Polesky. Polesky.
754
BLOG

Nie było afery, czyli cała prawda o ułaskawieniu

Polesky. Polesky. Polityka Obserwuj notkę 9

Ale się narobiło z tym ułaskawieniem! Afera korupcyjna, afera ułaskawieniowa - takie rzeczy ludziska wypisują ... ale po co od razu takie wielkie słowa? Przecież to nie tak, Lech Kaczyński wcale nie chciał źle, co postaram się wykazać:
wiadomo, że Lech Kaczyński był człowiekiem szlachetnym, wielkiego serca, miłującym bliźniego swego jak siebie samego. Skąd to wiadomo? Ano, tak przecież mówią zgodnym chórem ci, co go dobrze znali - i Pan Błaszczak, i Pani Kępa, i Pan Hofman, i Pani Fotyga, i nawet Pan Macierewicz. Jak tym wszystkim ludziom nie wierzyć?
A skoro był taki wielkoduszny i spolegliwy, to jakże mógł odmówić serdecznej prośbie swojego zięcia? W końcu zięć to nie tylko wybranek ukochanej córki - a ta przecież nie wybrałaby na męża byle szmondaka czy innego geszefciarza! - ale do tego prawnik, ze znanej prawniczej familii. Jak takiemu nie wierzyć? Co więcej, zięć ów przedstawił z pewnością mocne argumenty.

Tak sobie wyobrażam ich rozmowę:

- Tatusiu, jest taka mała sprawa, otóż taki jeden mój kolega, dobry kolega, świetny facet i od niedawna nawet mój wspólnik, ten mój kolega miał kiedyś taką małą przygodę z prawem, jakieś głupstwo zupełne, coś tam dawał do podpisania ludziom, jakieś listy obecności, no drobiazg jakiś zupełny, no a potem mu przysyłali pieniądze z PFRON, on nawet nie bardzo wiedział za co i po co, no ale jak przysyłali, to nie odsyłał, zresztą część tych pieniędzy to on od razu dawał tym ludziom, co mu te listy podpisywali, bo chciał im pomóc po prostu, dla nich to był dar niebios, po stówce albo i dwie dostawali za jeden podpis, nawet nie musieli pracować, a to byli różni tacy chorzy i niepełnosprawni, to jak mieli pracować? Bidę klepali i ten mój kolega ...


- Do rzeczy, Marcin, do rzeczy, o co ci chodzi?
 

- No tak, więc to trwało z osiem lat i nikomu to nie przeszkadzało, a potem się okazało, że coś jednak jest nie tak, jakieś przepisy, tata przecież jest specjalistą od kodeksu pracy, to tata wie, jakie tam są zagmatwane paragrafy, trudno się w tym rozeznać, no więc okazało się, że tam coś było nielegalne, niedopuszczalne, karalne nawet i ten kolega potem miał takie różne nieprzyjemności, no spore problemy miał, a przecież on chciał dobrze, ja go znam przecież ...

- Ale o co chodzi, Marcinku, mów szybciej, wiesz, że nie mam czasu, tyle jest w kraju nieprawości i niesprawiedliwości, ten Tusk szaleje ...

- Już mówię, tato, no to jak się ten mój kolega zorientował, że coś przeskrobał, to od razu się przyznał i chciał oddać te wszystkie pieniądze, co to je niby wyłudził czy coś, ale się okazało, że już nie da rady i musi być wyrok, wiesz, tato, w tym kraju nie zawsze Prawo znaczy Sprawiedliwość, szczególnie za Tuska rządów, no i koniec końców ten mój kolega dostał niecałe dwa w zawiasach na trzy, to i tak dobrze, że za swą dobroć nie poszedł do paki, tylko te zawiasy, no ale teraz po wyroku, jako karany za przestępstwa umyślne, to jemu się ciężko pozbierać, interesy ciężko prowadzić, a że my jesteśmy wspólnikami, to kiedy jemu ciężko, mnie też ciężko, no to i Marcie ciężko i smutno, a wystarczyłby jeden mały podpisik taty na takim małym ułaskawionku i byłoby po sprawie, kara byłaby zatarta, tak jakby nigdy jej nie było, on by się bardzo cieszył, ja bym się cieszył, Martusia by się cieszyła, a jeszcze może parę złotych by nam wpadło za tę pomoc, Marta nie ma się w co ubrać, zima idzie ...

- No dobra, niech będzie, podpiszę, rodzina to rodzina ...

 

No i jak tu mieć żal? Gdzie tu afera jakaś?

Polesky.
O mnie Polesky.

W wieku dość średnim wciąż czuję dziecięcą ciekawość świata i dziecięce zdziwienie jego dziwnością

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka