I tamto morderstwo, i to dzisiejsze - żywiły się nienawiścią. Skrzętnie podsycaną, medialnie przygotowywaną. Popiełuszko podobno miał romans - Jarosław Kaczyński podobno strącił samolot (telefonem komórkowym). Obaj zachłanni, burzyciele porządku społecznego. Nie, nie - broń Boże nie porównuję Kaczyńskiego do błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki - ja tylko porównuję mechanizmy nagonki.
Mechanizmy? Przecież to jeden mechanizm. Ten sam. Wtedy Urban, dziś Michnik. Wtedy biedny Jaruzelski, zatroskany i pełen obaw o odwet, teraz biedny Tusk. Tyle, że dziś się nie udało zabić Jarosława Kaczyńskiego. Historia powtórzyła się jako bardzo tragiczna farsa.
Udowadniałem już wcześniej, że przed i po 10 IV Gazeta Wyborcza z uporem maniaka realizowała ten sam scenariusz - gorącego pojednania. Ani na jotę nie zmienili swojej taktyki, tylko myśmy przez ten wstrząs z 10 IV nie pamiętali, że przed chwilą mówili to samo - o konieczności pogodzenia się z Rosjanami.
http://www.niepoprawni.pl/blog/2005/pojednanie-g...
Wśród nas, patriotów zatroskanych o losy Ojczyzny, są jednak ludzie, którzy tejże Ojczyźnie szkodzą. Łatwo ich rozpoznać - oni sądzą, że tragiczna śmierć coś zmieni, że winni tej agresji się uspokoją i nawrócą. A jednak doświadczenie wskazuje coś innego - ani Jaruzelski z Kiszczakiem, ani Urban, ani Michnikowszczyzna po katastrofie smoleńskiej - nikt z nich nie przeprosił.
Pora jednak wydorośleć i odłożyć na dolną półkę bajki z dzieciństwa - happy end nie przyjdzie sam. Nie przyszedł w 1980 roku, nie przyszedł w 1984 roku (morderstwo księdza Jerzego), nie przyszedł w 1989 roku (za to przyszła gruba kreska), ani w 2010 roku nie przyjdzie. Samo nic nigdy nie przychodzi.
Reakcje ludzi też nie są takie, jak byśmy oczekiwali. Dziś w tramwaju słyszałem jak dwoje młodych ludzi zakładało się kiedy zginie Kaczyński. O skrzynkę piwa. Myślicie, że to odosobniony przypadek?
"Żadnych złudzeń, Panowie. Żadnych złudzeń."
Polskę musimy odbudować tylko i wyłącznie o własnych siłach.