Tak naprawdę nie tu na ziemi kres życia i nie tu na ziemi prawdziwy dom. Ot każdy dzień mija jak obraz mijany z przedziału pociągu osobowego - żadnego nie zatrzymasz dla siebie, wszystkie przemijają, a "pociąg życie" mknie konsekwentnie do celu.
Ta świadomość przemijania codzienności jest do zauważenia przez każdego świadomego siebie człowieka. Jedyne co nie przemija to owo wewnętrzne poczucie siebie: wszystko przemija, a moje poczucie siebie trwa.
W obliczu przeżywania drugiego dnia świąt - tzw. dnia zadusznego, przychodzi mi na myśl pamięć o tych, co odeszli oraz o tym, że ja również odchodzę.
I bynajmniej nie odchodzę, gdzieś "daleko od domu" ale wręcz przeciwnie, odchodzę do własnego domu - jak z przypadkowej tułaczki która mi się wydarzyła.. .
Rzeczywistość Kościoła, a więc tajemniczej jedności tych wszystkich którzy zasnęli w Chrystusie i przebywają już "po drugiej stronie życia", pozwala nam wspierać siebie nawzajem:
- Ci którzy są już w niebie modlą się za nas, abyśmy do nich dobili..
- Ci, którzy są w czyśćcu, wyglądają pomocy od nas, ziemskich tułaczy. Możemy ich wesprzeć i przyspieszyć ich bieg w kochające ramiona Ojca. Właśnie przez modlitwę, duchowe dary( ofiarowanie jakichś cierpień, niedogodności, odmówienie Różańca, ofiarowanie KOmunii Św.).
Jest taki jeden szczególny dar, który można dać konkretnie jednej osobie zmarłej w okresie od 1 do 8 listopada. Jest to dar odpustu zupełnego.
Polega on na tym, że ofiarodawca ma:
1) pobożnie nawiedzedzić Kościoła lub kaplicę( w dniu 1 i 2 listopada). W inne dni nawiedzenie cmentarza.
2) odmówienie "Ojcze nasz" i "Wierzę w Boga",
3) dowolna modlitwa w intencji Ojca św.,
4) Spowiedź i Komunia św.
A to wszystko po wzbudzeniu w sobie wyrzeczenia się każdego grzechu - nawet powszedniego.
To jest konkret który czyni świętym duszę pokutującą w czyśćcu. To jest konkret który zmienia świat.. .