Minister Mucha oddała się do dyspozycji premiera, gdyż poczuła się odpowiedzialna w sensie „politycznym” za sytuację która doprowadziła do przełożenia meczu Polska-Anglia. Zdaniem minister odpowiedzialność polityczna to nie tylko odpowiedzialność za to żeby wszystkie procedury były przestrzegane, to jest też bliżej nieokreślona szersza odpowiedzialność…. Jednocześnie nie przeszkadza to pani minister twierdzić z rozbrajającą łatwością że całą tą sytuację przeanalizowała z tysiąc razy i jeśli chodzi o jej możliwości - nie mogła nic zrobić.
Absurd, żal i farsa. Kraj w którym zaangażowana, skromna i przesympatyczna kobieta ma ponosić konsekwencje za to że przez jakieś anomalia pogodowe, chore zrządzenie losu i absurdalny, niemożliwy do przewidzenia rozwój wypadków nie odbył się w terminie jakiś tam mecz. Tak zapewne minister Mucha bardzo chciałaby być odbierana.
Ale w tym celu nieco przeinacza fakty. Pani minister bowiem, nie jest odpowiedzialna za to że z jakiegoś tam przypadku czy awarii nie odbył się wyjątkowo jakiś tam mecz, lecz odpowiedzialna jest za to że za niewyobrażalne pieniądze powstał bubel w postaci Stadionu Narodowego z trwale dysfunkcjonalnym dachem i taką samą murawą. A tenże dach i ta murawa swoją aktualną postać zawdzięczają albo nieudolności albo korupcji osób nominowanych bądź bezpośrednio podległych Pani minister.
Tymczasem premier Tusk dymisji minister Muchy nie przyjął. Korupcja i nieudolność w ministerstwie sportu zostały zaakceptowane. Absurd, żal i farsa...