andi andi
515
BLOG

Wolność słowa po czystkach w "Rzeczpospolitej"

andi andi Polityka Obserwuj notkę 5

Dziennikarze w Polsce już wiedzą jak mają pisać. Wiedzą jakich tematów nie ruszać i jakich informacji opinii publicznej nie przekazywać. Po zwolnieniu red naczelnego „Rzeczpospolitej” i Cezarego Gmyza definitywnie w Polsce skończyła się wolność słowa.

Istnieją bowiem w Polsce dwa standardy. Jeden który pozwala pisać nieprawdziwe, a przynajmniej nierzetelne teksty dotyczące opozycji, pomawiające ofiary katastrofy Smoleńskiej, jak np. artykuły o pijanym gen. Błasiku, o kłótni Błasika z pilotem prezydenckiego samolotu. Testy te w sposób bezpośredni i brutalny dotykały rodziny ofiar katastrofy, niszczyły reputacje ofiar katastrofy, a momentami sygnalizowały nawet że do katastrofy samolotu doszło przez naciski prezydenta i innych oficjeli. Informacje niczym nie były potwierdzone. Często szybko okazywały się zwykłymi kaczkami informacyjnymi. Dziennikarzy piszących te artykuły nie spotkały żadne konsekwencje.

Drugi standard obowiązuje wówczas gdy ktoś ośmieli się poruszyć temat, którego poruszać nie wolno. Jednym z takich tematów jest Katastrofa Smoleńska w sposób niezgodny z oficjalnie przyjętą linią. To ośmielił się uczynić Cezary Gmyz we wsparciu redaktora naczelnego Tomasza Wróblewskiego. Obaj panowie to doskonali dziennikarze, pracujący w wielu renomowanych mediach w III RP. To że przy publikacji tekstu o materiałach wybuchowych zachowano wszelkie standardy dziennikarskie wynika choćby z faktu że przed publikacją doszło do spotkania Wróblewskiego z Prokuratorem Generalnym. Jeśli zatem mieli, potwierdzoną w kilku niezależnych źródłach, informację o materiałach wybuchowych,  to ich obowiązkiem było ją podać.

Zresztą, przecież okazuje się że informacje nieprawdziwe nie były. Faktycznie prokuratorzy badali wrak, pobrali próbki, były w nich materiały wybuchowe, próbki zostały (ciekawe dlaczego) przekazane do dokładanych badań w laboratorium w Rosji. O wszystkim wiedział m in. premier. Gdyby nie „Rzeczpospolita” o niczym nie wiedziałaby opinia publiczna. A wiedzieć miała prawo!

Red. Cezary Gmyz zrobił dobrą robotę. Zachował się fachowo. Tak samo red naczelny „Rzeczpospolitej”. Niestety w Polsce można pisać tylko to, co podoba się władzy i ani myśleć pisać coś przeciwnego.

Teraz wszyscy dziennikarze, którzy zamierzają napisać coś krytycznego o rządzie, bądź podać jakieś nowe fakty dotyczące katastrofy w Smoleńsku, dwa razy się zastanowią nim coś napiszą, a potem z napisania tego tekstu zrezygnują. Ot wolność słowa w Polsce w 2012 roku.

andi
O mnie andi

NAPISZ DO MNIE  punktwidzenia@op.pl   ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ "POLITYKA TO NIE ZABAWA, TO CAŁKIEM DOCHODOWY INTERES" W.Churchill

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka