Earendel Earendel
163
BLOG

O rezygnacji i eklezjologicznym chciejstwie

Earendel Earendel Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Podstawowa uwaga: mogę się mylić, proszę tego nie traktować jak wyrocznię.

W kontekście rezygnacji z urzędu Benedykta XVI zauważyłem kilka dość znaczących tendencji w podejściu do tego tematu. Krążą one wokół osoby samego papieża, często w zestawieniu z postawą Jana Pawła II, a inne mają na celu zabawę we wróżenie z fusów na temat przyszłości Kościoła, co wiąże się z mniej lub bardziej życzeniowym myśleniem na temat tego, jaki nowy papież i Kościół jest lub być powinien.

Przejdźmy do grupy pierwszej czyli do kwestii samej osoby Benedykta XVI w zestawieniu z decyzją Jana Pawła II. Zauważyłem następujące postawy:

1. Przed rezygnacją papież był odbierany negatywnie i chciano, żeby jak najszybciej zrzekł się urzędu. Gdy to już zrobił, ta sama grupa ludzi nazwała go tchórzem, że uciekł ze swojego posterunku, że zdezerterował, że przecież Jan Paweł II trwał do śmierci, a ten po prostu stchórzył.
2. Kolejna grupa przeciwników. Decyzja o abdykacji została odczytana jako jedyne dobre lub najlepsze posunięcie minionego pontyfikatu.
3. Zwolennicy Benedykta, którzy upatrują rezygnację jak grupa pierwsza.
4. Zwolennicy, którzy i decyzję Jana Pawła II i decyzję Benedykta XVI uważają za akty odwagi, co w moim przekonaniu graniczy z hipokryzją jak postawa nr 1. Może być odczytana jak jakaś forma relatywizmu lub też dość opaczne rozumienie dogmatu o nieomylności papieskiej (ta decyzja takiego charakteru nie ma). Nie wiadomo jaki proces myślowy tu przebiegał i czy Ratzinger nie popełnił tu po prostu jakiegoś błędu. Takiego czegoś nie wykluczam i daleki jestem od zbyt optymistycznych ocen niektórych hierarchów, że to akt odwagi, zrządzenie Opatrzności, itd., itp. Jestem po prostu bardzo ostrożny w tego typu podejściu do tej sprawy.
Poza tym wielu ludzi wierzących (mocniej lub słabiej) może nie dostrzec i zapewne nie dostrzega różnicy miedzy rezygnacją Benedykta a rezygnacją Węcławskiego (Polaka), Bartosia, Obirka czy Krzysztofowicza i oba rodzaje odejść mogą im się po prostu mieszać.

Czas na eklezjologiczne chciejstwo. Ma ono swoje zasadnicze źródła albo w objawieniach prywatnych (zbiorze przepowiedni: tutaj prym wiodą przepowiednie pseudo Malachiasza lub bodaj także Nostradamusa), które na ogół mają charakter katastroficzny a ich interpretacje czy odczytanie kontekstu bywają katastrofalne w skutkach, albo w niezrozumieniu idei II Soboru Watykańskiego tak przez tzw. tradycjonalistów jak i postępowców, co tutaj praktycznie wychodzi na jedno, tylko interpretacja tego jest po prostu inna). Śmieszą mnie te wszystkie przypuszczenia, co nowy papież niby zniesie albo co doda lub co zmieni w doktrynie. Na co się zgodzi a na co nie. I te naiwne nadzieje niektórych, że nowy papież zliberalizuje to i owo. Takie podejście raczej można włożyć między bajki i raczej nic takiego się nie stanie. W samej doktrynie raczej nie zmieni się nic. A i o nowy sobór nie ma co zabiegać, bo tamten wymaga ponownej recepcji. Czy nowy papież będzie drugim Piusem XII czy Janem XXIII albo Janem Pawłem II? Żadnym z nich. Będzie po prostu sobą. I oby był sobą. Co zrobi, to już jego decyzja.

Trochę niepokoi katastroficzne podejście do rezygnacji papieża, że oto kończy się świat, że zawirowanie, że nie wiadomo co. Celestyn V też abdykował i świat się nie skończył. Mniej fantazji, więcej realizmu. I proszę odłożyć te wszystkie objawienia prywatne i te różnej maści przepowiednie i zająć się po prostu życiem, bo dość mamy zmartwień, żeby sobie nakładać kolejne.

Earendel
O mnie Earendel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości