Nie pomnę niestety, który z polityków partii rządzącej (być może był to premier, a być może sam prezydent) podczas któregoś z inauguracyjnych wystąpień twierdził, że będzie on ograniczał arogancję państwa. Będzie bronił obywateli przed zakusami władzy, ponieważ obywatel państwa demokratycznego, to obywatel wolny, wolny również od państwowej buty. Jest to kwestia ważna, jednak w dzisiejszym stadium rozwoju prawno-ustrojowego nawoływania takie trącą nieco myszką. Stwierdzenia tego rodzaju są na tyle istotne, jak obrona praw wyborczych kobiet. Sprawa oczywiście bardzo ważna, jednak na tyle oczywista w naszej sytuacji politycznej, że nie warta nawet wspominania. Ba, poruszanie kwestii tak oczywistych u niektórych może wywołać podejrzenie o intencje przeciwne do deklarowanych. Państwo nie jest dzisiaj wrogiem i instrumentem ucisku obywatela. Ten w jego ramach ma wolność słowa, ekspresji, wolność dochodzenia swoich praw: choć młyny nieruchawe, to jednak sprawiedliwe. Jeżeli nie w kraju to za granicą da się wywalczyć swoje. Dzisiaj wolność ograniczana jest głównie w sferze ekonomicznej przez pracodawców.
Gazeta donosi, że w części hipermarketów praca w sylwestra oraz wigilię będzie odbywać się do późnych godzin popołudniowych. Rzecznik (najlepsza fucha dla psychopaty?) stwierdza: „Doświadczenie minionych lat pokazuje, że znaczna grupa klientów zostawia przedświąteczne zakupy na ostatnią chwilę. Często dopiero podczas przygotowywania wigilijnej wieczerzy okazuje się, że brakuje któregoś z produktów, stąd klienci chcą mieć możliwość zrobienia zakupów w godzinach popołudniowych.” Panie rzeczniku, a czy pracownicy nie chcieliby mieć możliwości przygotowanie kolacji wigilijnej?
Dzisiaj człowieka nie tyle należy bronić przed omnipotencją państwa. Ta została już dość nieźle opanowana. Oczywiście nie należy też zaprzestawać działań emancypacyjnych na tym polu. Największa praca jest do wykonania na polu pracodawca – pracownik. Cieszyłbym się jakby jakiś ważny polityk choćby zadeklarował w ważniejszych przemówieniach takie stanowisko. Cieszyłbym się jakby polityk zadeklarował walkę nie tylko z butą państwa, ale również z butą pracodawców.