uliczce i przewozi. Jak mi opowiadały, w nocy z 3 na 4 lipca uratowali 36 dziewcząt. Do pięciu niestety nie dotarli na czas. Grozę całej sytuacji pogłębia fakt, że te akty bestialskiej agresji wcale nie były przypadkowe. Ostatnio kilko schwytanych i aresztowanych napastników przyznało się, że za robienie takich napadów otrzymali od Braci Muzułmańskich pieniądze.

Młodsza córka jednej nocy dyżurowała z kamera na balkonie jednej z kamienic. Nie wytrzymała psychicznie widoku, nie zdołała tego sfilmować, jedynie dała sygnał, że dziewczyna potrzebuje pomocy. Zobaczyła z góry grupę dzieciaków, która szczelnie otoczyła dziewczynę, w środku jeden ja trzymał, drugi nożem rozcinał spodnie. Te akurat uratowano.

Boje się o swoje córki, wracają do domu roztrzęsione. Mam im zabronić wychodzić? To niemożliwe, one i jej podobni chcą żyć w normalnym kraju. Nie znoszę przemocy, zabijania, ale niech mi świat, wielcy przywódcy i moraliści powiedzą jak w inny sposób opanować ten terroryzm?

Niestety. Mam wrażenie, że wielu swoimi nierozumnymi wypowiedziami zwyczajnie go wspiera."

 

Autorka, pani Dorota, ma 68 lat. Mieszka w Kairze od 25 lat. Znani wraz z mężem jako aktywni promotorzy kultury polskiej.  

polbrat
O mnie polbrat

„Tam [w Polsce] jest miło, bo tam zawsze się czeka. Tam zawsze się wszystko „buduje”, tam nigdy nic nie jest gotowe. Tam zawsze trwa „jutro” (...). Ale z jednego nikt nie zdaje sobie sprawy, bo to ciężko: że nic już nie będzie jutro, bo jutro to oszustwo. Zawsze jest tylko teraz. Teraz widzę (...), że na nic tam już nie mogę czekać. Że tak, jak tam jest, tak będzie zawsze (...)”. Dziennik” Sławomira Mrożka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka