Jarosław Kaczyński ma rację mówiąc, że Małysz jest autorytetem w sprawach związanych ze skokami, natomiast zapewne znacznie mniej zna się na polityce. Co do tego chyba nikt nie ma większych wątpliwości. Kwestionowanie jednak przez Kaczyńskiego istotności głosu Małysza jest zakwestionowaniem sensu istnienia demokracji w dzisiejszej formie. O ile nie ma wątpliwości większych co do faktu, że sportowiec nie jest politologiem, tak nie ma również powodów by podejrzewać, że większości obywateli bliżej jest do pojmowania polityki a’la Adam Małysz niż, nie przymierzając, do wysublimowanych umysłów członków Klubu Jagiellońskiego.
Kaczyński mimowolnie przyznał to, do czego nie przyzna się - chyba, że przez głupotę lub nieuwagę - żaden polityk, mianowicie do tego, że elektorat to „ciemna masa”. Demokracja jest przecież niczym innym jak uznaniem prawa do swobodnej wypowiedzi skoczkom narciarskim, sprzątaczkom, hydraulikom, grafikom komputerowym, pracownikom sklepów zoologicznych, specom od reklamy, managerom, drobnym przedsiębiorcom, czyli wszystkim tym, którzy są autorytetami w swoich dziedzinach, ale nie muszą znać się świetnie na polityce. Będąc złośliwym mógłbym odebrać prawo do wypowiadania się Kaczyńskiemu na temat współczesnych realiów globalizacji, szeroko pojętej sieciiowości, świadomości społecznej, bo o tym wszystkim ma on równie mgliste pojęcie jak Adam Małysz o katastrofie smoleńskiej i całej wokół niej otoczce. Ja się jednak po części z Kaczyńskim zgadzam. Dzisiejsza polityka, czy mówiąc szerzej, system społeczno-gospodarczy, jest na tyle skomplikowana, że niezwykle trudno jest ją zrozumieć. Zresztą gubi się w tym nawet sam prezes zupełnie nie czując dzisiejszego świata. Żeby było sprawiedliwie, przekracza ona również moje możliwości poznawcze. Na pewnych jej wycinkach znam się lepiej, na innych prawie w ogóle. Podobnie Jarosław Kaczyński.
Nie od tej jednak strony podszedł premier do zagadnienia. Nie jest sztuką, aby skoczków wysyłać na skocznie, a szarpidrutów na sceny. Palącą kwestią jest stworzenie takiego systemu edukacyjnego, któryby wzmocnił postawy prospołeczne i świadomość obywatelską. Czy nie jest głupio Kaczyńskiemu, że musi schlebiać takim Małyszom robiąc zakupy u Piotra i Pawła, czy gdzie się tam wybrał? Na marginesie: mówienie o dyskontach w sposób w jaki Kaczyński o nich mówi jest dowodem na jego zupełne oderwanie się od rzeczywistości. Panie premierze, głosują na Pana Małysze, Kukizy, Kubice. Nie są oni zapewne autorytetami w dziedzinie polityki. I teraz w gestii Pana i Pana kolegów jest wybór modelu: czy chcecie robić teatr dla gawiedzi, czy jesteście zainteresowani tym, aby demokracja nie była tylko fasadą, za którą kryje się wielki międzynarodowy biznes i Wasze pomniejsze interesiki.