ezekiel ezekiel
1116
BLOG

Dlaczego ateistę interesuje tematyka związana z religią?

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 60

 

Wyborami samorządowymi wymiotuje już znaczna większość czytelników Salonu24. Zapewne nawet ci najbardziej zacietrzewieni nie są już zbyt zainteresowani czytaniem kolejnych postów dotyczących tego kto wygrał i dlaczego akurat PIS (to specyfika portalu: cokolwiek by się nie działo i tak jest to sukces partii Kaczyńskiego – nazywanej tak zresztą nie bez powodu – nic dziwnego, poparcie dla PiSu w Salonie24 to jakieś 75-80%. Swoją drogą to stawia pod znakiem zapytania określenie portalu mianem „niezależnego”).

Cisza wyborcza skłoniła adminów do niewpuszczania na SG postów związanych z bieżączką. Całkiem to interesujące, odświeżające doświadczenie, niemalże powrót do korzeni Salonu, kiedy można było tutaj się trochę pookładać w imię idei, a nie tylko w imię wierności prezesowi lub ustawiając się w kontrze do niego. Całkiem ciekawa gadka, jak mi się wydaje, przeprowadzona została wczoraj pod postem Tomasza Terlikowskiego, który we właściwy sobie, mglisty, trawowaty sposób bronił antyantykoncepcyjnego (prokoncepcyjnego?) stanowiska Kościoła. Nie jest ponoć przełomem ostatni wywiad, w którym Kościół „przyzwala na używanie prezerwatyw w określonych przypadkach”. Być może nie jest to przełom, nie rozstrzygam, nie znam się na sprawach kościelnych. Mądre głowy parające się na co dzień obserwacją watykańskich zwyczajów twierdzą, że coś jednak jest na rzeczy. Nie mam powodu im nie wierzyć.

Na kanwie wczorajszej gaduły pojawiło się interesujące zagadnienie. Dlaczego ateiści i agnostycy są tak żywo zainteresowani tematyką boską, skoro ponoć w Boga nie wierzą. Na pytanie takie można odpowiedzieć na kilka sposobów. Katoliccy ideolodzy przychyliliby się zapewne do wyjaśnienia takiego, które ustawiałoby ateistów raczej jako anty-teistów, swego rodzaju „osobistych wrogów Pana Boga”. Nie jest to pogląd zupełnie bezpodstawny, choć z pewnym przechyłem ku nobilitacji własnej religii. Oczywiście ateista w świecie poschrześcijańskim jest ateistą postchrześcijańskim. Nie można się zupełnie oderwać od kontekstu, choć osobiście w tutejszych dyskusjach, aby nie dyskryminować inszych niż mainstreamowe nieracjonalności i nie nobilitować tych z głównego nurtu, staram się dołączać do mojego ateistyczno-materialistycznego pakietu horoskopy, chiromancję, czarne koty, ufologię (ale z pewnością nie astrobiologię), różdżkarstwo, wróżby z run, tarota. Wspólne pole z ideologami kościoła zostało nakreślone, ale pozostaje wciąż istotnym pytanie: dlaczego ateista jest tak zainteresowany dyskusją o czymś, co jego zdaniem nie istnieje? Teizm zakłada pewną antropologię, ontologię i etykę. Ateizm nie wierząc w Boga podważa również podstawy ontologii, antropologii i etyki teistycznej. Nie jest więc to tylko dyskusja z „założeniem istnienia Boga”, ale również, a być może przede wszystkim, z teistyczną, a w naszych warunkach katolicką, antropologią, etyką i ontologią. Wolnorynkowcy tracą długie godziny na spory z socjalistami, pomimo, że nie wierzą w socjalistyczne recepty. Lewacy dyskutują z nacjonalistami, patrioci z kosmopolitami. A nie trzeba nikomu tłumaczyć, że przeciwne strony nie wierzą w recepty, ontologie, antropolgie i etyki swoich adwersarzy.

Według ateisty zaangażowanego, nazywanego dość niefortunnie ateistą walczącym – być może powinienem wypowiadać się tylko w swoim imieniu – „hipoteza Boga” jest podstawą pewnej antropologii, z którą można się nie zgadzać. Podobnie jak można się nie zgadzać z homo oeconomicus, organiczną teorią państwa, decyzjonizmem.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka