Ten człowiek został ministerm tylko dlatego, żeby zapewnić najlepsze wsparcie technologiczne ludziom na linii ognia. I myślę, ze miał prawo pisać do izraelskiego ministra per "przyjacelu". List nie był wiążący, chociaż świadczył o powaznym zainteresowaniu MON, ofertą izraelską. Nie wiemy ile takich listów wysłano. I nie wiem tez czy ten list aż tak jest gorszący, że wzbudza takie emocje...
Moim zdaniem jest to, jak na razie, część nagonki na człowieka, który się zna na rzeczy i nie ma ochoty kupować chłamu.
Mocno to kojarzy się to z prowokacją wobec Szeremietiewa sprzed lat.
I nader niezgrabna obrona Skrzypczaka przez PO, świadczy ewidentnie o tym, że generał nie jest im już potrzebny.
I jeszcze jedno. Lewackie otoczenie Komorowskiego nie ma ochoty na drony. A to jest właściwy kontekst tej sprawy.
Ku rozwadze.