„Nie było zakazu otwierania trumien” – tytułują od rana, swój główny news dnia, niemal wszystkie portale informacyjne. Minister Boni, który w kwietniu 2010 roku - jako minister w kancelarii premiera - koordynował w Polsce m.in. sprawy związane przywozem trumien w rozmowie udzielonej dla Radia Zet stwierdza: nikt nie wydawał takiego zakazu; w specjalnych warunkach może to zrobić prokuratura, nikt nie był upoważniony do podejmowania jakiejkolwiek decyzji administracyjnej w tej sprawie i nikt takiej decyzji nie podejmował; takie jest prawo. Zaraz jednakże dodaje: Zgodnie z ustawą o cmentarzach i pochówku, w wypadku sprowadzenia ciał z zagranicy obowiązuje specjalna procedura, musi być specjalna trumna, spełniająca wymogi także bezpieczeństwa sanitarnego. Według relacji Boniego ostatnim etapem było przekazanie trumny rodzinie zmarłego wraz z dołączonymi dokumentami konsularnymi, ” na których był wyciąg informujący o tych przepisach związanych z procedurą i niemożnością otwierania trumien". Na poparcie tezy o braku zakazu otwierania trumien, minister Boni przytacza cztery przykłady ich otwarcia ze względu na chęć przeprowadzenia kremacji. Przy czym jednoznacznie zaznacza: znaleźliśmy sposób na to, by otworzyć trumny i przygotować do pochówku przez spopielenie. (...) Inspektor sanitarny w przypadku kremacji rozpisał dokładnie poszczególne kroki, działania i miejsca, gdzie to się mogło odbyć.
Sensu w tym tyle, że zakazu nikt nie wydał, bo nie musiał. Zakazu wydanego drogą administracyjną na tę okazję nie wydano, bo nie było takiej potrzeby, zakaz z góry ustalała wcześniej ustanowiona procedura. Stworzono możliwość otwarcia trumien, ale jedynie w przypadku kremacji i to tylko zgodnie ze ściśle określoną formułą przez Inspektorat Sanitarny. Pozostałe rodziny nie uzyskały takiej możliwości, w zamian otrzymując dokumenty konsularne zawierające przepisy proceduralne zakazujące wprost otwierania trumien. Jednak minister Boni osiągnął swój sukces nadając przekaz dnia – zgodnie z klasycznymi kanonami manipulacji faktami i przekazem, będącymi znakiem firmowym Platformy. Tytuł newsów - ”nie wydano zakazu otwierania trumien” na niemal wszystkich portalach poszedł świat. Strwożeni wyborcy, że to może ich wybrańcy są temu niewyobrażalnemu bałaganowi winni, mogą teraz odetchnąć z ulgą. Winne są same sobie rodziny ofiar, które same wykreowały ten bajzel, przecież zakazu nie było, a są znane przypadki rodzin, które poprosiły o zgodę i ją uzyskały. Bezimienne trole ukrywające pod tysiącami nicków, kreującę rzeczywistość w internetowych komentarzach i forach, dostały zarazem jasny sygnał do ataku i jego legitymizacje. Jeszcze za trzy lata będą twierdzić – że zakaz otwierania trumien – był tylko wytworem chorej wyobraźni chorych z nienawiści zakłamanych Pisowców, którzy w ten sposób rozpoczęli kolejny obrzydliwy akt politycznej gry trumnami. A za źródło swej niepodważalnej wiedzy, będą przytaczać dzisiejszą wypowiedź ministra Boniego.
P.S.
Dla zupełnego ukojenia serca i duszy polecam również dzisiejsze deliberacje Pawła Wrońskiego w TOK FM, o tym jak to dzielna misjonarka p. Ewa Kopacz w odruchu serca, w służbie więzi międzyludzkiej, pojechała do Smoleńska, ot tak sama z siebie, w celu udzielenia pomocy rodzinom ofiar tej niewyobrażalnej tragedii. A dziś, tylko z powodu jakieś tam pomyłki, która przecież wszystkim dzielnym ludziom czynu może się przytrafić, jest atakowana za swe zaangażowanie w sprawę, nisko i po chamsku przez ludzi, którzy tylko stali z boku przyglądając się tragedii zamiast również nieść pomoc.
Dziękuję za oświecienie Panu Pawłowi Wrońskiemu.
W związku z powyższym, wszystkie pomówienia sugerujące jakoby minister zdrowia miała jakieś powinności i odpowiedzialność wynikającą ze stanowiska bądź zadania do wykonania ze względu na polecenie służbowe, wydane przez przełożonego, p. premiera Donalda Tuska tam na miejscu w Smoleńsku, uważam za wyjątkowo obrzydliwe i nieprawdziwe.
