Wpadłszy pod pociąg nie zamierzam popełniać samobójstwa. Zgłosiłem anonim "Zdechniesz na torach" do prokuratury, bo mój adwokat powiedzial, bym to zrobił dla niego, że on sie z nimi rozliczy jakby co. I dziennikarka tak mówiła. Właściwie dla nich to zrobiłem. Ja nie chciałem tego zgłaszac. I tak nic nie zrobią a pozorowane czynności dowodowe nie ustalą sprawcy. Sam nie chcę upokorzenia walki o bezpieczeństwo dla mojego życia. Nic więcej nie powiem - zapowiedziałem to adwokatowi. Powiedzial, żebym złożył tylko informację, bo to jest przestępstwo ścigane z urzędu. Odmówią wszczęcia dochodzenia a jak nawet będą go wszczynac, to nie ustalą sprawców. Już tak było. Żmudziński nie ustalił sprawców publicznego znieważania mnie. Dane są w urządzeniu ale sie wtyczka zepsuła. Nie kazał biegłym technikom informatykom ustalic personaliów sprawców, bo spodziewa się, że jest to lekarz.
Anonimy zaczęły się w lutym 2014 roku. Była przerwa. Później znowu "dla przypomnienia". Teraz znowu. Prok. Agnieszka Sobczak mówiła, że wedle jej doświadczenia zawodowego na anonimach sie nie musi skończyc. Wskazywala na pobicie mnie. Odmówiła wszczęcia dochodzenia. Ma się skończyc moją śmiercią na torach? Tego chce? To jej mówi doświadczenie zawodowe? Nagrałem jak to mówiła. Wie o tym Prokurator Apelacyjny w Lublinie Andrzej Pogoda. Nigdy nie poprosił mnie o to nagranie ale "zdechnie na torach" razem ze mną a nie tylko ja. Obaj będziemy na nich samobójcami. "Zdechniemy na torach" razem. Ja i "Prokurator bez biegu". Wiedział wszystko. Na wszystko pozwalał.
Od dwóch tygodni jadę na maksymalnych dawkach leków nadciśnieniowych. "Captopril" w ogóle nie działa. W nocy dziś brałem całą tabletkę. Obudzilem się rozwalony jakiś i było 190/110, tętno 110. Pojechałem do przychodni, żeby mi tam zmierzyli, bo może mój aparat szwankuje. No bo brałem cały "Captopril". Było 187/125, tętno 118. No szwankował mi aparat ale nie tak jak myślalem.