Popiel Popiel
220
BLOG

Obrońcy

Popiel Popiel Polityka Obserwuj notkę 4

W niewiele ponad rok po zaprzysiężeniu, prezydent Obama spotkał się z mieszkańcami jednej z dzielnic Waszyngtonu. Uczestnicy mieli możliwość zabrania głosu. Oto, co m.in. prezydent Obama usłyszał od kobiety, która pełna nadziei na obiecywane w czasie kampanii zmiany, oddała na niego głos. „Szczerze mówiąc jestem już wyczerpana! Jestem wyczerpana ciągłym usprawiedliwianiem Pana, bronieniem Pańskiej administracji, obroną tych wszystkich zawoalowanych zmian, na które oddałam swój głos. Jestem głęboko zawiedziona tym, dokąd nas to wszystko zaprowadziło. Przekonywano mnie, że człowiek, na którego głosuję ma być tym, który przeprowadzi głębkie zmiany, zmiany, które szczególnie odczuje klasa średnia. Ja właśnie należę do tej grupy ludzi i... czekam, Panie Prezydencie. Ja ciągle czekam i wciąż tych zmian nie potrafię dostrzec.”  (tutajmożna to zobaczyć i wysłuchać)

Po roku była zmęczona ciągłym usprawiedliwianiem tego, na kogo oddała swój głos.
Domyślam się, że nie jest to łatwe. Bo nie jest łatwo przyznać się przed samym sobą: pomyliłem się! Głosowałem, uwierzyłem, miałem nadzieje, ale teraz niestety okazuje się, że się pomyliłem. I nie jest ważne to, czy nabrali mnie świadomie, czy faktycznie chcieli coś zrobić ale im nie wyszło. Ważne jest to, że źle ulokowałem swoje nadzieje.
 
Ile siły i samozaparcia muszą mieć w sobie obrońcy naszego rządu, skoro już tyle czasu trwają wiernie i zaciekle bronią wszystkiego, co ten rząd robi. Bronią nawet tego, że nic nie robi. Ale nie chodzi tyko o nieudoloność rządzenia, oni niestrudzenie bronią arogancji, buty, pogardy z jaką rządzący traktują innych: rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, nielubianych przez siebie dziennikarzy, popełnianych co krok gaf. Nie są zmęczeni ciągłym usprawiedliwianiem wszystkiego: ataków na modlących się pod krzyżem, stawiania pomników najeźdźcom, godzenia się na bezczynność i poddańczość w śledztwie, eksperymentowanie z pojednaniem. Bronią nawet tego, czego nie ma – po notce w sprawie telefonu śp. posła Deptuły stawili się tłumnie na blog red. Warzechy i liczyli sekundy, wyjaśniali działanie smartfonów, obliczali czas logowania, dawali z siebie wszystko. A tu dzisiaj okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, bo telefonu nie bylo.
 Skąd się u nich bierze tyle siły, tyle cierpliwości i samozaparcia? Stąd, że nie dopuszczają myśli, że mogli się pomylić. Owszem, głosowali, uwierzyli, mieli nadzieję. Ale teraz już nie to jest ważne, komu wtedy uwierzyli. Ważne jest, że nawet jeśli mieli szczere chęci, to im po prostu nie wyszło. Jak długo jeszcze będziecie pozwalać na to, żeby im nie wychodziło?
Popiel
O mnie Popiel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka