Mildred Mildred
386
BLOG

Usługi, przemysł, rolnictwo

Mildred Mildred Polityka Obserwuj notkę 0

W szkole uczono mnie, że każda gospodarka powinna dążyć do modelu: usługi, przemysł, rolnictwo, w którym usługi mają największy udział procentowy, potem przemysł, a najmniejszy rolnictwo. Po wielu latach, całkiem niedawno temu, mądre głowy stwierdziły, że jednak trzeba ten pogląd skorygować, bo usługi nie mogą być podstawą gospodarki. Zgoda. Tylko, czy żeby do tego dojść potrzeba było aż tyle czasu?! Jakiś czas temu byłam świadkiem rozmowy moich znajomych, ludzi po pięćdziesiątce, którzy wspominali jak wyglądały miejsca, w których się wychowywali. Najbardziej zapadły mi w pamięć narzekania dwóch pań – jednej Amerykanki, która mieszkała na wschodnim wybrzeżu, i drugiej pani z Jamajki, która wychowywała się w Londynie. Obie wspominały, że kiedy chodziły do szkoły w ich miastach produkowane były samochody (tu padały nazwy marek), elektronika itp. Rodzice ich znajomych pracowali w tych fabrykach, żyli skromnie, ale wszyscy mieli czas na pracę i czas dla rodziny (ojciec pani z Jamajki przyjechał do Londynu odbudowywać miasto po II WŚ, i mimo tego, że pracował, zdążył ożenić się sześć razy i spłodzić kilkanaścioro dzieci), a dzisiaj już tych fabryk nie ma, ludzie dużo pracują (chociaż słuchając ich opowieści miałam wrażenie, że jednak mniej niż w Polsce)  i nie mają już tyle czasu dla siebie. Dlaczego o tym piszę? Po pierwsze dlatego, że boli mnie, iż w Polsce nie ma już tylu fabryk co kiedyś. Że mimo „świadomości”, jak jest produkowana taniocha, większość z nas ją wybiera zamiast kupić droższe, ale rodzime produkty, które często są również zdrowsze, bo mamy całkiem wysokie normy „zdrowotności”. Po drugie, piszę o tym dlatego, że właśnie do takich fabryk "mądre głowy" sprowadzały niegdyś imigrantów, a potem te fabryki zamknęły. Wszystko fajnie, zmiany nastąpiły, idee "dobrej gospodarki" zostały wcielone w życie, ale imigranci już nie chcieli wrócić „do siebie”. Bo oni byli już u siebie. Mieli domy (najczęściej w tanich dzielnicach, w których żadna "mądra głowa" nie chciałaby się znaleźć, nie mówiąc już o kupnie tam nieruchomości), zaaklimatyzowali się, zobaczyli, że można żyć „po europejsku” i powstał problem, który dzisiaj przynosi efekty – ludzie, dzieci lub wnuki tych imigrantów, które nie pracują już w fabrykach, bo ich po porstu nie ma, teoretycznie mają takie same szanse na przyszłość jak inni, a w praktyce często są dyskryminowani (często już przez sam adres zamieszczony w CV) przy oficjalnym trąbieniu wszem i wobec o równości, poprawności politycznej, braku dyskryminacji itp. I się buntują. Jest to złe, formy tego "buntu" są straszne i godne potępienia, ale, niestety,sam powód buntu może być zrozumiały. Dzisiejsi wielcy tego świata, decydenci o sprawach nas wszystkich, prowadzą eksperymenty na żywym organizmie ślepo wierząc w  idee, które wymyślili „cudownie olśnieni myśliciele”, nie zwracając uwagi na to jak żyją i co myślą zwyczajni ludzie, ci sami, którzy w pewnym momencie pozwolili im być „wielkimi tego świata”. Dokąd to wszystko zmierza? Czy w sytuacji kiedy prawie 1% ludzi ma prawie 99% bogactwa Ziemi (czyli 99% ludzi musi zadowolić się pozostałym 1% „bogactwa”!!!) mamy szansę na spokojne życie? Czy patrząc na różnice w zarobkach i poziomie życia w miastach takich jak Paryż, Berlin czy Londyn, a nawet patrząc na nasze podwórko, na którekolwiek polskie miasto, w którym te różnice aż tak wielkie nie są, ale są już dobrze widoczne, biedacy będą siedzieć cicho i patrzeć na tę niesprawiedliwość? Tak. Dopóki będą mieli wzgledy spokój, będą mogli wychowywać  dzieci, chodzić do pracy, która daje im utrzymanie, to nikt nie pomyśli o buncie. Nikt, kto wierzy w europejskie wartości. Bo w Europie takie rzeczy załatwiamy inaczej, z kulturą, przez głosowania,  prawo i instytucje. Problem  w tym, że nie każdy na świecie, a co gorsza nie każdy w Europie, wierzy w europejskie wartości, a niektórzy z tych co nie wierzą potrafią bardzo pięknie o tym opowiadać. 

Mildred
O mnie Mildred

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka