No i przekroczyło sobie euro poziom 4,50. Po środowej – nieskutecznej – interwencji na rynku walutowy analitycy spodziewają się dzisiaj kolejnej. Wczorajsze pokaźne wahnięcia kursu sugerują, że mogło dla odmiany interweniować BGK.
Może to reakcja na sytuację w Europie, a może spełnienie oczekiwań rządu, który oświadczył, że w dłuższej niż roczna perspektywie spodziewa się trwałego tanienia złotówki. Zakłada Ministerstwo Finansów, że euro będzie drożeć – euro drożeje. Rząd mówi – rząd ma. Jak donosi Parkiet:
Począwszy od przyszłego roku dług publiczny miałby być liczony inaczej niż teraz, np. pod uwagę byłyby brane średnioroczne kursy walut, a nie z ostatniego dnia roku. (…) Wszystko po to, aby ustrzec się przed przekroczeniem kolejnego progu ostrożnościowego na poziomie 55 proc. długu w relacji do PKB.
W jakiej sytuacji kurs średnioroczny jest dla statystyki długu bardziej korzystny niż ten z końca roku? Tylko w takiej, w której ten średni jest niższy niż w ostatnim dniu grudnia. Co oznacza, że rząd zakłada trwające co najmniej dwa lata osłabianie się złotówki.
A jeszcze dwa miesiące temu, w Strategii zarządzania długiem, Ministerstwo Finansów przyjmowało, że złotówka będzie się umacniać. Do 4,0 na koniec roku 2012, a w następnych latach – kolejno – do 3,80, 3,60 i 3,50 w roku 2015. No ale to przed wyborami było.