Kilkanaście tygodni temu tutaj na S24 pisałem o ks. Olszewskim i o niebezpieczeństwie, jakie niesie zainteresowanie jego osobą. Myślałem, że obecnie rządzący będą chcieli psychicznie zmusić duchownego do odejścia, a potem do przyznania się lub w ostateczności do zniknięcia jego dzieła. Podobnie rzecz się miała z ks. Stryczkiem, gdzie najpierw postawiono zarzuty, ksiądz odszedł, a potem na nieszczęście dla tych, co próbowali jego i jego dzieło zniszczyć, sąd go uniewinnił. Teraz jednak ekipa koalicyjna postanowiła pojechać po bandzie. Nie wiem na ile prawdziwe są zarzuty stawiane księdzu. I czy nie są one przesadzone. Ale najważniejsze jest to, że Tusk teraz oficjalnie postanowił rozpocząć ostrą walkę z Kościołem o dusze ludzkie. I na nasze nieszczęście, nie jest w tej walce bez szans.
Problem Tuska do Kościoła w mojej opinii jest o wiele starszy niż konflikt z PIS. Sądzę, że jego podwaliny leżą u dziejów powstania PO tj. w 2001 r. Wtedy partia ta jak chrześcijańska demokracja, o takim łagodnym podejściu, chciała uchodzić za główną partię, która wyznaje katolickie wartości. I co za tym idzie najbliżej chciała współpracować z Kościołem. Do 2005 r. dzieliła tę "współpracę" z PIS, ale od momentu zwycięstwa Kaczyńskiego w tymże roku i zbliżenia się środowiska PIS z Kościołem, Tusk radykalnie zmienił poglądy, a PO powoli odchodziła od wartości chrześcijańskich, jakimi kierowała się na początku. Stąd jego ataki na Radio Maryja, na biskupów, na zwykłych, parafialnych księży, a na wiernych skończywszy. Te jego ataki na rzekome upolitycznienie Kościoła ( całego, nie w części co może od biedy być prawdą), to kolejny element walki. Szef PO nie może znieść, że to Kaczyński wygrał walkę o konserwatywny elektorat, a on żeby utrzymać się w politycznym życiu, postanowił zrobić woltę w lewo. Dopisuje mu szczęście, gdyż zmiana pokoleniowa i cywilizacyjna, znacznie ułatwiają mu tą walkę. Dodatkowo przekonał sprytnie za pomocą mediów społeczeństwo m.in. poprzez nagłaśnianie afer pedofilskich, że cały Kościół to siedlisko zarazy i zepsucia; nie ma prawie sensu istnienia. A przynajmniej nie w obecnej postaci.
Także aresztowanie ks. Olszewskiego to kolejny element układanki. Sądzę, że za chwil parę może okazać się, że nic mu nie udowodniono albo nie jest to taki czyn kwalifikujący się na karę. Nie sądzę, aby ks. Olszewski robiący dobrą robotę jeśli chodzi o pomoc w kwestii przemocy, robił coś, żeby na tym zarobić. Po prostu potrzeba czasu, aby pewne kościelne komórki porozbijać.
