tutejszy tutejszy
870
BLOG

ZDRADA W OSSOWIE !

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 5

 

Zdrada w Ossowie !

 

Ponad sto lat temu, w latach niewoli, Rosjanie postanowili w Wilnie odsłonić pomnik carycy Katarzyny II. Uroczystość miała być uświetniona przez obecność brata cara – księcia Michała Aleksandrowicza. Wspomnienie o potężnej władczyni u naszych wschodnich sąsiadów wywoływało poczucie dumy, zaś u Polaków poczucie upokorzenia, bowiem to Katarzyna II była główną osobą odpowiedzialną za rozbiory. Na odsłonięcie pomnika została zaproszona lokalna inteligencja, ziemianie i znaczniejsze osobistości. Zjawiło się tam sześćdziesięciu polskich szlachciców, którzy chcieli wyrazić m.in. „głębokie przeświadczenie o swojej lojalności [do zaborcy]”.

           Ale obecność Polaków na uroczystości wywołała potężny odzew środowisk patriotycznych i narodowych. Profesor Marian Zdziechowski, wybitny znawca Rosji, grzmiał w swoim liście otwartym, że „pójść dalej w zaparciu się godności narodowej niepodobna”, a lokalna prasa potępiała uczestników przedsięwzięcia.

           Jakaż to ironia losu, że historia zatoczyła koło - nasze władze ponownie spróbują odsłonić pomnik bolszewikom poległym w Ossowie, będzie to miało miejsce prawdopodobnie 2 listopada. Ale historia powtarza się dużo bardziej złowieszczo niż przed stu laty – wtedy to zaborca wystawiał pomnik, a niektórzy Polacy tylko uczestniczyli w odsłonięciu. Dziś to obywatele RP wystawiają pomnik zaborcy, widać już nie potrzeba nam namiestników i obcych wojsk, nasi urzędnicy wyręczają w pracy potencjalnego okupanta.

Mamy też swojego profesora Zdziechowskiego – jest nim naukowiec z Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor Andrzej Nowak (nie mylić z Jerzym Robertem Nowakiem). Obaj to świetni znawcy Rosji, obaj sprzeciwiali się inicjatywie wystawiania pomnika zaborcom – czy to carycy, czy to bolszewikom.

Czy druga próba odsłonięcia pomnika to jakiś test na polską odpowiedzialność? Czy to aby nie sonda sprawdzająca naszą czujność i zaangażowanie? Czemu nasi politycy tak się upierają, by bolszewikom postawić dwumetrowy, kamienny krzyż, a polskiemu prezydentowi go żałują?

Gdy ktoś wzrusza ramionami i stwierdza, że bolszewicy to też ludzie, którym się pomnik należy, warto go wtedy zapytać o jedną rzecz. Czy wie ile tysięcy młodych chłopców z partyzantki, AK, NSZ i WiNu leży dziś w lasach od Odry po Niemen, ile mogił porosło mchem, o ilu dziś nie wiemy? Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie, a liczni wędrowcy i znawcy zapomnianych górskich i leśnych szlaków do dziś znajdują niewielki kopce i resztki drewnianych krzyży, pod którymi snem wiecznym śpią obrońcy Ojczyzny.

 Niech się polscy urzędnicy wezmą najpierw za polskie groby, za naszych bohaterów i patriotów, bo jakiż będzie sens walczyć w przyszłości za ojczyznę, która umie dbać tylko o własnych wrogów?

 

Tutejszy

 

tekst został opublikowany w ostatnim numerze Warszawskiej Gazety

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka